7 grudnia 2012

Rozdział 21.

 W tym rozdziale będzie dużo niezrozumiałych dla was słów ( bo będą się wiązać z jazdą konną) będę je oznaczać gwiazdką i wyjaśniać pod rozdziałem :D

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Kiedy wyszłam z samochodu w ciężkich podwójnych drzwiach stajni stanęła drobna dziewczyna o kasztanowych włosach i zielonych oczach. Miała na sobie beżowe bryczesy* w kratkę, zwykły biały t-shirt i czarne sztyblety*. W sumie ładna dziewczyna. Podeszła do nas, spojrzała na mnie przez dosłownie ułamek sekundy i całą swoją uwagę poświęciła Niall'owi. 
-Nazywam się Nemi. W czymś pomóc?
Zmierzyłam ją wzrokiem. Pinda, już jej nie lubię. Chrząknęłam dość głosno aby zwrócić na siebie uwagę.
- Tak, szukamy...- szybko rzuciłam okiem na karteczkę gdzie było zapisane jedno nazwisko.- Pani Hubbarck. Gdzie możemy ją znaleźć?
Więcej jadu i wyższości nie mogłam już chyba włożyć w te słowa. Ruda na reszcie zwróciła na mnie uwagę, zmierzyła mnie wzrokiem i powiedziała:
- Niestety dostała pilny telefon i musiała wyjechać ze stajni. Dziś ja prowadzę każdą lekcję. 
Zajebiooooza! Tylko ja nie wiedziałam po co mam tu przyjeżdżać. Zrobiłabym z siebie idiotkę jeśli przyznam że nie wiem po co tu przyjechałam.
- Mój ojciec powiedział mi żebym tutaj przyjechała lecz nie bardzo wiem po co- jestem debilem.
Ruda marszczy brwi.
- Achh.. To ty!- mamrocze pod nosem. Odwraca się do nas plecami i idzie w stronę stajni. Odwraca głowę i rzuca jedno słowo.- Chodźcie.
Spojrzeliśmy po sobie i grzecznie poszliśmy za dziewczyną. Kiedy tylko weszłam do stajni od razu się zakochałam. Po obydwu stronach są drewniane boksy. Tam gdzie kończył się jeden a zaczynał drugi jest postawiony kamienny słup. Umieszczony wysoko sufit był zrobiony z jasnych desek. Czuć siano, owies, konie. Mijamy kolejne boksy. Zatrzymujemy się przy jednym który niczym nie różni się od innych.
- Jak będziecie mnie potrzebować zawołajcie mnie.
Podchodzę do drzwi i zaglądam do boksu. Zamurowało mnie. Srokata klacz. Moja srokata klacz. Moja Pedra. Otworzyłam pomału boks nie chcąc jej wystraszyć. Ale ona mnie wyczuła. Podnosi swój wielki kasztanowy łeb i odwraca w moją stronę. Szlag wziął moją powolność i spokój. Rzuciłam się jej na szyję i zaczęłam przytulać. Ona tylko przycisnęła mnie pyskiem do swojej klatki dalej żując siano. Zaczęłam głaskać ją po białej szyi. Już zmieniła sierść na zimową. Zawsze w zimę wygląda jak niedźwiadek. Cofnęłam się i złapałam ją za psyk. Nastawiła ciekawskie uszy w moją stronę.
- Ja tu się zaraz poryczę jak dziecko a ty sobie wpierdzielasz siano?- spytałam z udawaną pretensją i dałam jej piszczącego całusa w meszek na nosie.
Niall zajrzał do boksu. Spojrzał na Pedrę, podszedł do niej i poklepał po barku. Łypnęła na niego jednym okiem i nastawiła w jego stronę jedno ucho.
- A więc to jest ta kobyła?
Spojrzałam na niego oburzona.
- Nie nazywaj jej tak. To je mój kuń!
Podniósł ręce w geście obronnym z uśmiechem na twarzy. Spędziliśmy w boksie u Pedry ponad godzinę śmiejąc się i głaszcząc ją po łaciatym, zimowym "futrze". Wkrótce zajrzała do nas Nemi z pytaniem czy nie chcemy wybrac się na przejażdzkę do lasu.
- Oczywiście zaraz załatwimy ci jakiegoś konia- dodała rudowłosa patrząc na Niall'a. Wciąż rozbierała go wzrokiem. Ale byłam w takiej euforii że się już tym nie przejmowałam. Na razie.- Twój ojciec przysłał tutaj również cały osprzęt* dla konia. Przyniosłam ci wszystko- znów straciła mną zainteresowanie i zaczęła mówić do Blondaska.- Jeździłeś kiedyś?
Niall uśmiechnął się blado na wspomnienia Chester'a.
- Tak.
- Chodź, znajdziemy odpowiedniego konia dla cb i pomogę ci go osiodłać.
Na te słowa posłałam jej zabójczy wzroku numer 6. Nawet nie zareagowała. Odwróciła się na pięcie i pociągnęła za nadgarstek Niall'a. Ten tylko rzucił mi przepraszające spojrzenie przez ramię. Wzięłam do ręki zgrzebło i szczotkę, i zaczęłam czyścic Pedrę. Następnie wyczyściłam kopyta kopystką. Srokata stała grzecznie bez kantara i uwiązu. Zdecydowałam że przejadę się na oklep. Założyłam jej tylko tranzelkę* i ochraniacze, wyprowadziłam ją z boksu i wdrapałam się na jej grzbiet. Dawno nie czułam tego ciepłego ciała pod swoim tyłkiem. Złapałam wodze w ręce, ścisnęłam ją lekko łydkami. Ruszyłyśmy wolnym stępem, a ja zaglądałam do każdego po kolei boksu szukając mojego blondaska. Znalazłam go w ostatnim boksie tuż przy głównych drzwiach prowadzących na padoki i las. Zakładał ogłowie kasztanowatemu ogierowi.
- Witaj mój Przystojny Kowboju! Wybierzesz się ze mną na przejażdżkę?
Puścił do mnie oczko, zapiął nachrapnik i złapał jedną z wodzy i wyprowadził konia z boksu. W tedy zobaczyłam że koń też nie ma siodła.Uniosłam jedną brew ze zdziwienia.
- Wiesz że będziesz mieć tygodniowe zakwasy?
Spojrzał na grzbiet koniai wzruszył ramionami z łobuzowatym uśmiechem.
- Zaryzukuję.
Zwinnie wdrapał się na konia złapał niepewnie wodze i powiedział.
- Ale ja dziś nie galopuję.
Uśmiechnęłam się.
- Zobaczymy- puściłam do niego oczko.- A w ogóle gdzie Ruda Wiedźma?
- Nie wiem. Ale cieszę się że poszła bo mnie denerwowała.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Delikatnie szturchnęłam Pedrę łydkami i wyjechaliśmy ze stajni. ruszyliśmy w stronę małego strumyka który zgłębiał się w las. Spojrzałam na Niall'a. Całkiem dobrze sobie radził. Koń nie rządził nim tylko on koniem. On był "kierowcą" nie "pasażerem". postanowiłam więc nieco nas rozruszać. Cmoknęłam, ścisnęłam łydki poganiając Srokatą i ruszyłyśmy kłusem wzdłuż coraz większego strumienia. Niall zaczął mnie doganiać od prawej strony. Poczułam jak wielką ochotę na wyścigi ma klacz. Rzuciłam wyzywające spojrzenie Blondaskowi które odwzajemnił. Cmoknęłam, złapałam się łydkami i Pedra na zawołanie zagalopowała. Usłyszałam cmoknięcie Niall'a i zobaczyłam go po lewej stronie rzeczki. Galopowaliśmy po lesie do póki nie poczuliśmy że nie czujemy nóg. Zwolniliśmy do wolniutkiego kłusa i wróciliśmy do stajni. Rozsiodłaliśmy nasze konie i zanieśliśmy sprzęt. Wróciliśmy do boksu mojej klaczy i usiedliśmy na czystym sianie które zostało wymienione podczas naszej nieobecności. Wtuliłam się w Niall'a i siedzieliśmy tak w ciszy. Stwierdziłam że tak mogłoby być już na zawsze. Czas mógłby stanąć w miejscu, a ja bym nie żałowała. Niczego.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
"słowniczek":
bryczesy- specjalne spodnie do jazdy konnej.
sztyblety- buty do jazdy konnej. Wykonane ze skóry do kostki.
osprzęt- siodło, czaprak itd. dla konia.
tranzelka- ogłowie dla konia
~.~.~.~.~
Hejooo! ;D 
Co tam u waas?
U mnie totalna masakra.
Szkoła. Odrabianie lekcji. Konie. Nauka.
I tak w kółko Macieju xD
Wiem że dłuuugo nie dodawałam. Niestety nie mam kompletnie i czasu, i weny.
Ale zamierzam to nadrobić. Mam nadzieję że mi się uda.



Zuza..♥

7 komentarzy:

  1. Rozdział świetny! I choć nie interesuje się końmi i zupełnie nie wiedziałam o czy piszesz to jest zajebisty!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się jak najbardziej i jak najprościej wytłumaczyć xD ale chyba mi nie wyszło ;D

      Usuń
  2. "- Ja tu się zaraz poryczę jak dziecko a ty sobie wpierdzielasz siano?" - Jebłam. ;D Justyna, jesteś boska. *-* Nie mogłam się doczekać. Życzę weny. <3 Natuśka. xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz świetnie więc nominowalam cię do Liebster Award! http://friendforever-bymagdalena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. http://opowiadanie-o-asseco-resovii.blogspot.se/

    zapraszam do mnie ;]

    OdpowiedzUsuń