31 grudnia 2012

Zawieszenie..

Hej Waam! 
Muszę zawiesić bloga z prostej przyczyny.
Brak pomysłu na ciąg dalszy.
Cały czas myślałam co napisać ale nic mi do łba nie przyszło..
Nie usuwam bloga bo mam zamiar jeszcze do niego wrócić 
kiedy tylko będzie pomysł i plan.
Wiem że większość z was pomyśli "głupie babsko" xD
Ale na prawdę nie mam pomysłu.
 Sądzę że sama siebie zapędziłam się w tak zwany kozi róg.
Cały czas możecie do mnie pisać na moje gg: 36489124 z różnymi pytaniami.
Tymczasem zapraszam was na mojego drugiego bloga o trochę innej tematyce:
http://opowiadanie-o-wampirach.blogspot.com/
Mam nadzieję zobaczyć was na nim tak często i w takich ilościach, jak tutaj ;]
Obiecuje wam że zobaczymy się tutaj w tak zwanej "bliskiej przyszłości" ;D
Uwierzcie m serce mnie boli, bo wiem że was po części zawiodłam. Przepraszam.




Zuza..♥

7 grudnia 2012

Rozdział 21.

 W tym rozdziale będzie dużo niezrozumiałych dla was słów ( bo będą się wiązać z jazdą konną) będę je oznaczać gwiazdką i wyjaśniać pod rozdziałem :D

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Kiedy wyszłam z samochodu w ciężkich podwójnych drzwiach stajni stanęła drobna dziewczyna o kasztanowych włosach i zielonych oczach. Miała na sobie beżowe bryczesy* w kratkę, zwykły biały t-shirt i czarne sztyblety*. W sumie ładna dziewczyna. Podeszła do nas, spojrzała na mnie przez dosłownie ułamek sekundy i całą swoją uwagę poświęciła Niall'owi. 
-Nazywam się Nemi. W czymś pomóc?
Zmierzyłam ją wzrokiem. Pinda, już jej nie lubię. Chrząknęłam dość głosno aby zwrócić na siebie uwagę.
- Tak, szukamy...- szybko rzuciłam okiem na karteczkę gdzie było zapisane jedno nazwisko.- Pani Hubbarck. Gdzie możemy ją znaleźć?
Więcej jadu i wyższości nie mogłam już chyba włożyć w te słowa. Ruda na reszcie zwróciła na mnie uwagę, zmierzyła mnie wzrokiem i powiedziała:
- Niestety dostała pilny telefon i musiała wyjechać ze stajni. Dziś ja prowadzę każdą lekcję. 
Zajebiooooza! Tylko ja nie wiedziałam po co mam tu przyjeżdżać. Zrobiłabym z siebie idiotkę jeśli przyznam że nie wiem po co tu przyjechałam.
- Mój ojciec powiedział mi żebym tutaj przyjechała lecz nie bardzo wiem po co- jestem debilem.
Ruda marszczy brwi.
- Achh.. To ty!- mamrocze pod nosem. Odwraca się do nas plecami i idzie w stronę stajni. Odwraca głowę i rzuca jedno słowo.- Chodźcie.
Spojrzeliśmy po sobie i grzecznie poszliśmy za dziewczyną. Kiedy tylko weszłam do stajni od razu się zakochałam. Po obydwu stronach są drewniane boksy. Tam gdzie kończył się jeden a zaczynał drugi jest postawiony kamienny słup. Umieszczony wysoko sufit był zrobiony z jasnych desek. Czuć siano, owies, konie. Mijamy kolejne boksy. Zatrzymujemy się przy jednym który niczym nie różni się od innych.
- Jak będziecie mnie potrzebować zawołajcie mnie.
Podchodzę do drzwi i zaglądam do boksu. Zamurowało mnie. Srokata klacz. Moja srokata klacz. Moja Pedra. Otworzyłam pomału boks nie chcąc jej wystraszyć. Ale ona mnie wyczuła. Podnosi swój wielki kasztanowy łeb i odwraca w moją stronę. Szlag wziął moją powolność i spokój. Rzuciłam się jej na szyję i zaczęłam przytulać. Ona tylko przycisnęła mnie pyskiem do swojej klatki dalej żując siano. Zaczęłam głaskać ją po białej szyi. Już zmieniła sierść na zimową. Zawsze w zimę wygląda jak niedźwiadek. Cofnęłam się i złapałam ją za psyk. Nastawiła ciekawskie uszy w moją stronę.
- Ja tu się zaraz poryczę jak dziecko a ty sobie wpierdzielasz siano?- spytałam z udawaną pretensją i dałam jej piszczącego całusa w meszek na nosie.
Niall zajrzał do boksu. Spojrzał na Pedrę, podszedł do niej i poklepał po barku. Łypnęła na niego jednym okiem i nastawiła w jego stronę jedno ucho.
- A więc to jest ta kobyła?
Spojrzałam na niego oburzona.
- Nie nazywaj jej tak. To je mój kuń!
Podniósł ręce w geście obronnym z uśmiechem na twarzy. Spędziliśmy w boksie u Pedry ponad godzinę śmiejąc się i głaszcząc ją po łaciatym, zimowym "futrze". Wkrótce zajrzała do nas Nemi z pytaniem czy nie chcemy wybrac się na przejażdzkę do lasu.
- Oczywiście zaraz załatwimy ci jakiegoś konia- dodała rudowłosa patrząc na Niall'a. Wciąż rozbierała go wzrokiem. Ale byłam w takiej euforii że się już tym nie przejmowałam. Na razie.- Twój ojciec przysłał tutaj również cały osprzęt* dla konia. Przyniosłam ci wszystko- znów straciła mną zainteresowanie i zaczęła mówić do Blondaska.- Jeździłeś kiedyś?
Niall uśmiechnął się blado na wspomnienia Chester'a.
- Tak.
- Chodź, znajdziemy odpowiedniego konia dla cb i pomogę ci go osiodłać.
Na te słowa posłałam jej zabójczy wzroku numer 6. Nawet nie zareagowała. Odwróciła się na pięcie i pociągnęła za nadgarstek Niall'a. Ten tylko rzucił mi przepraszające spojrzenie przez ramię. Wzięłam do ręki zgrzebło i szczotkę, i zaczęłam czyścic Pedrę. Następnie wyczyściłam kopyta kopystką. Srokata stała grzecznie bez kantara i uwiązu. Zdecydowałam że przejadę się na oklep. Założyłam jej tylko tranzelkę* i ochraniacze, wyprowadziłam ją z boksu i wdrapałam się na jej grzbiet. Dawno nie czułam tego ciepłego ciała pod swoim tyłkiem. Złapałam wodze w ręce, ścisnęłam ją lekko łydkami. Ruszyłyśmy wolnym stępem, a ja zaglądałam do każdego po kolei boksu szukając mojego blondaska. Znalazłam go w ostatnim boksie tuż przy głównych drzwiach prowadzących na padoki i las. Zakładał ogłowie kasztanowatemu ogierowi.
- Witaj mój Przystojny Kowboju! Wybierzesz się ze mną na przejażdżkę?
Puścił do mnie oczko, zapiął nachrapnik i złapał jedną z wodzy i wyprowadził konia z boksu. W tedy zobaczyłam że koń też nie ma siodła.Uniosłam jedną brew ze zdziwienia.
- Wiesz że będziesz mieć tygodniowe zakwasy?
Spojrzał na grzbiet koniai wzruszył ramionami z łobuzowatym uśmiechem.
- Zaryzukuję.
Zwinnie wdrapał się na konia złapał niepewnie wodze i powiedział.
- Ale ja dziś nie galopuję.
Uśmiechnęłam się.
- Zobaczymy- puściłam do niego oczko.- A w ogóle gdzie Ruda Wiedźma?
- Nie wiem. Ale cieszę się że poszła bo mnie denerwowała.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Delikatnie szturchnęłam Pedrę łydkami i wyjechaliśmy ze stajni. ruszyliśmy w stronę małego strumyka który zgłębiał się w las. Spojrzałam na Niall'a. Całkiem dobrze sobie radził. Koń nie rządził nim tylko on koniem. On był "kierowcą" nie "pasażerem". postanowiłam więc nieco nas rozruszać. Cmoknęłam, ścisnęłam łydki poganiając Srokatą i ruszyłyśmy kłusem wzdłuż coraz większego strumienia. Niall zaczął mnie doganiać od prawej strony. Poczułam jak wielką ochotę na wyścigi ma klacz. Rzuciłam wyzywające spojrzenie Blondaskowi które odwzajemnił. Cmoknęłam, złapałam się łydkami i Pedra na zawołanie zagalopowała. Usłyszałam cmoknięcie Niall'a i zobaczyłam go po lewej stronie rzeczki. Galopowaliśmy po lesie do póki nie poczuliśmy że nie czujemy nóg. Zwolniliśmy do wolniutkiego kłusa i wróciliśmy do stajni. Rozsiodłaliśmy nasze konie i zanieśliśmy sprzęt. Wróciliśmy do boksu mojej klaczy i usiedliśmy na czystym sianie które zostało wymienione podczas naszej nieobecności. Wtuliłam się w Niall'a i siedzieliśmy tak w ciszy. Stwierdziłam że tak mogłoby być już na zawsze. Czas mógłby stanąć w miejscu, a ja bym nie żałowała. Niczego.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
"słowniczek":
bryczesy- specjalne spodnie do jazdy konnej.
sztyblety- buty do jazdy konnej. Wykonane ze skóry do kostki.
osprzęt- siodło, czaprak itd. dla konia.
tranzelka- ogłowie dla konia
~.~.~.~.~
Hejooo! ;D 
Co tam u waas?
U mnie totalna masakra.
Szkoła. Odrabianie lekcji. Konie. Nauka.
I tak w kółko Macieju xD
Wiem że dłuuugo nie dodawałam. Niestety nie mam kompletnie i czasu, i weny.
Ale zamierzam to nadrobić. Mam nadzieję że mi się uda.



Zuza..♥

16 października 2012

Rozdział 20.

Obudził mnie zapach przyjaranej jajecznicy z szynką i szczypiorkiem. Jak tylko otworzyłam oczy zaczęło kręcić mi się w głowie. Wylazłam z łóżka i popędziłam za swądem spalenizny. Trafiłam do dużej, przestrzennej kuchni z ogromnym, ciemno drewnianym oknem wychodzącym na podwórze. Wyłączyłam gaz pod patelnią i krzyknęłam:
- Kto do jasnej ciasnej cholerci chciał spalić mieszkanie?!
Do kuchni zza drzwi, do łazienki jak dobrze pamiętam, wypadła jak poparzony Nialler. Był w samych jeansach, włosy miał zmierzwione jeszcze nie rozczesane.
- Cholera! Zabije Harry'ego. Miał tego popilnować! Ale nie musiał iść z Liam'em i Louis'em!
Nerwowo zaczął sprzątać nie mały bałagan ze stołu, blatu i patelni. Spojrzałam na niego przymrużonymi oczami. Podeszłam do niego i spokojnie wyjęłam patelnie z jego ręki i wcisnęłam się między niego a zlew. Objęłam jego twarz dłońmi zmuszając do spojrzenia mi prosto w oczy.
- Uspokój się. Wdech, wydech. Bez spiny. Co się dzieje?- spytałam głosem terapeuty którego często musiałam ostatnio używać względem mojego taty.
- Napięty tydzień. Nie mam nawet czasu żeby się spotkać z własną dziewczyną!
Uśmiechnęłam się do niego i przyciągnęłam do siebie.
- Twoja dziewczyna to rozumie- stwierdziłam z miłym uśmiechem.
Dałam mu całusa w usta. Miałam już się oderwać od jego miękkich, diabelnie idealnych ust kiedy on podsadził mnie na blat i zaczął mnie namiętnie całować. Zatopiłam swoje palce w burzy jego blond włosów a on głaskał dłońmi moje plecy. Przerwał nam żartobliwy głos:
- Moglibyście się nie miziać wszędzie gdzie popadnie? Chciałbym sobie zrobić kawę.
Tak się przestraszyłam że energicznie oderwałam się od usta Horan'a zapominając że z tyłu jest szafka którą przypieprzyłam sobie w głowę.
- Kurwa! Będę mieć guza!
- To się nie trzeba było gzić na blacie kuchennym tylko na łóżku na przykład- podpowiedział rzeczowym tonem Zayn.
- Znawca się znalazł- mruknęłam niezadowolona pod nosem dalej trzymając się za czubek głowy.
Niall zmierzył go wzrokiem mordercy i stwierdził poważnym tonem:
- Spirzaj... gniocie.
 Przewróciłam oczami z uśmiechem na ustach.
- Lepiej powiedz czy dzwoniłeś do Vi- zmieniłam temat bo wiedziałam że moglibyśmy tak bez końca. Malik zapuścił buraka i zaczął mamrotać pod nosem o "kobiecych niewyparzonych gębach" i "braku dyskrecji względem płci przeciwnej". Spojrzałam zdziwiona na niego i przycupnęłam koło Zayn'a na krześle.
- Gadaj.
Spojrzał na mnie, na Niall'a, na mnie, na Niall'a i pierdolnął czołem o stół.
- Cieńki Bolek ze mnie. Nie zadzwoniłem.
Rzuciłam okiem na Niall'a. Nic nie wiedział o naszej wczorajszej rozmowie. Powiedzmy ze nie byłam w stanie wyrecytować własnego peselu. Pomimo tego że nie wiedział wyglądał na kogoś kto  zrozumiał o co biega między ludźmi z Kacem Mordercą.
- Daj swój telefon- zakomenderowałam.
- Pojebało?- wyprostował się jak struna i podniósł tyłek do góry.
- Horan trzymaj go!- krzyknęłam. Nialler był szybszy niż sądziłam. Złapał Zayn'a za ręce tak samo jak ja chwyciłam tego gościa w klubie. Ja z kolei wyrwałam telefon z kieszeni Malik'a i wybrałam numer Vivian.
- Kliknę zieloną słuchawkę za: trzy, dwa, jeden. KLIK!- nacisnęłam zieloną słuchawkę i oddałam mu telefon w tym samym momencie w którym Blondyn puścił jego ręce. Zayn chwycił iPhone'a i wyszedł z kuchni odgrażając się pod nosem. Niestety musiał przerwać w połowie drugiej groźby bo Vivian łaskawie odebrała telefon.
- No to jedną smutną owieczkę mniej.
Zjedliśmy śniadanie. Ubraliśmy się i pojechaliśmy do mojego domu. Taty oczywiście nie było. Nie ważne że była niedziela. Weszliśmy do mojego pokoju a na moim łóżku leżała kartka z napisem "Tata".

"Wooow! Już wróciłaś? Miło że w ogóle!
Wiesz że żartuje!
Mam nadzieję że pamiętasz o karteczce,
 którą ci dałem wczoraj wieczorem?
Ubierz się wygodnie i zabierz ze sobą Niall'a jak chcesz. 
Tata"
Założyłam zwykłe czarne legginsy, białą tunikę i czerwone Converse. Wsiedliśmy do Chevrolet'a chłopaków i ruszyliśmy w nieznanym nam kierunku. Kiedy wyjechaliśmy z Londynu jechaliśmy pół godziny przez las.
Zaczęłam sięnawet zastanawiać czy tacie nie pomyliły się adresy. Lecz kiedy przejechaliśmy przez drewniany most nad spokojną rzeczką naszym oczom ukazała się piękna stara stajnia z łąkami, piękną ujeżdżalnią i piękną halą. Ale to był dopiero początek niespodzianek.
 
~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
No i mamy 20.!
Zajebioza ^^
Standardowe pytanie:
Podoba się? ;p


Zuza..♥

25 września 2012

Rozdział 19.

Było grubo po 23.00 a Niall przysłał sms'a że jest wykończony i że do nas nie dołączy. Od razu chciałam jechać do niego ale powiedział żeby się pobawiła z chłopakami. I tak też zrobiła. Siedzieliśmy przy barze na wysokich krzesłach obitych żółtą neonową skórą. Piliśmy Bóg jeden wie którego z kolei drinka. Szczerze powiedziawszy próbowaliśmy wszystkich po kolei nie patrząc nawet jak się nazywają. Kiedy Cała trójka była już na tyle wcięta że zaczęła gadać prawdę pomieszaną z pierdołami Zayn odwrócił się na krześle i zaczął przeszukiwać tłum tańczących dziewczyn do piosenki Nicki Minaj - Pound the Alarm. Równie szybko odwrócił się na krześle z powrotem twarzą do barmana i schował ją w dłonie.
- Wychodzę.
Spojrzałam na niego ze ściągniętymi brwiami. Jeszcze przed chwilą wrzeszczał że nigdy nie opuści tego klubu.
- Dlaczego?- spytaliśmy równocześnie z Hazzą który wrócił z kibla. Śmialiśmy się z Malik'iem że pierwszy paw rozpostarł skrzydła.
- Ona tu jest.
Odwróciłam się i rozejrzałam jeszcze raz szukając maje wrednej suki. Byłam wkurzona. Ale wkurzyłam się bardziej kiedy zobaczyłam że ma partnera.
- I nie jest sama.
I to był mój jedyny ale zarazem największy błąd tego stulecia niemalże. Malik gwałtownie podniósł swoje zapite dupsko i ruszył w ich kierunku. Podbiegłam do niego i złapałam za nadgarstek. Mocno szarpnęłam go za rękę.
- Wpierdolę mu! Co ja gadam, rozpierdolę go!
- Uspokój się! Po co ci to? Tylko pogorszysz sprawę...
Nawet nie zdążyłam dokończyć słowa "uspokój" a on już dopadł tego bruneta i zaczął go okładać zaciśniętymi pięściami po twarzy. Perri stała wryta w ziemię i nie była w stanie się poruszyć. Jej partner, z zalaną krwią twarzą, za to zdołał wyjść z parteru i zadać jeden cios ale za to bardzo trafny i mocny. No proszę. Obraz zaczął mi się zamazywać. Czułam się jak na karuzeli. Za dużo wypiłam. Za to Hazza dobrze się trzymał. Zaczął odciągać Zayn'a. Skończył się to tym że jemu też się oberwało. Gdzie ta cholerna ochrona kiedy są potrzebni?! Cóż trzeba zadziałać. Zdjęłam swoje czarne szpilki i podbiegłam do bruneta który zaczął bezkarnie okładać moich przyjaciół. Był chyba mniej pijany bo dawał radę im obu. Zaszłam go od tyłu i otumaniłam strzałem w ucho. Złapałam go za ręce i wykręciłam mu je do tyłu tak aby odczuwał większy dyskomfort niż to potrzebne. Czułam jak mi się zbiera na pawia ale zatrzymałam go w sobie i zamknęłam bardzo mocno powieki aby zmniejszyć szum w głowie. W końcu długo oczekiwana ochrona wywaliła nas z klubu. Zayn miał rozwalony prawy łuk brwiowy a Harry zaczerwienione oko. Oczywiście Malik już chciał wracać i dalej się bić ale oboje z Harold'em wpakowaliśmy go do najbliższej taksówki. Złapałam Zayn'a za twarz i obróciłam w swoją stronę. Byłam mocno zdenerwowana.
- Na cholerę ci to było! Przyszła sobie z kimś! Nawet nie wiesz czy to nie był jej kuzyn czy brat czy ktokolwiek nie związany z nią w ten sposób w jaki sobie umyśliłeś! Nie ty pierwszy i nie ostatni zostałeś rzucony przez szmatę!
Strzepnął moją rękę i spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Nie nazywaj jej tak!
Zacisnęłam szczękę. Postanowiłam zadziałać.
- Myślisz ze mało dziewczyn które znasz zakochał się w tobie na zabój?
- Masz na myśli moje fanki które mnie "znają" Może i mnie "znają" ale ja nie znam ich!
- Och! To zapomniałeś już jak fajnie i miło ci się gadało z Vi?!- dostałam pewne informacje od Niall'a ale miałam o nich nie wspominać. Cóż.... niestety nie wyszło.- Czemu z nią nie spróbujesz?!
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Skąd o tym wiesz? Z resztą ona nie jest mną zainteresowana.
- Ooo. A mnie wiadomo co innego.
W tym momencie taksówkarz się zatrzymał przy mieszkaniu chłopaków. Wysiadłam niby obrażona z taksówki i poszłam zostawiając Harry'ego z Malik'iem. Na schodach był ciężko myślałam że zaraz zwymiotuję na ciemne drewniane stopnie. Ale jakoś się wdrapałam do drzwi chłopaków i zapukałam głośno do drzwi. Po paru minutach, dosłownie, otworzył mi drzwi Niall krzycząc:
- Kluczy nie macie! Oo...
Czułam że zaraz zwymiotuję. Zasłoniłam ręką usta. Niall od razu zrozumiał co się dzieję.
- Pierwsze drzwi po prawej- powiedział wskazując jasne piaskowe drzwi. Pobiegłam w tym kierunku mając nadzieję że zdążę. Zdążyłam. Niestety zapomniałam zamknąć drzwi więc Niall wpakował się do środka i klęczał przy mnie głaszcząc moje plecy.
- Echh.. Idź stąd.
- Nie- powiedział twardo.
- Nie będziesz patrzeć jak wyrzyguje swoje flaki!- nie chciałam żeby na to patrzył. Nie lubię kiedy ktoś na mnie patrzy w chwilach słabości.
- Właśnie że będę- powiedział spokojnym i stanowczym tonem. Westchnęłam ciężko i nachyliłam się nad muszlą.
- Droga panno dziś śpisz u nas.
Ummmm.. Milutko. Przywarłam policzkiem do zimnej ściany pokrytej jasno zielonymi kafelkami. Niall nachylił się nade mną pocałował w czoło i zniknął za drzwiami. Wrócił po paru minutach z czerwonym T-shirt'em Reebok'a i bokserkami położył je na szafce a sam usiadł na oparciu wanny z założonymi rękoma.
- Czemu chłopacy są tacy obici?- spytał z podniesionymi brwiami.
Westchnęłam i szybko skróciłam mu naszą historię z klubu.
- Czy ty na serio się rzuciłaś na tego gościa?
- Nie nazwałabym to rzuceniem. Raczej obezwładnieniem.
Niall zaczął się śmiać.
- Moja dziewczyna uratowała tyłki moim przyjaciołom. Jak to brzmi!
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę. Poprosiłam Horan'a żeby zadzwonił do mojego taty. Ja w tym momencie umyłam zęby i przebrałam się. Na szczęście moja sukienka nie została uszkodzona w żaden sposób. Kiedy wychodziłam wpadłam na Zayn'a. Miał opuchnięty łuk brwiowy. Spojrzał na mnie i spytał z lekkim bełkotem.
- Dasz mi numer do Vi?
- A masz zamiar do niej teraz dzwonić?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie z lekkim uśmieszkiem. Udało się!
- A czemu nie?
Teraz mnie zabił. Totalnie zwalił z nóg. Zaczęłam się śmiać.
- Po pierwsze: Jeśli zrozumie twój pijacki bełkot to będzie cud numer jeden. Po drugie jeżeli odbierze i się nie wkurzy to będzie cud numer dwa. Także to ty zdecyduj czy zadzwonisz teraz czy jutro rano kiedy już może będziesz trzeźwy chociaż po tej ilości alkoholu co w siebie wlaliśmy to wątpię że wytrzeźwiejesz.
- Po pierwsze: nie mądruj się bo też zrozumiałem tylko połowę z twojej wypowiedzi. Po drugie: wole zadzwonić teraz bo mam więcej odwagi niż na trzeźwo. To dasz?
Zmierzyłam go wzrokiem. A niech ma! Zapisałam mu numer Vivian na kartce która leżała na komodzie tuż przy drzwiach.Zapytałam się Malika gdzie jest pokój Niall'a. Popędziłam we wskazanym kierunku, o ile pijackie wleczenie się można nazwać pędem. Miałam ochotę zaśpiewać. Zaczęłam nucić pod nosem "Deszcze nie spokojne" z "Czterech pancernych". Weszłam do pokoju z białymi ścianami i ciemnymi, drewnianymi meblami. Łóżko było nie złożone a na podłodze leżało parę koszulek. Rzuciłam się na niebieską kołdrę i zmieniłam repertuar na "A teraz idziemy na jednego". Niestety nie doszłam do "idziemy wódkę pić" bo wszedł do pokoju Niall i powiedział że obudziłam już pół domu i powinnam się położyć spać. Zachichotałam pod nosem. Usadowił się koło mnie i przytulił mnie do siebie.
- Kocham cię- szepnęłam cicho dając mu całusa w usta.
- Ja ciebie też.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Siemaneczko ^^
Pytanie numer jeden:
Czy zna ktoś bloga o wampirach lub coś takiego?
Pytanie numer dwa:
Co tam u was? Jak nasz ukochana szkoła? :D xD


Zuza..♥

18 września 2012

...

Cześć ;p Poważnie zastanawiam się nad zawieszeniem bloga. Zdaje mi się że coraz mniej osób to czyta. Pod ostatnim rozdziałem opublikowanym 6 dni temu jest tylko jeden komentarz. Tak jak mówiłam nie będę was "szantażować" komentarzami ale miło jest zobaczyć więcej niż 3 czy 4 pod rozdziałem. Udostępniłam nawet dod. kom. przez anonimów. Wiem że dodaję rzadko rozdziały ale chodzę też do takiego czegoś jak szkoła co zajmuje mi większość mojego czasu.

Zuza..♥

12 września 2012

Rozdział 18.

Fikuśny czarno- biały zegarek w kuchni ukazywał godzinę 10.13. Wzięłam łyk niedobrej herbaty z pokrzywy i skrzypu która miała pomóc moim włosom szybciej rosnąć. Nie wiem czy to działało ale w każdym bądź razie miałam nadzieję. Wczoraj późnym wieczorem Niall odwiózł mnie do domu. Kiedy wychodziliśmy Zayn spał w swoim pokoju. Podejrzewam że dziś będzie miał potężnego kaca któremu nie pomoże nawet, równie ohydny jak herbatą, sok pomidorowy. Na moich kolanach pochrapywała Fata która rośnie w oczach. Nic że już się nie mieści mi na kolanach ale zawsze musi się na nich położyć. Zastanawiam się jak to będzie później kiedy będzie tak duże że jak się rozłoży to zajmie pół sofy. Dopiłam gorzką herbatę i poszłam z sunią na rękach do swojego pokoju. Delikatnie położyłam ją na swoim łóżku i dałam całuska w pyszczek. Jasne włosy rozczesałam i związałam w kitkę. Ubrałam zwykłą białą koszulkę i jeansy przecierane na kolanach. Na szyi zapięłam nieśmiertelnik. Tata od czasu kłótni i pozwu o rozwód zaczął zachowywać się jak pracoholik. Musiał mieć coś w planach co zajmie mu głowę bo jak nie praca to butelka, nie jedna. Podeszłam do drewnianego, pomalowanego na biało regału z moimi ulubionymi książkami. Wzięłam do ręki "Pretty Little Liars: Kłamczuchy". Większość ludzi uważa że głupotą jest czytanie jednej książki dwa razy. Ja uważam ze za każdym kolejnym przeczytaniem lepiej rozumiemy problematykę, bohaterów czy też filozofię książki. Uwaliłam się na łóżku i zaczęłam czytać o morderstwie w Rosewood. Stwierdzam że każda z bohaterek mnie wkurza... Emily tym że próbowała przekonać samą siebie że nie jest lesbijką. Aria tym że sama nie mogła zagadać i wybrać jednego faceta. Spencer tym że ukrywała tajemnicę przed dziewczynami, a Hanna swoją bojaźliwością. Ale pomimo tego tak książka wciągała i interesowała. Kiedy spojrzałam na zegarek była już godzina 17.35 co mnie zdziwiło że zleciał mi dzień tak szybko. Co bardziej podejrzane mój brzuch nie protestował z głodu. Rzuciłam książkę pod poduszkę i pobiegłam do kuchni zrobić wielgaśną kanapkę z sałatą, serem żółtym, pomidorem, ogórkiem, rzodkiewką, szczypiorkiem i jajkiem. Wszamałam kanapkę i posprzątałam ze stołu okruchy. Spojrzałam w lustro które wisiało w salonie. Miałam wielkie cienie pod oczami jakbym miała złamany nos. Miałam nadzieję że do jutra zejdzie bo dziś i tak nigdzie nie wychodzę. Vivian zakuwa do sprawdzianu, a Niall ma dziś kupę roboty z chłopakami. Idąc po schodach wdeptałam w mokrą plamę. Wkurzyłam się co nie miara. Fata od rana ma otwarte szklane drzwi na taras, ale nie! Sika gdzie popadnie! A wdeptuję zwykle ja. Kiedy usłyszałam dzwonek telefonu rzuciłam mokry od sików papier i pobiegłam szukać iPhone. Wyświetlacz wykazywał Niall'a co mnie bardzo ucieszyło.
- Cześć, słońce!- "słońce"?? Słoooodkooooo!
- Heej! Co tam porabiasz?
- Pfff.. Jem...
- Jak zawsze- przerwałam mu ze śmiechem.
- Aj tam, mniejsza o to. Do 19.00 jestem całkowicie zajęty ale co ty na mały wypad do klubu? Z chłopakami?
- No nie wieem..- odpowiedziałam niepewnie. Ich kolega uchlał się jak dzik bo rzuciła go jakaś zdzira a oni chcą iść się bawić? Usłyszałam ciche szemranie po drugiej stronie.
- Ty mi się, kurwa tam nie zastanawiaj tylko idziemy się uchlać rozumiesz? Pierwszy raz musi być!- Usłyszałam Zayn'a. Dziś już nie bełkotał co przyjęłam z ulgą bo w końcu coś zrozumiałam od razu.
- Hahah! Okey Zayn! Z tobą zawsze!- odkrzyknęłam.
- I to rozumiem!- zaśmiał się.- Bądź gotowa na 20.30 zajedziemy po ciebie! Paa!
- Paa!
Zaczęłam bawić się telefonem. 20.30?! Za dwie i pół godziny mam być gotowa? Chyba śnią. Zaczęłam od łazienki. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Wysuszone i wyprostowane związałam w koński elegancki ogon. Gumkę zakryłam pasmem włosów oplecionych dookoła niej a grzywkę delikatnie wyciągnęłam ale nie całkowicie. Pomalowałam rzęsy i powieki eyeliner'em. Nałożyłam trochę maści korygującej sine place pod oczami. Nałożyłam na siebie (klik). Byłam gotowa a godzina wskazywała równo 20.22. Ufff.. wyrobiłam się. Spojrzałam na efekt końcowy. Muszę przyznać że całkiem ładnie ale Vi zrobiłaby to lepiej. Wyjrzałam przez okno. Akurat tata parkował swojego kabriolet'a w garażu. Zbiegłam, o ile można biegać w szpilkach, na dół.
- Cześć tato!- krzyknęłam wesoło rzucając się mu na szyję.
- Dobry! Gdzieś się wybierasz?
- Tak do klubu z Niall'em i chłopakami.
- Woow, woow, woow. Pomału. Do klubu? Z Niall'em?
O cholerka. O Niall'u to mu nie powiedziałam. Zaczęłam nerwowo skubać rąbek sukienki.
- Do klubu. Z Niall'em.
Spojrzał na mnie spode łba. Ups...
- No to zajebiście! Miłej zabawy!- powiedział ze szczerym uśmiechem.- Ach! Zapomniałbym! Jutro masz się wstawić o 11.00 pod tym adresem- powiedział, podając mi skrawek kartki wyrwanej z jego notatnika.
- Co tam jest?- spytałam zaciekawiona. Cóż on znowu wykombinował?
- Stara znajoma. Z resztą zobaczysz sama.
Gdy tata kończył mówić słowo "sama" za oknami dało się usłyszeć głośne trąbienie.
- Ja lecę! Nie wiem o której wrócę!
- Dobra! Bylebyś spała w domu a nie Bóg wie gdzie!
- Okey!
Otworzyłam drzwi a moim oczom ukazał się nie kto inny jak sam Malik we własnej osobie.
- Dzień dobry, Pani! Gotowa na uchlanie się w chuj?
- Hah! Zawsze! Ale tak na serio to gdzie jest Niall?
- Popieprzyły się mu dni dziś ma jeszcze jeden wywiad. Dołączy do nas w klubie.
Wsiedliśmy do auta. Naszym szoferem okazał się Harry.
- Cześć Hazza! Gdzie twój BooBear i Liam?
- Spędzają dzisiejszy wieczór z pięknymi oraz fascynującymi kobietami swojego życia. Podczas gdy mu będziemy rzygać i umierać przez kaca przez następny tydzień- odpowiedział zabawnie ruszając brwiami.
- A żeś jebnął tekstem, Harold!- zaśmiał się Malik.
Ruszyliśmy w kierunku centrum. Gdy w radiu leciała piosenka Cheryll "Call my name" zatrzymaliśmy się przed zatłoczonym wejściem do klubu "V.I.P.". Kiedy tylko chłopaki wyszli z samochodu wszystkie fanki zleciały się do nich prosząc o autograf, zdjęcie i tym podobne. Zajęło im to tyle czasu że nogi zaczęły mnie boleć. Zayn i Harry wzięli mnie pod ręce i weszliśmy do klubu w którym zamierzaliśmy się uchlać do nieprzytomności.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Cześć, Lejdis! :D
Co tam u was ^^ Podoba się rozdział?
Trochę długo musiałyście czekać ale myślę że warto ;p 
Złapała mnie szkoła ;/ Wkuwam dniami i nocami. Dosłownie. 
W tym roku staram się o pasek ale w mojej szkole poprzeczka jest wysoko podniesiona:
100%-96% - Bardzo dobry
95%-80% Dobry
79%-51% dostateczny
50%-35% dopuszczający
Ogólnie płacz i zgrzytanie zębami ale damy radę :D
Postaram się dodawać rozdział raz w tygodniu, może dwa.


Zuza..♥

30 sierpnia 2012

Rozdział 17.

Siedziałam u siebie na łóżku i zastanawiałam się czy powiedziałam tacie prawdę. Czy damy sobie radę? będziemy musieli się przyzwyczaić do nowego życia. Nowych porządków. Czasem będzie nas to przerastać. Ale damy sobie radę. Muszę w to wierzyć. Czekałam na transmisję wywiadu z Blondaskiem. Usiadłam przed telewizorem z pizzą w ręku w łączyłam kanał MTV. Jak zawsze redaktorka pytała się o wszystko. O trasę, o chłopaków. Nawet o Perrie co mnie zdziwiło. I ostatnie najbardziej ekscytujące pytanie.
- A więc Niall. O co tak na prawdę chodzi z piękną Kay?- Niall zaśmiał się pod nosem. Na telewizorze za sofą na której siedział Horan ukazało się nasz zdjęcie z dzisiejszego popołudnia. Trzymaliśmy się za ręce i szliśmy w kierunku parku.- Tylko nie mów że to przyjaźń!- uprzedziła ze śmiechem.
- Nie to nie przyjaźń. Jesteśmy parą.
Redaktorka uśmiechnęła się.
- Wiedziałam!
Wywiad się skończył. Nagle poczułam potrzebę żeby Niall był obok mnie. Złapałam za telefon i napazgrałam szybkiego sms'a.

"Jesteś teraz wolny? Jak tak to zapraszam do siebie ;*"

"Jestem ;* Będę za pół godziny."

Poszłam do kuchni żeby coś ugotować. Zdecydowałam że ugotuję coś szybkiego i słodkiego. Co oznacza tylko jedno. NALEŚNIKIIIII?! Kiedy były już gotowe i miksowałam truskawki ze śmietaną i cukrem Niall zapukał do drzwi. Pobiegłam w ich kierunku jak dzika łania co nie umknęło uwadze taty siedzącego w salonie.
- Kay? Co ty bierzesz?
- Wącham filetowe kwiatki, tato- odkrzyknęłam ze śmiechem.
Otworzyłam drzwi i zaprosiłam Blondaska do kuchni. Po drodze zapytałam:
- Głodny?
Odpowiedź była oczywista i prosta.
- Zawsze!
Gdy już wszamaliśmy wszystko, poszliśmy do ogrodu. Wzięłam koc i klapnęliśmy na trawce pod drzewem. Wtuliłam się w Niall'a który objął mnie ramieniem. Westchnęłam. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Niestety czasem trzeba poruszyć pewne kwestie.
- Wiesz... Jak Zayn mnie odwoził podpytałam się go trochę o Perrie. On ją kocha ale ten związek nie przetrwa. On wkłada w niego wszystko a ona zlewa. Dla niej Zayn jest bo jest. Jakby go nie było dla niej nie zrobiło by dla niej zbyt wielkiej różnicy.
- Wiem też to zauważyłem. Nawet delikatnie go o tym poinformowałem. Niestety prawie mi nie przywalił. O nie chce o tym nawet słyszeć że ona go nie kocha. Jest w nią zapatrzony.
- Trzeba...
Nie dane mi było dokończyć. Przerwał mi dzwonek telefonu Nialler'a.
- Co tam Harry?... Że co?!... Nie no nie wchodziłem jeszcze... Zaraz będziemy...
Horan pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
- O wilku mowa. Perrie zerwała z Zayn'em, a ten z kolei upił się jak dzik i zamknął się we własnym  pokoju i chłopacy się o niego martwią. Może ty coś zdziałasz po podejrzewam że jak ich nie posłuchał to mnie też nie.
Niall podniósł tyłek z koca i pomógł wstać mi. Nie chciało mi się ruszać dupska ale trzeba pomóc Malik'owi po zerwaniu. Bóg jeden wie co chce sobie zrobić. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w kierunku północnej części Londynu. Jadąc nie odzywaliśmy się, oboje martwiliśmy się co się z nim dzieje. Kiedy stanęliśmy nie miałam czasu patrzeć gdzie mieszkają teraz chłopcy. Pobiegliśmy w kierunku pokoju Zayn'a gdzie tłoczyli się wszyscy chłopacy.
- Jak długo już tam siedzi?
Spojrzeli po sobie i wzruszyli ramionami.
- Może godzinę.
- Dobra... Zayn! Otwórz drzwi i porozmawiajmy normalnie!- krzyknęłam. Brak odpowiedzi.- Zayn!...
Spojrzałam na Liam'a który patrzył na drzwi błagalnym wzrokiem.
- Kurwa mać, Zayn, otwieraj bo wyważymy te drzwi!
Po chwili usłyszeliśmy cichy bełkot.
- Wypierdalać mi kurwa bo przyjebie.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Osz to cholernik jeden.
- Kobietę uderzysz?- spytałam zaczepnie.
- Należy się wam. Wam wszystkim. Jesteście takie... podłe- kolejny ledwo zrozumiały bełkot pijaka. Podniosłam wysoko brwi ze zdziwienia. Podłe?
- Zayn... Otwórz. Wejdę tylko ja i pogadamy na spokojnie.
po chwili usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego klucza. Weszłam do pokoju ale zamurowało mnie w połowie kroku. O... cholerka. Malik musiał się zachowywać jak tornado. Na podłodze leżały jego zdjęcia z Perrie, poduszki porozwalane wszędzie. Ściany musiały być regipsowe bo nad komodą widniała dziura wielkości pięści. Na podłodze leżały już dwie puste butelki po whisky. Zayn wyglądał w miarę dobrze poza nieprzytomnymi oczami i nieułożonymi włosami które miał w całkowitym nie ładzie. Schował twarz w dłoniach.
- Ja ją kocham, Kay. Dlaczego? Nawet nie potrafiła normalnie się spotkać. Zerwała przez telefon. Rozumiesz?! SMS'em! Jakie to banalne. Niall miał rację. Kompletnie ją nie obchodziłem. Chodziło o rozgłos... Ale ja ją kocham. Nadal... nie mam po co żyć. Nie mam.
Westchnęłam i usiadłam obok niego na podłodze.
- Debilu. Nie mów tak nawet. Masz chłopaków, masz mnie! Nie ty pierwszy i nie ostatni przechodzisz przez takie coś. Musisz zacisnąć zęby i pokazać jej że masz klasę i podnieść się z tego. Przecież jest tyle innych dziewczyn które tylko czekają aż na nie spojrzysz! Na przykład Vivia...
Kurwa! Mój nie wyparzony jęzor. Zayn spojrzał na mnie kątem oka.
- Vivian co?
- Nic. Mniejsza o to nie o tym mówimy. Choć ogarniemy tutaj i położysz się spać pijaku.
Było to dość trudne. Pościeliłam mu łóżko i popodnosiłam poduszki z podłogi. Zdjęcia ustawiłam w rządku przy koszu na śmieci. Już nie będą mu potrzebne. Butelki postawiłam na komodzie. Wzięłam Zayn'a pod rękę i pomogłam położyć się na łóżku. Nie był w stanie chodzić. Był kompletnie pijany dziwiłam się że w ogóle zdołał ze mną pogadać. Kiedy pomogłam mu się wdrapać na łóżko wyszłam z pokoju zamykając drzwi. Poszłam prosto do salonu przez który wchodziliśmy z Niall'em. Gdy przekroczyłam próg pokoju wszystkie oczy spoczęły na mnie.
- Jest zalany w trupa ale zdążyłam z nim pogadać. Teraz słodko chrapie.
- Jak się czuje?- spytał Harry który był wyraźnie przybity z resztą jak my wszyscy.
- Jak chłopak który został rzucony przez dziewczynę którą kocha. Do tego w chamski sposób, przez SMS. Ale nic nie chce sobie zrobić. Chyba.
Lou westchnął i potarł sobie oczy rękoma. Zdałam sobie sprawę że zachowują się jak jedna osoba, jeden organizm. Jeden jest przybity i smuty reszta też. Od humoru jednego jest zależny humor reszty.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Hej ;p Końcówka jakaś dupna xD
Jak tam ostatnie dni wakacji.? : (
W ogóle mam suprajsa. :D
Piszę drugie opowiadanie nie związane z 1D.
Jest o wampirach:
Ciemna strona nocy..
http://opowiadanie-o-wampirach.blogspot.com/



Zuza..♥