31 lipca 2012

Rozdział 11.

Zaryzykować? Narazić się na ból i płacz? A może to będzie strzał w dziesiątkę? Idealny chłopak, idealny związek z idealną przyszłością. "Świat należy do odważnych." mawia moja mama. Te słowa zawsze dawały mi siły i odwagi aby zrobić rzecz szaloną. Teraz jakoś te słowa mnie nie przekonywały. Moje przemyślenia chyba trwały zbyt długo bo Niall powiedział zawiedzionym tonem słowa które zaważyły o mojej decyzji.
- Zrozumiem jeśli to dla ciebie za szybko albo jeśli w ogóle nie chcesz słyszeć o randkach.
- Nie! Po prostu zaskoczyłeś mnie tą propozycją... i to bardzo. oczywiście bardzo chętnie się z tobą spotkam.
Niall nie krył radości.
-Przyjadę po ciebie o 18.00.
- A gdzie się wybieramy?
Odpowiedź była krótka i oczywista.
- Niespodzianka.
Zachichotałam. 
- To chociaż powiedz jak mam się ubrać.
- Hmm.. Może być sukienka ale ubierz wygodne buty.
- Okey. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Sukienka ale wygodne buty? Boże. Gdzie on mnie do jasnej cholery zabiera? Szybko na stukałam sms'a do Vivian.

"ALARM! Jesteś mi potrzebna stylistko!"

Przyjechała szybciej niż myślałam. Wbiegła do domu krzycząc!
- Co się stało?! Tylko mi nie mów że TO co myślę!
- No to ci nie mówię.
- Ja pierdolę. PRZEPRASZAM! Wymskło mi się.
Zaczęłam się śmiać! Pierwszy raz usłyszałam przekleństwo z jej ust.
- Czekaj, czekaj! Który dzisiaj jest?
- 6 września. A co?
- Muszę zapisać sobie w kalendarzu że dzisiejszy dzień jest naszym osobistym dniem przekleństw!
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne nawet mi może się wymsknąć. Lepiej pokaż co masz w szafie.
Poszłyśmy do mojego pokoju i Vi zaczęła grzebać w garderobie. Po krótkim czasie stwierdziłyśmy że nie mam za wiele sukienek i że trzeba będzie zajrzeć do szafki mojej mamy. Tam też nic nie znalazłyśmy. Nagle dostałam olśnienia. Mój tata kupił mi w prezencie przepiękną białą koronkową sukienkę do połowy ud. Tata wie że uwielbiam ubrania z koronką. Vi dobrała do tego białe, wygodne (!) baleriny. Z włosów zaplotła misternego warkocza. Vi ma zwinne ręce które potrafią zrobić każde cudo z długich włosów. Zauważyłam że ona na prawdę chce mi pomóc. Nie ma w niej zazdrości czy nienawiści. Życzyła mi jak najlepiej. Kiedyś, może już niedługo, będę nazywać ją najlepszą przyjaciółką. Przypomniało mi się że nie pytałam się Vi o chłopaka z 1D. Miałyśmy trochę czasu a Vi już kończyła delikatny makijaż składający się z tuszu do rzęs, białych cieni do powiek i pudru. Zapytałam się prosto z mostu.
- Który z chłopaków ci sie podoba?
Vi uśmiechnęła się delikatnie w zamyśleniu.
- Zayn. Uwielbiam jego brązowe oczy, kruczo-czarne włosy i tę tajemniczość w jego wzroku. Jego postawę, charakter, zachowanie. Wszystko.
Kiedy o nim mówiła jej oczy świeciły jak miliard gwiazd nocą.
- Wiem że to głupie ale poczułam coś do niego podczas rozmowy w Nandos.
Pamiętałam jak ja śmiałam się z Louis'em z Harrego i Niall'a którzy kłócili się o miejsce pomiędzy mną a Vi. Vivian nie zwracała na nich uwagi. Była zajęta rozmową z Zayn'em. Z resztą on też. Zauważyłam że nie zajmował się rozmową z nami. Był zajęty obserwacją Vi i rozmyślaniem. Coś może kiedyś z tego będzie. W każdym bądź razie mam zamiar wypytać sie Niall'a  o Zayn'a.
- Kay! Już jest!- krzyknęła podekscytowana Vivian. Stała przy oknie chowając się za zasłonami.
 Automatycznie zaczęły pocić mi się ręce. Kolana ugięły się pode mną, były jak z waty. Obym nie odwaliła czegoś głupiego.
- Ja tego nie przeżyję.
- Nie pierdol.
Zrobiłam oczy jak pięć złoty. Jak Boga kocham za rok 6 września robię bibkę na cześć Vi. A hasłem przewodnim będzie "Nie pierdol, pij.". Niall zapukał do drzwi.
- Vi błagam cię! Śpij dziś u mnie! Będę musiała się komuś wygadać po randce. Błagam cię!
- Dobrze ale ostrzegam cię jeżeli nie masz nic w lodówce to wychodzę!
Podeszłam do drzwi. Byłam gotowa. Nacisnęłam klamkę i ukazał mi się Niall w czarnej marynarce i jeansach. Uśmiechnęłam się nieśmiało w jego kierunku. Odwzajemnił go uśmiechem pełnym odwagi i radości. Kiedy zobaczyłam ten uśmiech wszystkie obawy znikły. Rozpłynęły się w powietrzu.
- Wyglądasz wspaniale, Kay.
- Dziękuję.
Na twarzy miałam jednego wielkiego banana.Wzięłam z wieszaka małą białą torebkę i wyszłam z domu. Niall otworzył przede mną drzwi Chevroleta. Jechaliśmy w kierunku Gravesend. Pomijam fakt że prowadził jak szalony. Rozmowa była luźna opowiadałam o sobie. O przyjaciołach, zainteresowaniach, Pedrze, rodzinie, Polsce. Opowiadałam o polskich Directionerkach. Niall pochłaniał wszystkie informacje które mówiłam. On zadawał pytania kiedy ja chciałam zadać parę, on zadawał następne. Na początku był spięty i nerwowy teraz rozmawialiśmy jak byśmy się znali od lat. Gdy się zatrzymaliśmy i wysiedliśmy moim oczom ukazał się zaskakujący widok. Staliśmy przy molu do którego było przymocowanych kilka jachtów. Niall podszedł do mnie, złapał moją rękę i pobiegliśmy w stronę jednego z jachtów. Jak każdy jacht był biały lecz na pokładzie był luksusowy. Miał siedzenia obite skórą, drewniane detale. Płynęliśmy w kierunku wschodnim. Nagle zdałam sobie sprawę że nie wiedziałam o tej umiejętności Głodomorka.

-Nie wiedziałam że potrafisz sterować jachtem.
Niall uśmiechnął się łobuzersko i spojrzał na mnie kątem oka.
-Wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz.
Zakochałam się w tym uśmieszku.
- Spokojna twoja rozczochrana! Dowiem się bo sam mi powiesz.
Niall zatrzymał jacht tak że miałam przed sobą zachód słońca. Był przepiękny. Jakby kolory bawiły się ze słońcem mieszały się ze sobą i odbijały w morskiej tafli. Przysiadł obok mnie i zapytał:
-Co chcesz wiedzieć?
- Wszystko.
Uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy.
- Za mało czasu aby opowiedzieć wszystko ale postaram się streścić.
Opowiadał o tym o czym opowiadałam ja. O rodzinie, chłopakach, zainteresowaniach. Oczywiście wiedziałam większość ale chciałam usłyszeć to z jego ust, z jego perspektywy. Nie zauważyłam nawet kiedy a ściemniło się. Na niebie pojawiły się miliardy błyszczących, migocących gwiazd. Niall powędrował za moim wzrokiem i wyszeptał ciche "Wow!". Pokazałam mu palcem środkową gwiazdę w pasie Oriona.
- Poprzedniego lata spędzałyśmy wakacje u mojej babci. Ja, Karolina i Patrycja. Siedziałyśmy na dachu garażu każdego wieczoru i wypatrywałyśmy spadających gwiazd. Każda wybrała swoją gwiazdę ostatniego wieczoru wakacji. Ta jest moja.
Niall spojrzał mi w oczy i powiedział:
- Nic dziwnego że jest twoja. Masz takie same w oczach z jednym wyjątkiem... Te w twoich oczach są piękniejsze.
Uśmiechnęłam się delikatnie. Nikt nigdy nie powiedział mi czegoś podobnego. Niall ujął moją twarz w dłonie i zbliżył swoje usta do moich. To był delikatny i romantyczny pocałunek. Powtórzę się: NIKT, NIGDY mnie tak nie całował. Nawet Oskar (pierwszy chłopak z którym byłam ponad 1,5 roku). Blondynek błądził wzrokiem po mojej twarzy.
- Nawet nie wiesz ile na to czekałem. Ile razy się powstrzymywałem. 
- Teraz nie musisz- stwierdziłam szeptem. 
Znów zbliżyłam swoje usta do jego ust. 

 ~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Witaaam.! ;D xD Tak jak obiecałam jest 11.! Troszeczkę późno ale jest.
I jak.? Pierwsza randka ;D Przyznaję się.. trudno było. xD



Sukienka na randkę :D
(kocham koronkowe sukienki) xD












Białe balerinki :)


Arcydzieło Vi ;D


Makijaż Kay. ;P

29 lipca 2012

Ogłoszenia parafialne.!

Cześć.! Muszę was poinformować że post pojawi się później niż przewidywałam (wczoraj), gdyż iż moja inteligentna siostra usunęła Windowsa z laptopa. Nie pytajcie się mnie jak bo ja jej inteligencji szpagatowej nie znam :D Jutro idę wgrać więc jutro albo we wtorek pojawi się nowy rozdział.


Zuza..♥

24 lipca 2012

Rozdział 10.

Obudziły mnie promienie słońca które padały prosto na moje oczy. Spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 11.15 szybko policzyłam piętnastą literę w alfabecie i okazało się nią N. Zwlekłam się z łóżka. Musiałam już wstać. Nie chciałam przecież przespać wolnego w miarę słonecznego dnia. Poszłam do łazienki gdzie wyprostowałam sobie włosy a grzywkę podpięłam do góry na "york'a". Ubrałam bokserkę z flagą UK, czarne rurki i czerwone converse. Na szyi zapięłam srebrny wisiorek na czarnym rzemyku przedstawiającego konia w kłusie. Wsadziłam iPhone do kieszeni i ruszyłam na śniadanie. Wczoraj nie widziałam się z rodzicami. Zwłaszcza z mamą. Pewnie zacznie zachowywać się tak żeby pokazać mi że ona tutaj rządzi. A ja nie będę się jej kłaniać. Oooo nieeee.. to nie jest w moim stylu. Zeszłam na dół i ze zdziwieniem stwierdziłam że nikogo nie ma. Na blacie w kuchni rodzice zostawili mi króciutki liścik.

"Pojechaliśmy do znajomych na grilla.
Wiemy że nie będziesz chciała siedzieć tam z nami.
Poza tym mama jest na ciebie wkurzona. 
Wczoraj nie dostałaś ty wiec dostałem ja.
Trzymaj się i nie zaglądaj do barka :D"

Kocham tatę za to że jest tatą nowoczesnym. Pozwala mi na wiele ale zna też jakiś umiar. Z kolei mama była surowa i nadopiekuńcza zabraniała mi wielu rzeczy. Mając 17 lat (prawie 18) nie mogłam wrócić do domu później niż o 21.30. Dobra już kończę narzekać na rodziców. Skończyłam jeść śniadanie i dostałam sms'a od Vi:

"NAPISAŁ DO CIEBIEEE? xD"

Boże... ona ma fioła na tym punkcie. Wysłałam je eska że nie. Już nie odpisała. Włączyłam tv i przełączyłam na stary półfinałowy mecz Barcelony z Chelsea. Usłyszałam nutki piosenki "Stand up". Nieznany.
- Tak?
- Hej, Kay!
- Will?- tego było za wiele!
- Zgadłaś piękna!
- Bez takich. Czego chcesz?
- Ejj.. To nie było miłe. Może poszlibyśmy razem do kina?
Zaśmiałam się. Chyba cię posrało.
- Nie, dzięki. Poza tym o ile dobrze pamiętam masz dziewczynę.
- Mniejsza o Karle. To co?
- Nie. Cześć.
Rozłączyłam się zanim zdążył coś powiedzieć. Napisała Vi o zaistniałej sytuacji, powiedziała że "Jak znam życie to będzie ci się narzucać, zwłaszcza jutro w szkole." Za to ja będę na niego zlewać bo nie mam zamiaru spotykać się z takim typem. Coś przeczuwałam że ten dzień przesiedzę sama w domu oglądając telewizję i siedząc na laptopie na zmianę. Nic bardziej mylnego. Nie zdążyłam przeczytać plotki pod tytułem "Ktokolwiek widział ktokolwiek wie. Szukamy blondynki." a na FB dostałam setki zaproszeń do znajomych, komentarzy do zdjęć i postów na tablice. "Już mnie znaleźli" pomyślałam. Odświeżyłam stronę z plotkami top10 miejsce 9 zajmowała plotka "Kay Maykls tajemniczą blondynką." Znów usłyszałam słowa "From the moment i met you everything changed...". Tym razem na wyświetlaczu pojawiło się imię Niall.
- Hej!
- Hej. Widziałaś już plotki?
- Tak właśnie dostałam setki powiadomień na Facebook'u.
Chwila ciszy. Niall rozmyślał nad czymś. Nie przeszkadzałam mu. Kiedy się odezwał jego głos brzmiał pewnie.
- Mam do ciebie pytanie. Chciałabyś pójść ze mną na randkę?
Cholera. Za szybko. Moje myśli przeleciały mi przez głowę jak błyskawica. Zależało mi na nim.. Ale nie myślałam jeszcze o nim jako o moim chłopaku. Nie znałam go ani on mnie. Nie znał moich wad, ciemnych stron. Przypomniała mi się piosenka Kelly Clarkson - Dark Side.

"Everybody's got a dark side
....
Nobody's a picture perfect."

Nie wiedziałam co zrobić.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
 Hej dziewczyny! Mamy krótką 10 gdyż iż
 w tym momencie chciałam was przetrzymać :D
Nie macie mi tego za złe?
~.~.~.~
Jak to zobaczyłam to się uśmiałam ;D

22 lipca 2012

Rozdział 9.

Moje serce waliło jak oszalałe. Boże! Ale się wygłupiłam tym buziakiem.. po prostu nie mogłam się powstrzymać, albo nie chciałam się powstrzymać. Choler mniejsza o to! NIE POWINNAM! Jechałam w kierunku swojego domu i wściekałam się na siebie. Jak mogłam?! No teraz to na pewno już nigdzie mnie nie zaprosi. Debilka. Wjechałam do garażu i pobiegłam w stronę pokoju. Niestety. Nie dobiegłam.
- Stój mała panno!
- Beata! Przecież jest już prawie dorosła. Darujmy sobie te szopkę.
Tata próbował ratować sytuację. Miałam to w dupie gorzej być nie mogło. Zmieniłam kurs do salonu gdzie rodzice zajmowali się swoimi sprawami. Mama przeglądała dokumenty a tata oglądał mecz piłki nożnej.
- Co?- zwróciłam cię do mamy nieco nie odpowiednim tonem.
- Chyba słucham i nie tym tonem!
Na słowo "słucham" prawie nie wybuchłam śmiechem. Mój kolega kiedyś powiedział do mnie "Nie mów słucham bo cię wyrucham."
- Czy ty zdajesz sobie sprawę że zachowałaś się nie odpowiedzialnie...
Nie dałam jej dokończyć.
- Nie mam zamiaru tego słuchać po raz setny, mamo! Mam już dość tego że jesteś nadopiekuńcza! Nastolatki młodsze ode mnie mają więcej prywatności niż ja! Więc daruj sobie ten wykład!
Tym razem doszłam do pokoju. Wzięłam piżamę składającą się z czerwonego za dużej na mnie koszulki oraz krótkich spodenek i poszłam do łazienki wziąć dłuuugą kąpiel. Musiałam przemyśleć jak to naprawić. Nie przyszło mi nic do głowy. Włączyłam laptopa i weszłam na FB i TT aby zdać sprawozdanie Vi. Nie było jej ale i tak do niej napisałam. Na TT doznałam szoku. Niall dodał zdjęcie blondynki, czytaj mnie, idącej w stronę BMW m3. Zdjęcie było fantastyczne! Akurat zawiał wietrzyk i rozwiał moje włosy a słońce lekko rozjaśniło końcówki. Czerwona karoseria auta pięknie się świeciła. A podpis do zdjęcia był krótki ale kiedy go przeczytałam a właściwie zobaczyłam ulżyło mi.

":*"

Na stronach plotkarskich pojawiły się nowe tematy o tytułach: "Tajemnicza blondynka", "Oczekujemy zmiany statusu Horan'a" i "Poszukiwana blondynka". Byłam zdziwiona na maksa. W pierwszej chwili miałam do niego napisać i go opieprzyć ale z drugiej strony dodał zdjęcie które nie ujawniało mojej tożsamości. Ile jest takich blondynek? Setki, przepraszam, TYSIĄCE. Mniej już jest takich czerwonych kabrio. Ale kto tam napisał że to moje auto? Wysłałam mu sms'a z linkiem do plotki z tajemniczą blondynką i zmianą statusu, dopisałam:

"[link], [link]
Wywołałeś burzę. xoxo"

Automatycznie dostałam odpowiedź. Jak się okazało nie był to sms od Niall'a. Był on od Vi.

"Ty cholerna szczęściaro! Niall ma się ku tb!
Ps. Jedyny minus. Internet już huczy. Kiedyś cię znajdą."

Vivian dałam mi do myślenia. Ma rację. Znajdą mnie i nie będzie ciekawie. Niall nie odpisywał. Może jest zajęty albo nie usłyszał dzwonka. Wyłączyłam laptopa i odłożyłam na etażerkę. Przyłożyłam głowę do poduszki i już zasypiałam kiedy usłyszałam wibracje dochodzące spod mojej poduszki. Sms. Odczytałam do i na mojej twarzy pojawił się wielki banan.

"Nie bój sie, bejbeee! Zasłonię cię własnym sexi ciałkiem! Muah! ;*****************"

Wiedziałam że to inteligentny pomysł któregoś z chłopaków. Pytanie którego. Hmmm..... obstawiam Lou albo Hazza. Tylko oni mają tak zryte banie. Odpisałam:

"Konkretnie kto zasłoni? Niall, Harry czy Louis? Bo podejrzewam że to pomysł albo H. albo L."

Długo czekałam na odpowiedź ale kiedy przyszła wiedziałam że to od głodomorka.

"Przepraszam za chłopaków. Musiałem walczyć o swój telefon :D A co... boisz się burzy?"

Wiedziałam że chodziło mu o burzę plotkarską. zastanowiłam się i przemyślałam. Wysłałam krótką wiadomość której byłam 100% pewna.

"Nie. Burza nie jest w stanie mnie wystraszyć. Dobranoc ;*"

"To dobrze. Dobranoc ;**"

Zasnęłam z uśmiechem na twarzy. Gdy się obudziłam stwierdziłam z zadowoleniem że jest sobota. Dzień pachnący wolnością. Niestety jak przystało na Londyn padało a konkretnie lało. Jednak nie zwracałam na to najmniejszej uwagi. Miałam zbyt wspaniały humor żeby się przejmować deszczem.
Zeszłam na dół i stwierdziłam że nikogo nie ma w domu. Zrobiłam sobie płatki czekoladowe. Podczas gdy jadłam podbiegła do mnie Fata, której już zdjęto gips z łapki i zaczęła skomleć. Chciała na dwór. Mogłam ją wypuścić ale miałam ochotę na przechadzkę ze słuchawkami w uszach. Założyłam zwykłe ciemne jeansy, czerwoną bokserkę, granatowy sweter. Na nadgarstku zapięłam czerwony, gumowy zegarek. Na stopy naciągnęłam kalosze Huntery w biało-granatowe paski z czerwoną wstążką na samej górze. Założyłam granatowy płaszcz i w tym samym kolorze zawiązałam sobie apaszkę. Do ręki wzięłam ciemno malinową parasolkę. Zapięłam Fate i wyszłyśmy na ulewę. Nie przeszkadzał mi deszcz. Włączyłam piosenkę:

"Suavemente - Pitbull ft. Nayer &Mohombi"

Uwielbiałam takie rytmiczne basowe piosenki zwłaszcza Pitbull'a. Przeszłam się spory kawałek Fata cała zmokła a na łapach miała błoto, trzęsła się z zimna jak galareta. Wzięłam ją na ręce nie patrząc na to że się ubrudzę. Odpięłam dwa guziki i wsadziłam ją za płaszcz gdzie na pewno było jej ciepło. wystawał jej tylko pyszczek. Spojrzała na mnie swoimi oczkami jakby chciała powiedzieć "Dzięki". Kiedy skręciłam w swoją ulicę zobaczyłam chłopaków. Odbierali swoje nowe auto. Chevrolet Camaro z 2012 roku. Prawdziwe cudo koloru czarnego. Chłopcy zauważyli mnie dopiero kiedy powiedziałam:
- Chevrolet Camaro... Niezły wybór. Ale nie macie na co wydawać pieniędzy? Wasz Chevrolet Cruze nie jest najgorszy czy najstarszy.
Patrzyli na mnie szeroko otwartymi oczami. Pierwszy odezwał się Zayn:
- Tajemnicza Blondynko.... zadziwiasz mnie.
- Czym jeszcze się interesujesz?- zapytał otrząsający się z szoku Liam.
- Jestem typem chłopczycy...
wtrącił się Harry.
- Nie wyglądasz.
Zaśmiałam się.
- Dziękuję. Wracając do tematu interesuję się motoryzacją, muzyką, jazdą konną, architekturą, tańcem oraz aktorstwem.
Louis spojrzał na mnie z wysoko uniesionymi brwiami i spytał:
- Więcej tego nie mogłaś sobie znaleźć? Może jeszcze frytki do tego?
- Ach! Dobrze mówisz kulinaria i pisarstwo też mnie interesują.
- Znalazłabyś jeszcze parę- odparł z przekonaniem w głosie Niall. Spojrzałam na niego i automatycznie się uśmiechnęłam.To było silniejsze ode mnie.
- Dobra ja zawijam do domu muszę umyć Fate bo troszeczkę się ubrudziła- odchyliłam płaszczyk i pokazałam suczkę. Zrobili do niej maślane oczka i zaczęli mówić jak do niemowlaka. Słyszałam tylko "Jaka słodziutka.", "Malutka psinka." oraz "Harry! Nie ciągnij jej tak za uszy" na co Hazza odpowiedział "Sprawdzam jak mocno można je rozciągnąć!". Nawet nie wiek kiedy pies znalazł się w ich rękach. Usłyszeliśmy grzmoty. Nastawiłam uszy.
- To my się będziemy zbierać.
Chłopacy przymrużyli oczy.
- Przecież nie boisz się burzy- powiedział Niall.
- A czy ja mówiłam o prawdziwej burzy?
Zaśmiali się. Oddali mi pieska i zajęli się wstawianiem Chevroleta do garażu. Ja poszłam do domu i umyłam suczkę. Wiedziałam że Niall niedługo do mnie napisze.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Hejoooo.!
Wspaniałe wieści.! xD Pogoda na północnym-zachodzie sie poprawia :D
Wreszcie zobaczyłam większy kawałek nieba ;p
A jak u was.? Mniej deszczu więcej słońca.?
Muszę podziękować wam za ponad 600 wyświetleń.!
To dla mnie wielka radość.!
Dlatego dedykuje ten rozdział moim wszystkim czytelniczką:
 (w chwili obecnej jestem pewna tylko tej 4 ;D)
Ps. Lekko słaby ten rozdział. Przepraszam ;*



Nowy samochód chłopaków *_*










"Stary" samochód chłopaków. :D 









Zuza..♥

18 lipca 2012

Rozdział 8.

Vi zamaszystym ruchem rąk otworzyła moją szafę. Wybrała kremową, koronkową spódniczkę do połowy ud z brązowy paskiem, czarną prostą bokserkę , czarne balerinki, srebrno-czarne bransoletki i czarny naszyjnik serduszko. Włosy rozpuściła i zrobiła loczki. Widziałam jak się cieszy że poprosiłam ją o pomoc i kompletnie jej zaufałam w wyborze ubrań. Byłam tak zdenerwowana że trzęsły mi się ręce i nic nie mogłam utrzymać w ręce. Jeżeli zrobię z siebie debilkę to sobie tego nie wybaczę. Kiedy moja "stylistka" skończyła swoje dzieło usiadła naprzeciwko mnie i powiedziała z rozbrajającym wzrokiem:
- Teraz jesteś gotowa na randkę.
Nagle oprzytomniałam.
- To zwykłe spotkanie koleżeńskie. Nie mogę myśleć że to jest randka. To słowo w ogóle nie padło. Nie chcę sobie robić nadziei na coś czego nigdy nie będzie.
Vi na te słowa pokiwała głową jakbym właśnie oświadczyła że zaczynam regularnie ćwiczyć co byłoby śmieszne.
- Kay... czy ty wiesz gdzie jest ten park?
W tym momencie uświadomiłam sobie swoją głupotę. W chwili obecnej wiem gdzie się znajduje mój dom, centrum handlowe, szkoła, MSC i Nandos. Wiedziałam że nie będzie problemu z dojazdem do parku. W końcu w garażu od rana stoi mój nowiuśkie BMW m3 cabrio. Nie zdążyli przywieść go przed moim wyjściem do szkoły. Za to jutro zajadę nim pod szkołę.
- Nieee.. Ale wierzę że ze mną pojedziesz.
- Dobra! W gruncie rzeczy będę blisko mojego domu więc zwinę się. Ale jak tylko przyjdziesz napiszesz mi co się działo!
- Oczywiście!
 Spojrzałam na zegarek. 17.27. Czas ruszać. Weszłyśmy do garażu i naszym oczom ukazał się czerwieniutki kabriolecik. Vi przystnęła i spytała.
- Jak bardzo jesteś dziana?
- Jeżeli mam być szczera to sama nie wiem.
Wsiadłyśmy do mojego cudeńka i ruszyłyśmy. Doskonale się prowadziło.Vi doskonale orientowała się w mieście. Nawet gdybym mieszkała tutaj jak ona od urodzenia i tak nie zapamiętałabym nazw tych wszystkich uliczek. Kiedy zajechałyśmy moim oczom ukazał się piękny widok. Z racji tego że nadchodziła jesień niektóre drzewa miały już pożółkłe liście. Centralnym punktem parku była fontanna która była ogrodzona. Przypominał mi on park w Krakowie. Różniły się tylko wielkością.
- To ja spadam. Dam ci trzy rady: oddychaj, myśl i nie daj się zwariować.
- Zachowujesz się jak mój osobisty psycholog.
Vi wyszczerzyła zęby. 
- Bo tak się czuję.
Wyszłyśmy z auta i pożegnałyśmy się. Vivian bardzo mocno mnie ścisnęła szepcząc mi do ucha "trzymaj się". Ruszyłam w stronę fontanny z uśmiechem na twarzy. usiadłam na jednej z ławek i pogrążyłam się we własnych myślach i wspomnieniach. Przypomniałam sobie Polskę. Kraków. Przyjaciół. Rodzinę. Karolinę. Od razu zrugałam się za to że odkąd tutaj jest nie napisałam do niej ani jednej wiadomości. Dziś siądę i naskrobie do niej na gg albo na facebook'u. Wiedziałam że będzie jej ciężko beze mnie ale jeżeli ja dałam sobie rade to tym bardziej ona sobie da. Myślałam ogólnie o przyszłości co bym chciała robić. Zawsze myślałam o karierze aktorki, piosenkarki czy pisarki. Lecz najbardziej realistycznym zawodem była praca z końmi. Jakby nie patrzeć już od 10 lat z nimi "pracuję". Rozmawiałam nawet kiedyś o tym z tatą. Powiedział że jeżeli jest to moim marzeniem on mi pomoże w realizacji. Mama za to stwierdziła że to nie jest poważny zawód. Zawsze pchała mnie w kierunku medycyny i prawa. Ale mnie to nie "rajcowało". Ktoś kto stał za mną wyciągnął tuż przede mnie rękę w której trzymał przepiękny mały bukiecik kolorowych wiosennych (choć była końcówka lata) kwiatków. Zauważyłam stokrotki, tulipany, lilie, biały bez i znikome ilości róż. Zakochałam się w tej kompozycji. Wzięłam ją do rąk i przystawiłam do nosa. Wciągnęłam powietrze. Pachniały ogródkiem babci. Były cudowne.
- Wiem że ci się podoba- odezwał się Niall. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, wstałam i odwróciłam się do niego. Był ubrany w beżowy sweter i jasne spodnie, do tego białe converse. Stwierdziłam że wolę chodzić bo w miejscy nie usiedzę.
- Skąd ta pewność?
Zarumienił się. Niall, ten niebieskooki blondyn, który na scenie, w wywiadach, w telewizji wydaje się odważnym chłopakiem teraz był wręcz onieśmielony! Czy to ja tak na niego działam? Tak słodko wyglądał z rumieńcami. KAAY!!! Ogarnij się! Nie możesz tak myśleć! Jeszcze się zabujasz!
- Wczoraj po naszym wspólnym wypadzie do Nandos zamknąłem się w pokoju i szukałem jakichkolwiek informacji na twój temat na tak banalnych stronach jak Face, Twiter czy nawet Google- zaśmiałam się. Jakie to banalne! Szukał informacji w sieci. Ja pierdziele.
- I co znalazłeś?- spytałam z lekkim przestrachem. OBY żadnej głupoty.
- Cóż znalazłem polską stronę photoblog na której wspominałaś że bukiety z róż uważasz za przereklamowane. W Google znalazłem wiadomość że jesteś mistrzynią Polski w skokach konnych do lat 12. Oraz że wygrałaś Ligę talentów w swoim gimnazjum, ze swoją koleżanką która grała na pianinie, śpiewając piosenkę One Republic Secrets.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałam że można znaleźć tyle informacji w Google. Cóż dla chcącego nic trudnego.
- Widzę że jesteś zdziwiona.
- Jestem i to bardzo. Nigdy nie domyśliłabym się ze szukałbyś informacji na mój temat.
- Mam nadzieje że to ci nie przeszkadza- powiedział ze spuszczonym wzrokiem.
- Nieeee! W gruncie rzeczy ja wiem o tobie tyle samo co ty o mnie.
Rozmowa potoczyła się tak swobodnie że aż mnie to przeraziło. Okazało się ze Niall jeździł kiedyś konno ale to było tak dawno temu że nie pamięta. Postawiłam sobie za cel że nauczę jego i Vi jeździć konno. Zauważyłam że na początku był strasznie spięty a teraz rozluźnił się i stał się odważniejszy. Zrozumiałam czemu dopiero trzy godziny temu do mnie zadzwonił. Po prostu zbierał się na odwagę. Mogłam się szybciej domyślić. Naszą rozmowę o ich albumie przerwał dzwonek mojego telefonu. Automatycznie się zaczerwieniłam, nie można nazwać tego zarumienieniem bo byłam po prostu czerwona jak burak, to solówka blondaska z Moments. Odebrałam telefon z prędkością światła.
- Tak?
- Kay? Gdzie ty jesteś?
- W parku st. James.
- Czy ty wiesz która godzina? 21.00!- o cholerka. Rzeczywiście było już ciemno ale jakoś tego nie zauważyłam.
- Spokojnie mamo. Już wracam.
- No ja mam nadzieję. Aha i dla twojej informacji Fata zlała ci się na dywan w pokoju.
- Ech... Okey.
Niall miał ogromnego banana na twarzy chociaż nie mógł rozumieć rozmowy która była prowadzona po polsku. Przypomniałam sobie o dzwonku.
- Zapomnij- powiedziałam z błagalną miną.
- Absolutnie nie zamierzam tego zrobić.
Westchnęłam głęboko i pokręciłam głową. Ale "siara".
- Muszę już wracać.
- Okey. Na jakiej ulicy zaparkowałaś zaparkowałaś?
- Czego ty ode mnie wymagasz?- odparłam ze śmiechem.- Na przeciwko kawiarni "Valerin".
- Saint James's Square o ile dobrze pamiętam.
- Zapamiętam.
Kiedy dotarliśmy do mojego auta odwróciłam się przodem do Niall'a i dałam mu buziaka w policzek.
- Do zobaczenia- szepnęłam.
- Do zobaczenia.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Czeeeść!
I jak? Podoba się?
Siedziałam od rana i próbowałam napisać najlepiej jak potrafię
i mam nadzieje że mi się udało! :D


Park st. James'a.













Zestaw ubrań Kay na "przechadzkę". Nie nazywajmy tego randką! :D













BMW m3 cabrio. Cudoo *_*










Bukiet który dostała Kay od Niall'a. ;D 
(Ja osobiście nie uważam róż za przereklamowane xD)

15 lipca 2012

Rozdział 7.

Nie mam najmniejszego pojęcia jakim cudem przetrwałam to i nie zemdlałam! Dostałam mocnego kuksańca od Vi siedzącej obok mnie. Czemu zawsze muszę błądzić myślami na matmie?! Tym razem nikt nie zauważył mojego "błądzenia". Wzięłam się za te cholerne zadania. Na prawdę nie rozumiem jej toku myślenia. Pokazuje nam zadania a my mamy je zrobić nie ważne że nie mówi jak. W końcu zadzwonił ubłagany dzwonek. Zawsze po matematyce idziemy do szafek. Vi podeszła złapała mnie za ramie i spytała szeptem z nadzieją w oczach:
- Napisał?
Mina mi zrzedła. Nie. Nie napisał. Nic. Kompletnie nic. Wczoraj przyszłam do domu, wzięłam Fate. I chodziłam dookoła naszej ulicy. Za cholerę nie napisał.
- Nie. Z resztą na co ja liczyłam? Że gwiazda takich rozmiarów będzie chciała ze mną pisać? Żałosna jestem.
- Kay, ogarnij! To po co wziął twój numer? Po co zapraszali nas do Nandos?
Te słowa dały mi do myslenia.
-Ech... nie wiem. Na prawdę nie mam pojęcia o co mu może chodzić.
Tego dnia kompletnie nic mi nie wychodziło. Nawet siatkówka. Dałam wygrać dziewczyną które przyjmować nie potrafią. Zaczęłam maniakalnie zerkać na wyświetlacz telefonu. Na Geo zaprosiłam Vi do mnie do domu. Nie musiałam pytać się rodziców. I tak wiedziałam ze tata i mama są w pracy. Mama dostała się do jakiejś dobrej kancelarii prawnej. Więc do 19.00 miałam być sama w domu a chciałam się czymś zając aby nie patrzeć na telefon. Vi się zgodziła. Myślałam nad tym co będziemy robić. Stwierdziłam że jest zbyt słonecznie aby przejść koło tego obojętnie. Basen i lody. Dużo lodów. Będę gruba ale trudno, raz się żyje, kiedyś zrzucę. Wracałyśmy na piechotę i zajęło nam to około 30 minut. Szłyśmy w milczeniu Vi chyba zauważyła że jestem nie w humorze. Powiedziałam jej ze to przez Will'a, ale chyba nie uwierzyła. Podobno chodził po szkole i wypytywał się dziewczyn z siatki o mój numer. Wszystkie go miały dałam im po pierwszym w-f. Któraś mniej myśląc dała mu go. Myślałam że się wścieknę. Jak tylko napisze powiem mu ze jest cholernym tchórzem skoro nie zapytał się MNIE o numer tylko dziewczyny. słyszałam dźwięk przychodzącego sms'a i szaleńczo zaczęłam szukać telefonu w torbie.
- Kay. To mój telefon- zwróciła się do mnie z śmiechem.
- Kur*a mać!- przeklęłam po polsku. Zachowywałam się jak jakaś opętana pięcioletnia dziewczynka.
- Co?
- Nic. Ja po prostu zwariuję jeżeli się niczym w tej chwili nie zajmę.
Szłyśmy już przez moją ulicę. Powstrzymałam się od zerknięcia  w kierunku ich domu.
- Okey. Zaraz znajdziemy jakieś zajęcie. Tylko mi nie mów że ty tutaj mieszkasz- mówiąc to wskazała palcem na willę.
- Heh.. Tak tutaj mieszkam.
Vi pokręciła tylko nieznacznie głową. Kiedy weszłyśmy do domu ruszyłyśmy w kierunku kuchni.
- Hmmm.. Co powiesz na spaghetti?
- Doskonały pomysł. Nie powiem ale już zgłodniałam.
Kiedy obiad był już gotowy siadłyśmy na kanapie i włączyłyśmy Kac Vegas 2. Śmiechu było co nei miara. Okazało się że obie uwielbiamy czytać książki fantasy. Ale kiedy powiedziałam jej ze jeżdżę konno ona wyznała mi że boi się koni. Spojrzałam na nią jakby z choinki spadła.
- Boisz się koni?- wybuchłam głośnym nieokiełznanym śmiechem.- Jak można bać się tych słodkich osiołków?
- One są wielkie! Skąd ja mam wiedzieć że nie chcą się na mnie rzucić?
- Powiem ci tak. Uważaj bo na pewno będą chciały cię pożreć w całości.
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne.
- Dobra już się z ciebie nie nabijam. Ale znam już nasze przyszłe plany. Znajdę najbliższą stadninę i nauczę cie jeździć konno.
- Po moim trupie- odpowiedziała z zaciętą miną. Wiedziałam że będę mieć ubaw po pachy.
- No to nie ma problemu.
Zaczęłyśmy gadać o rożnych rzeczach. Padł nawet temat Will'a. Gadałyśmy o tym jakim to on nie jest frajerem. Usłyszałyśmy dźwięk telefonu. Tym razem to był MÓJ telefon. Spojrzałam na Vi.
- ODBIERZ! A nie się gapisz jak ciele na malowane wrota!
Pobiegłam do kuchni gdzie zostawiłam komórkę. Dzwonił do mnie "Nieznany". Serce mi stanęło. Odebrałam telefon drżąca ręką.
- Tak słucham?
- Cześć Kay! Spotkalibyśmy się w parku James'a?
Boże jedyny.... ZADZWONIŁ!!! Opanuj się!
- Jasne. O której?
- O 18.00 przy głównej fontannie.
- Do zobaczenia.
- Cześć!
Odetchnęłam głęboko aby uspokoić puls i swoją euforie. Nie dałam rady.
- MUSISZ MI POMÓC SIE PRZYSZYKOWAĆ! MAM DWIE GODZINY!
- Się robi!
- VI! JESTEM NAJSZCZĘŚLIWSZĄ DZIEWCZYNĄ NA ŚWIECIE! I NIC MI TEGO NIE ZNISZCZY!

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Witam dziewczyny.! ;D
Dedyczek dla iandmydream i emili.
Jak wiecie mam w zwyczaju dedykować rozdziały nowym czytelnikom :D
Jak wam mijają wakacje? Bo pogoda u mnie, mnie osobiście dobija.
Mam nadzieje że rozdział się podoba! :D
~.~.~.~
Zapraszam na nowego, za*ebiscie zapowiadającego się bloga:
http://www.iandonedirectionziom.blogspot.com/


Zuza..♥

11 lipca 2012

Rozdział 6.

Lekcje upłynęły mi szybko. Jak nigdy. Po szkole umówiłam się z Vi. Miałyśmy iść do centrum handlowego i Milk Shake City. Nie wiem czemu tak strasznie się upierała na te shaki. Wychodziłyśmy ze szkoły kiedy usłyszałam piosenkę "What makes you beautiful".... a konkretnie solówkę Zayn'a. Był to dzwonek telefonu Vi, do której dzwoniła mama. Jak tylko się rozłączyła spytałam:
- One Direction?
- Lubię ich.
- Tylko LUBISZ?
- Okey.. UWIELBIAM. Pasuje? Ale coś mi mówi że ty też!
- Też- odparłam z uśmiechem.
Droga zleciała nam szybko. Rozmawiałyśmy o 1D. Weszłyśmy do Orsay'a, mojego ulubionego sklepu. Nie mogłam koło niego przejść obojętna. Poszłam w kierunku sukienek. Odczuwałam potrzebę kupienie nowej kremowej, koronkowej sukienki. I jak nigdy znalazłaaam! Jaśniutka niemal biała, koronkowa sukienka z rękawkiem jedna czwarta i cienkim brązowym paskiem. Byłam w niebie, oczy mi się świeciły. Do-sło-wnie! Vi kupiła białą luźną koszulkę z jaskrawo żółtym napisem "Out all night". Próbowałam znaleźć jakieś fajne jeansy ale nic mi się nie podobało. Szperałyśmy w przeróżnych sklepach. Wpadłyśmy do sklepu z naszyjnikami, kolczykami, bransoletkami, kokardkami do włosów. W skrócie: do raju. Kupiłam naszyjnik sówkę i piórka. Sklep skate'rski też był rajem. kupiłam tam czapkę. Była w czerwono-czarno-białą kratkę. Szłysmy ulicami Londynu kiedy Vi zadała mi pytanie:
- Który z chłopaków ci się podoba najbardziej?
Wiedziałam o kogo jej chodzi. Odpowiedziałam jej bez wachania.
- Niall- spojrzała na mnie zaskoczona.- Zdziwiona jesteś. A myślałaś że kto?
- No nie wiem. Harry?
- Niee.. Ubóstwiam niebieskookich blondynów, grających na gitarze. A ty czemu tak się upierałaś na te Shaki?
- No proszę cię! Nie wiesz?-spojrzała na mnie wyczekująco. Ja tylko na to podniosłam brwi pytająco- Mam nadzieję że będą tam chłopacy.
Zachichotałam. Zaczęłam podejrzewać że po szkole chodziła tam codziennie... Może na zmianę z Nandos. Gdy dotarłyśmy, zauważyłyśmy trzy dziewczyny, szły od strony MSC (zastosowałam skrót nie chciało mi się pisać :D) piszczały i machały jakimiś zdjęciami które trzymały w rękach. Już wiedziałam że są w środku. Mina mi zrzedła. Ale też się ucieszyłam że zobaczę te błękitne oczy i blond czuprynę.
- ONI TAM SĄ!- szepnęła z dziką euforią Vi. Spojrzałam na nią kątem oka. Miała szeroko otwarte oczy i szalony uśmiech. Zaczęłam się jej bać. Okazało się że tylko żartuje i przyjęła neutralną minę, wyjęła notes i długopis.
- Powiedz mi jakiego chcesz shaki to pójdę już kupić- nie chciałam stanąc z nimi twarzą w twarz. Głupio mi było po tym tekście z "zamknijcie mordy"... na tamten moment to był dobry pomysł. Teraz było mi wstyd. Oczywiście chciałam ich zobaczyć ale nie chciałam żeby oni zobaczyli mnie. Spojrzała na mnie zdziwiona.
- Nie chcesz ich zobaczyć? A autograf?
- Zobaczę ich jak kupię shaki. A ty poproś o dwa autografy i po sprawie.
Wzruszyła tylko ramionami i powiedział że chce jagodowego. Ja stwierdziłam że kupię sobie brzoskwiniowego. Zauważyłam ich. Uciekłam bokiem. Kupiłam shaki, przeciągając chwilę kupowania. Kiedy wyszłam Vi jeszcze stała. Znów na moje nieszczęście zauważył mnie tym razem Harry.
- Lou! Nasza ulubiona sąsiadka!- krzyknął na całe gardło. Na te słowa Niall gwałtownie podniósł głowę i odszukał mnie za tłumem. Vi patrzyła na mnie z miną "WTF.?!".
Louis zauważył z kolei ruch Niall'a i krzyknął piskliwym głosem pięciolatki z debilnym wyrazem twarzy od którego zaczęłam się śmiać jak głupia:
- Gołąbeeeczkiiiii!
Zayn i Liam spojrzeli po sobie i wznieśli oczy do nieba. Byli chyba najnormalniejsi z tej gromady.
Kiedy Vi się dopchała do Zayn'a dostała autografy. Podeszła do mnie, wzięła shake'a i spytała;
- O co tu chodzi do cholery?
- Długa historia opowiem ci później.
- W gruncie rzeczy my możemy ci powiedzieć- podskoczyłam a te słowa które były wypowiedziane przez uśmiechniętego Zayn'a.- Zapraszam was do Nandos.
- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł- stwierdziłam. Już się bałam tego upokorzenia.
- Nie dajcie się prosić- przyłączył się Liam. Zaczęłam się zastanawiać. W gruncie rzeczy kiedyś to się musi stać. Srać na wszystko. Niech się dzieje co chce. Ruszyliśmy w kierunku Nandos. Chłopcy zaczęli opowiadać Vi historię o z ich ulubioną sąsiadką.
- Było jakoś po 15. Zayn wpadł na fantastyczny pomysł żeby wyprostować śpiącemu Harry'emu włosy. Niestety coś mu nie wyszło i Harry się przebudził. Zaczął ganiać go po całym domu. Darli się w niebo głosy. W końcu cała akcja przeniosła się do ogrodu. Tam Zayn w akcie desperacji wrzucił Harrego do basenu. I tu do akcji wkroczyła wkurzona Kay zmęczona ciągłym darciem. Krzyknęła "Zamknijcie mordy". Spojrzeliśmy po sobie. Unieśliśmy zdziwieni brwi i wróciliśmy po cichu do domu. Ale nikt nie mógł wytrzymać i poszliśmy do pokoju na piętrze żeby zobaczy kto tak krzyknął. No i zobaczyliśmy Kay która z kolei zobaczyła nas. Uciekliśmy w głąb pokoju. Liam się na nas wkurzył bo podglądaliśmy. Lou i tak nie wytrzymał i jak to on chciał zrobić zwałę i pomachał do Kay. Ta jednak niewzruszona wróciła do czytania książki. To zgasiło Louisa jak nigdy nikt.
Zaszliśmy do Nandos i złożyliśmy zamówienie. Kiedy zobaczyłam ile chłopacy zamówili... przestraszyłam się. GDZIE ONI TO MIESZCZĄ? Okazało się że połowa jest dla Niall'a.... co przestraszyło mnie jeszcze bardziej. Śmialiśmy się jak nigdy. Zaszokowało mnie to że pomimo tak wielkiej sławy oni dalej byli sobą. Zachowywali się naturalnie. Vi też zachowywała się tak jakby rozmawiała z najzwyklejszymi kolegami. Było miło.. i za szybko się skończyło.
Zapłaciliśmy rachunek i poszliśmy w swoje strony. Kiedy odeszłyśmy parę metrów usłyszałam głos blondynka.
- Kay! Zaczekaj!- moje małe biedne serduszko zamarło na moment.
- Zaczekaj Vi chwilkę- szepnęłam do Rudej. Skinęła głową, puściła mi oczko i odeszła trochę dalej dając na prywatność. Odwróciłam się w kierunku Niall'a. Podeszłam do niego. Chłopcy gdzieś zniknęli.
- Tak?-spytałam. Boże.... obym nie zemdlała. Te oczy... Cholera! KAY! Opanuj się.
- Bo tak pomyślałem..- zaczął speszony z rumieńcami na twarzy lecz pomimo zawstydzenia patrzył mi się prosto w oczy.- Dałabyś mi swój numer?
Po prostu nie wierzyłam.... HORAN CHCIAŁ MÓJ NUMER! Uff.. oddychaaaj! Wyjęłam karteczkę z torebki i napisałam drżącą ręką numer telefonu.
- Proszę. Pisz kiedy chcesz- powiedziałam z uśmiechem. Na jego twarzy pojawił się gigantyczny uśmiech a oczy zalśniły ja tysiące gwiazd.
- Na pewno napiszę.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Jest mi wstyd. Znów napiszę te denne przepraszam.
Rozdział miał być już w pon. ale nie mogłam dodać. Brak pradu.
Z kolei wczoraj byłam w stajni bo przygotowuje się na
zawody które są w piątek, sobotę i niedziele.
Nie zdziwiłabym się gdyby już nikt nie chciał czytać...
Dziewczyny, przepraszam ;*
~.~.~.~.~.~
Zapraszam was na najlepszego blogga 
jakiego czytałam. Jest dużo ciekawszy i systematyczniejszy od mojego:
http://fefa-opowiadaniaoonedirection.blogspot.com/








Sukienka którą kupiła Kay.

















I czapka ^.^














Zuza..♥

7 lipca 2012

Rozdział 5.

"Ma taki delikatny uśmiech... a te policzki.. Echh.. o czym ja myślę." Pomyślałam w tym samym momencie w którym moja nauczycielka od matmy zauważyła że raczej nie robię zadań patrząc w okno.
- Maykls! Pokaż mi swój zeszyt!
Spojrzałam błagalnie na Vi siedzącą obok mnie. Ta rzuciła tylko szybkie spojrzenie w strone jędzy i podrzuciła swój kolorowy, wypełniony zadaniami zeszyt. Chwyciłam go niczym ostatniego pieroga w wigilię i poszłam w stronę biurka. Pani spojrzała na zadania pomarudziła pod nosem i kazała mi wracać na miejsce. Wyszeptałam nieme "dzięki" w stronę Vivian. Uff.. pała z matematyki w pierwszym dniu szkoły? Nie za dobrze by z tobą było, Kay. Ale z drugiej strony w pierwszy dzień dawać zadania? Co to było? Zaczęłam spisywać od koleżanki zadania żeby się jutro czasem piękna lady nie przyczepiła. Pierwszy dzień i już jej nie lubię. Była taka... arogancka, wredna jakby wszystkie rozumy pozjadała. Zadzwonił dzwonek.
- Wredna picza- stwierdziłam po wyjściu z sali.
- Haha! Dobrze powiedziane. U niej trzeba zasłużyć, wykazać się- podpowiedziała Vi. Podeszłyśmy do swoich szafek. Moja miała numer 313 a Vivian 316.- Widziałaś tego szatyna z szarym oczami? Siedzi w pierwszej ławce.
Próbowałam sobie skojarzyć o kogo może jej chodzić ale nie wiedziałam.
-Nie, nie kojarzę. A co?
- Gapił się na ciebie jak ciele na malowane wrota. Wpadłaś mu w oko, bejbeee!- stwierdziła z uśmiechem. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Ale po chwili odpowiedź zjawiła się sama. Kiedy otworzyłam szafkę i nagle pojawił się chłopak który pasował do opisu Vi. Przystojny, wysoki ale nie dorastał do pięt pewnemu Blondynowi. Był w towarzystwie jednej dziewczyny i dwóch chłopaków. dziewczyna była farbowaną brunetką o brązowych oczach. Z kolei chłopacy byli brunetami o zielonych i szarych oczach.
- Cześć, Vi!- przywitał się przystojniak.
- Cześć, Will!- odpowiedziała z uprzejmym uśmiechem. Była taka grzeczna. 
- Nie zapoznasz nas ze swoją nową znajomą?
- Kay, poznaj to jest Will, Karla, Tom i Max.
- Cześć- odpowiedziałam z uśmieszkiem. Już wiedziałam co to za paczka. Niczym z amerykańskich filmów. Szkolna gwiazdka (co stwierdziłam po tym że wszyscy się na nas patrzyli a konkretnie na Will'a), jego dziewczyna (stwierdzone po tym że klei się do gwiazdki) i dwaj debile na posyłki.
- Will.. Czy ci się nie śpieszy?- spytała poddenerwowana brakiem uwagi Karla. Już wiedziałam że nie będę pałac do niej zbyt wielką sympatią.
- Taa. Chciałem tylko poznać nową. Cześć- mówiąc to puści do mnie oczko. Spojrzałam na niego z wysoko podniesionymi brwiami i mną która miała mówić 'nikłe masz szanse'.
- Cześć- odpowiedziałyśmy z Vi.
- Co to za typek?- spytałam koleżanki aby się upewnić co do moich podejrzeń.
- Szkolny gwiazdor. Wiesz jego ojciec praktycznie śpi na pieniądzach. Ogólnie jest nawet fajny ale czasem się wywyższa. Brunetka jest jego dziewczyną. Pusta lala która ma pstro w głowie.
- Tak myślałam.
Historia i Biologia zleciały mi szybko. Pani od Biologii była polką. Polubiłam ją bo potrafiła pożartować z uczniami. W końcu nadszedł w-f. Mój ulubiony przedmiot. Miałam nadzieje że zagramy w siatkówkę. Chociaż ogólnie lubię każdy sport. Nigdy nie miałam problemu z uczestniczeniem w lekcjach wychowania. Poszłam do szatni i przebrałam się w spodenki i T-shirt adidasa. Zadzwonił dzwonek a my weszłyśmy na sale za niewysoką, wysportowaną blondynką. Ustawiłyśmy się w szeregu a ona gestem dłoni pokazała nam aby się do niej zbliżyć.
- Sądzę że damy sobie spokój z zasadami zachowania na sali. Wszystkie wiecie o co chodzi. Claudia i Kim. Wybierzcie składy. Dziś zagracie w siatkę.
Dziewczyny zaczęły wybierać Kim miała rude włosy a Claudia była blondynką z kolorowymi końcówkami włosów. Zostałam na samym końcu i dołączyłam do grupy Kim. Nie wiedziały jak gram. W Polsce zawsze byłam wybierana pierwsza. Kiedy zaczęłyśmy grać a ja zdobywać punkty i serwować takimi petardami zauważyłam że wszystkie patrzyły się szeroko otwartymi oczami. Claudia krzyknęła do mnie z uśmiechem:
- Czemu nie powiedziałaś że tak dobrze grasz?
- Nie chciałam się przechwalać.
- To teraz zlituj się nad nami i serwuj trochę lżej- powiedziała do mnie jakaś ciemna szatynka. Zlitowałam się. Nawet serwowałam czasem w siatkę. Dziewczyny chyba mnie polubiły.. ja je też. Były miłe żartowały i nie denerwowały się kiedy coś komuś nie poszło czy zepsuł łatwą piłkę. Reszta dnia zleciała mi bardzo szybko. Po lekcjach podjechała po mnie mama. To z nią pojechałam po psa. Jechała bardzo powoli bo były korki ale jakoś dałyśmy rade. Podczas drogi śpiewałam piosenki z radia. Kiedy usłyszałam nuty "Moments" zamilkłam. Wsłuchałam się w tekst.

"My judgement's clouded
Like tonight's sky..."

Uśmiechnęłam się pod nosem. Zajechałyśmy pod duże schronisko. Poszłyśmy do biura. Powiedziałyśmy że chcemy dużego psa, wiek był nam obojętny. Pani pokazała nam małego biało-kremowego szczeniaka z łapką w gipsie. Był rasy Collie. Spojrzałam na mamę. Widziałam dosłownie widziałam jak się zakochuje w tym maluszku z resztą tak jak ja.
- Myślę że to ten- powiedziała.
- W gruncie rzeczy to suczka- sprostowała opiekunka z uśmiechem.- Zapraszam do biura. Trzeba uzupełnić formalności.
Zajęło nam to tylko pół godziny. Okazało się że mała została jako ostatni z miotu. Nazwałam ją Fata.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Przepraszam że tak długo nie pisałam ;*
Wpadłam w wir wakacji :D 
Dziś są moje urodzinki więc siadłam wcześniej niż zawsze do pisania rozdziału
bo wieczorem mam gości. 
Ogólnie średni mi wypadł ten rozdział ; / 
Ale następnym razem myślę ze będzie lepiej ;D
6 postaram się dodać w poniedziałek bo jutro jadę nad jeziorko :D 

Zuza..♥

2 lipca 2012

Rozdział 4.

Już po... Właściwie nie było tak źle. Vi powiedziała mi że nowi to normalka i nikt już na to nie zwraca uwagi. No chyba że chłopacy którzy czekają na "nowe mięso". Chamskie określenie ale czego się spodziewać po mężczyznach. Jak tylko wyszłyśmy ze szkoły sprawdziłyśmy swój plan lekcji mój prezentował się tak:

1. Angielski
2. Matematyka
3. Historia
4. Biologia
5. W-F
6. Zajęcia plastyczne/Muzyka
7. Geografia

Okazało się że mamy razem aż cztery lekcje! Anglika, matmę, bio i geo. Cieszyłam się jak dzika locha, bo z bio i geo dupa wołowa ze mnie jest. A z tego co mi powiedziała jest małym kujonkiem. Wymieniłyśmy się numerami telefonów i pożegnałyśmy. Napisałam do taty krótkiego sms'a:

"Przyjedź po mnie pod szkołę."

Usiadłam na ławce koło szkoły. Wyciągnęłam iPod'a i włączyłam "Up all night".  Zaczęłam rytmicznie uderzać stopą o chodnik. Nie usłyszałam nawet kiedy podszedł do mnie tata i szturchnął mnie w ramię.
- Nie usłyszałam cię!
- I jak poszło?
- Poznałam już jedną dziewczynę. Jest bardzo miła i dobrze się dogadujemy.
- To supeer! Wsiadaj do samochodu. Jedziemy do salonu a potem do schroniska po psa- uśmiechną się przy tym cwaniacko i puścił do mnie oczko. Uśmiechnęłam się do niego pełną gębą z szeroko otwartymi oczami nie wierząc w to co usłyszałam.
- PRZEKONAŁEŚ JĄ! Po prostu jesteś cudotwórcą.!
Przez drogę rozmawialiśmy o samochodzie którym mam jeździć. Tata chciał jak najbardziej bezpieczny a ja skromny. Chociaż wiedziałam że pozwoliłby mi zaszaleć. I w ostateczności postanowiłam tak zrobić. Zaszaleje ale w określonym przedziale pieniężnym. Podjechaliśmy pod salon BMW. Stał przed nim mały tłumek dziewczyn. Zaczęłam się zastanawiać co się tam dzieje. Kiedy weszliśmy do salonu podszedł do nas facet i zaczęliśmy mówić jakiego samochodu potrzebujemy. Zaprowadził nas prosto do BMW 7 z roku 2012. Już ktoś przy nim stał. Pięcioro chłopaków... ONI! Zachowałam spokój. Co był trudne! Uwierzcie mi. Uśmiechnęłam się niedowierzająco. Jak to jest w ogóle możliwe?! To jakiś cholerny żart...
- Sądzę że to będzie najbardziej odpowiednie auto...
Facet ciągnął swój monolog podczas kiedy ja przyglądałam się im kątem oka, zza włosów. Ot taka mini zasłona. Zachowywali się tak naturalnie. Byli normalnymi chłopakami. Wygłupiali się i uspokajali się nawzajem. Patrzyłam na tę scenę oczarowana ich swobodnym zachowaniem... to stąd ten tłum dziewczyn przed salonem.
- Kay. Słyszysz?
- Przepraszam tato zamyśliłam się. A więc co mówiłeś?
W tym momencie oczy pięciorga skierowały się w moim kierunku. Czułam ich wzrok na sobie.
- Dzień dobry panie Maykls!-zawołał Louise. Wzniosłam oczy ku niebu. Zaraz się zacznie. Czuję to. Tata odwrócił sie do nich więc nie wypadało stać do nich placami. Odwróciłam się z neutralnym wyrazem twarzy. Spojrzałam w ich kierunku. Wszyscy patrzyli na mnie. Każdy z innym wyrazem twarzy. Próbowałam się nie zaczerwienić i wytrzymać ich spojrzenia. Nie udało mi się. Oblałam się rumieńcem i spuściłam wzrok na dół.
- Cześć...- zaczął Niall nie widząc jak skończyć. Patrzył się na mnie wzrokiem pełnym... fascynacji? Zaciekawienia?
- Kay- Podpowiedziałam patrząc mu prosto w oczy posyłając mu nieznaczny uśmiech.
- Chłopcy! Dzień Dobry! Nie zauważyłem was. Nowe autko, co?
- Tak zastanawiamy się nad kupnem nowego. Ale to jeszcze nic pewnego- odpowiedział Liam który ostatnie zdanie wypowiedział patrząc na Harrego, który momentalnie zaprzestał pieścić karoserie samochodu.
- Jak to nic pewnego?- oburzył się. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc jego minę i szeroko otwarte oczy ze zdziwienia. Podejrzewałam że już się przywiązał do nowego auta.
- Dobra, Harry. Jeszcze się z tym prześpijmy i jutro na spokojnie zadecydujemy. Znając ciebie za trzy dni już byś chciał inne.
- Liam ma rację. Zastanówcie się- poradził mój tata. Widziałam jak luźno czuł się w ich towarzystwie. Czyżby kryzys wieku średniego? HAhahahhaah! A to by było dobre.
- No dobra. To my się już zwijamy bo nam przy wyjściu jeszcze trochę czasu zajmie- stwierdził Zayn który spojrzał z błagającą miną w stronę tłumu spragnionego autografów, zdjęć i innych bzdetów.
- Do widzenia! Cześć, Kay!- powiedzieli chórem.
- Cześć!- odpowiedziałam wszystkim ale patrzyłam się na Niall'a. Posłałam mu uśmiech który został odwzajemniony. Byłam w niebo wzięta. Boże, Jakie. On. Ma. Oczy. Czy. Ty. To. Widzisz.
- Kay! Znów odleciałaś- stwierdził tata.
- Ech... taki jakiś dzień dzisiaj- powiedziałam rozglądając się po salonie.- O Mój Boże! Spójrz tam!- krzyknęłam pokazując na czerwonego kabrioleta.
- To BMW m3. Mamy czerwony, granatowe i czarne.
Spojrzałam na tatę kątem oka.
- Tatusiuuuuu... wiesz że cię kocham? Tak bardzo bardzooo.
- Dobra, dobra znam te twoje sztuczki. Bierzemy- zwrócił się do Sam'a jak się później okazało.
Kiedy wychodziliśmy 1D wciąż podpisywało zdjęcia, koszulki i inne pierdoły. Wyszukałam wzrokiem blondynka. Stał koło Louisa. Też kogoś szukał. Spojrzał na mnie i nie odrywał wzroku. Z resztą ja też nie potrafiłam tego zrobić. Na nasz nieszczęście zauważył to Lou i od razu zaczął coś gadać o gołąbeczkach. Zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Córciaa.. czy ja o czymś nie wiem?
- Wiesz wszytko. Ale gdyby coś się zmieniło zostaniesz poinformowany jako pierwszy. Obiecuję!
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Byłam zbyt zmęczona przez stres żeby jechać do schroniska. Umówiłam się z tatą że pojedziemy jutro po jego pracy. Poszłam do kuchni, zabrałam stamtąd pączka, puszkę Nestea brzoskwiniowej i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i błądziłam myślami patrząc na ścianę pokrytą błękitną farbą która tak bardzo przypominała  kolor jego oczu.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Witam dziewczęta.! ;D Mam doskonały humor ;p 
(HISZPANIA MISTRZEM EUROPY.!)
Napisałam ten rozdział tak późno bo dopiero wieczorami nachodzi mnie wena ;p
Dedykuję ten rozdział dwóm nowym czytelniczką Ninie i Fefie. ;D
(Zapraszam na ich blogi)
Pewnie się już domyśliłyście że Kay jest zainteresowana Naszym Głodomorkiem. ;D
Jeżeli chcesz dostawać wiadomość o tym że nowy rozdział już się pojawił napisz na
to gg: 36489124 .
Ps. Mam pytanie czy odpowiada wam ta czcionka. Bo wiem że różnie ona wygląda. Raz jest taka raz taka xD czekam na odpowiedź w komentarzach : )


Zuza..♥

1 lipca 2012

Rozdział 3.

A może mi się tylko przewidziało? Przecież to by było zbyt piękne! Przyjeżdżam  do Londynu i już drugiego dnia "spotykam", a właściwie przedrzeźniam się, ze swoimi idolami. Głównie takie myśli kolebotały się w mojej głowie kiedy wstałam. Ubrałam się w ciuchy które przygotowałam wczorajszego wieczoru. Postanowiłam że włosy rozpuszczę i zrobię z nich "fale". Gdy zeszłam na dół mama już miała przyszykowane śniadanie. Ściślej mówiąc naleśniki z nutellą. Kończyłam jeść piątego kiedy mama zapytała z udawanym przerażeniem w głosie:
- Jak możesz tyle jeść i nie tyć? Boję się ciebie.
- Super szybka przemiana materii a do tego trochę ruchu i nic więcej do szczęścia nie potrzeba- odparłam odnosząc talerz do zlewu i udając się w kierunku wyjścia gdzie czekał na mnie tata.
Umówiliśmy się że odwiezie mnie kawałek a później pójdę piechotą. Jak by to wyglądało gdyby odwiózł mnie pod samą szkołę?! Kiedy wsiedliśmy do auta zapytał:
- Stresik jest?
- Nie- nie chciałam powiedzieć mu prawdy że boję się jak małe dziecko.
Spojrzał na mnie spode łba i powiedział:
- Uwaga bo uwierzę, Kay! Zawsze jest stres przed nową szkołą!
- Może mały ale dam sobie radę.
Gdy znaleźliśmy się trzy przecznice od szkoły wysiadłam z samochodu a tata życzył mi powodzenia. Zagrzebałam w swojej torebce szukając iPod'a kiedy nagle poczułam że ktoś na mnie wpada. Tym ktosiem okazała się dziewczyna o rudych włosach. Szybkim ruchem ściągnęła słuchawki z uszu i zaczęła mnie przepraszać mówiąc że zasłuchała się w piosenkę.
- Okey nie ma sprawy ja też tak czasem mam.
- Niech zgadnę! Idziesz na rozpoczęcie roku szkolnego?
- Taaak- odparłam z małym niepewnym uśmiechem. Zauważyłam że z niej mała gaduła.- Jestem Kay.
- Vivian. Mówi mi Vi. Jesteś nowa? Nigdy cię nie widziałam.
- Tak. Przeprowadziłam się tutaj trzy dni temu. Pochodzę z Polski.
Zaczęłyśmy rozmawiać o różnych błahostkach które pozwoliły mi się odprężyć. Miałam cichą nadzieje że będziemy miały razem parę lekcji. Nie zauważyłam kiedy a już stałyśmy pod gmachem liceum. Był zbudowany z czerwonej cegły a nad wejściem wisiała flaga Anglii.
- Gotowa?- spytała mnie Vivian patrząc na mnie kątem oka. Potwierdziłam lekkim niepewnym skinieniem głowy.
Vi poprowadziła mnie do  wielkiej sali gimnastycznej gdzie wszystko się zaczęło.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Dziś króciutki rozdział. Za to przepraszam ale zostało tylko 14 (!!!) minut do finału.!
Dawał mi się we znaki mały brak weny i pomysłu. Ale spokojnie mam już plan :D
Dziewczyny... 137 wejść.?! DZIĘKI.! Jesteście wielki nawet jeżeli nabijały to moje dwie największe czytelniczki. Kocham was ;* 

(DO BOJU HISZPANIO.!)


Zuza..♥