31 grudnia 2012

Zawieszenie..

Hej Waam! 
Muszę zawiesić bloga z prostej przyczyny.
Brak pomysłu na ciąg dalszy.
Cały czas myślałam co napisać ale nic mi do łba nie przyszło..
Nie usuwam bloga bo mam zamiar jeszcze do niego wrócić 
kiedy tylko będzie pomysł i plan.
Wiem że większość z was pomyśli "głupie babsko" xD
Ale na prawdę nie mam pomysłu.
 Sądzę że sama siebie zapędziłam się w tak zwany kozi róg.
Cały czas możecie do mnie pisać na moje gg: 36489124 z różnymi pytaniami.
Tymczasem zapraszam was na mojego drugiego bloga o trochę innej tematyce:
http://opowiadanie-o-wampirach.blogspot.com/
Mam nadzieję zobaczyć was na nim tak często i w takich ilościach, jak tutaj ;]
Obiecuje wam że zobaczymy się tutaj w tak zwanej "bliskiej przyszłości" ;D
Uwierzcie m serce mnie boli, bo wiem że was po części zawiodłam. Przepraszam.




Zuza..♥

7 grudnia 2012

Rozdział 21.

 W tym rozdziale będzie dużo niezrozumiałych dla was słów ( bo będą się wiązać z jazdą konną) będę je oznaczać gwiazdką i wyjaśniać pod rozdziałem :D

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Kiedy wyszłam z samochodu w ciężkich podwójnych drzwiach stajni stanęła drobna dziewczyna o kasztanowych włosach i zielonych oczach. Miała na sobie beżowe bryczesy* w kratkę, zwykły biały t-shirt i czarne sztyblety*. W sumie ładna dziewczyna. Podeszła do nas, spojrzała na mnie przez dosłownie ułamek sekundy i całą swoją uwagę poświęciła Niall'owi. 
-Nazywam się Nemi. W czymś pomóc?
Zmierzyłam ją wzrokiem. Pinda, już jej nie lubię. Chrząknęłam dość głosno aby zwrócić na siebie uwagę.
- Tak, szukamy...- szybko rzuciłam okiem na karteczkę gdzie było zapisane jedno nazwisko.- Pani Hubbarck. Gdzie możemy ją znaleźć?
Więcej jadu i wyższości nie mogłam już chyba włożyć w te słowa. Ruda na reszcie zwróciła na mnie uwagę, zmierzyła mnie wzrokiem i powiedziała:
- Niestety dostała pilny telefon i musiała wyjechać ze stajni. Dziś ja prowadzę każdą lekcję. 
Zajebiooooza! Tylko ja nie wiedziałam po co mam tu przyjeżdżać. Zrobiłabym z siebie idiotkę jeśli przyznam że nie wiem po co tu przyjechałam.
- Mój ojciec powiedział mi żebym tutaj przyjechała lecz nie bardzo wiem po co- jestem debilem.
Ruda marszczy brwi.
- Achh.. To ty!- mamrocze pod nosem. Odwraca się do nas plecami i idzie w stronę stajni. Odwraca głowę i rzuca jedno słowo.- Chodźcie.
Spojrzeliśmy po sobie i grzecznie poszliśmy za dziewczyną. Kiedy tylko weszłam do stajni od razu się zakochałam. Po obydwu stronach są drewniane boksy. Tam gdzie kończył się jeden a zaczynał drugi jest postawiony kamienny słup. Umieszczony wysoko sufit był zrobiony z jasnych desek. Czuć siano, owies, konie. Mijamy kolejne boksy. Zatrzymujemy się przy jednym który niczym nie różni się od innych.
- Jak będziecie mnie potrzebować zawołajcie mnie.
Podchodzę do drzwi i zaglądam do boksu. Zamurowało mnie. Srokata klacz. Moja srokata klacz. Moja Pedra. Otworzyłam pomału boks nie chcąc jej wystraszyć. Ale ona mnie wyczuła. Podnosi swój wielki kasztanowy łeb i odwraca w moją stronę. Szlag wziął moją powolność i spokój. Rzuciłam się jej na szyję i zaczęłam przytulać. Ona tylko przycisnęła mnie pyskiem do swojej klatki dalej żując siano. Zaczęłam głaskać ją po białej szyi. Już zmieniła sierść na zimową. Zawsze w zimę wygląda jak niedźwiadek. Cofnęłam się i złapałam ją za psyk. Nastawiła ciekawskie uszy w moją stronę.
- Ja tu się zaraz poryczę jak dziecko a ty sobie wpierdzielasz siano?- spytałam z udawaną pretensją i dałam jej piszczącego całusa w meszek na nosie.
Niall zajrzał do boksu. Spojrzał na Pedrę, podszedł do niej i poklepał po barku. Łypnęła na niego jednym okiem i nastawiła w jego stronę jedno ucho.
- A więc to jest ta kobyła?
Spojrzałam na niego oburzona.
- Nie nazywaj jej tak. To je mój kuń!
Podniósł ręce w geście obronnym z uśmiechem na twarzy. Spędziliśmy w boksie u Pedry ponad godzinę śmiejąc się i głaszcząc ją po łaciatym, zimowym "futrze". Wkrótce zajrzała do nas Nemi z pytaniem czy nie chcemy wybrac się na przejażdzkę do lasu.
- Oczywiście zaraz załatwimy ci jakiegoś konia- dodała rudowłosa patrząc na Niall'a. Wciąż rozbierała go wzrokiem. Ale byłam w takiej euforii że się już tym nie przejmowałam. Na razie.- Twój ojciec przysłał tutaj również cały osprzęt* dla konia. Przyniosłam ci wszystko- znów straciła mną zainteresowanie i zaczęła mówić do Blondaska.- Jeździłeś kiedyś?
Niall uśmiechnął się blado na wspomnienia Chester'a.
- Tak.
- Chodź, znajdziemy odpowiedniego konia dla cb i pomogę ci go osiodłać.
Na te słowa posłałam jej zabójczy wzroku numer 6. Nawet nie zareagowała. Odwróciła się na pięcie i pociągnęła za nadgarstek Niall'a. Ten tylko rzucił mi przepraszające spojrzenie przez ramię. Wzięłam do ręki zgrzebło i szczotkę, i zaczęłam czyścic Pedrę. Następnie wyczyściłam kopyta kopystką. Srokata stała grzecznie bez kantara i uwiązu. Zdecydowałam że przejadę się na oklep. Założyłam jej tylko tranzelkę* i ochraniacze, wyprowadziłam ją z boksu i wdrapałam się na jej grzbiet. Dawno nie czułam tego ciepłego ciała pod swoim tyłkiem. Złapałam wodze w ręce, ścisnęłam ją lekko łydkami. Ruszyłyśmy wolnym stępem, a ja zaglądałam do każdego po kolei boksu szukając mojego blondaska. Znalazłam go w ostatnim boksie tuż przy głównych drzwiach prowadzących na padoki i las. Zakładał ogłowie kasztanowatemu ogierowi.
- Witaj mój Przystojny Kowboju! Wybierzesz się ze mną na przejażdżkę?
Puścił do mnie oczko, zapiął nachrapnik i złapał jedną z wodzy i wyprowadził konia z boksu. W tedy zobaczyłam że koń też nie ma siodła.Uniosłam jedną brew ze zdziwienia.
- Wiesz że będziesz mieć tygodniowe zakwasy?
Spojrzał na grzbiet koniai wzruszył ramionami z łobuzowatym uśmiechem.
- Zaryzukuję.
Zwinnie wdrapał się na konia złapał niepewnie wodze i powiedział.
- Ale ja dziś nie galopuję.
Uśmiechnęłam się.
- Zobaczymy- puściłam do niego oczko.- A w ogóle gdzie Ruda Wiedźma?
- Nie wiem. Ale cieszę się że poszła bo mnie denerwowała.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Delikatnie szturchnęłam Pedrę łydkami i wyjechaliśmy ze stajni. ruszyliśmy w stronę małego strumyka który zgłębiał się w las. Spojrzałam na Niall'a. Całkiem dobrze sobie radził. Koń nie rządził nim tylko on koniem. On był "kierowcą" nie "pasażerem". postanowiłam więc nieco nas rozruszać. Cmoknęłam, ścisnęłam łydki poganiając Srokatą i ruszyłyśmy kłusem wzdłuż coraz większego strumienia. Niall zaczął mnie doganiać od prawej strony. Poczułam jak wielką ochotę na wyścigi ma klacz. Rzuciłam wyzywające spojrzenie Blondaskowi które odwzajemnił. Cmoknęłam, złapałam się łydkami i Pedra na zawołanie zagalopowała. Usłyszałam cmoknięcie Niall'a i zobaczyłam go po lewej stronie rzeczki. Galopowaliśmy po lesie do póki nie poczuliśmy że nie czujemy nóg. Zwolniliśmy do wolniutkiego kłusa i wróciliśmy do stajni. Rozsiodłaliśmy nasze konie i zanieśliśmy sprzęt. Wróciliśmy do boksu mojej klaczy i usiedliśmy na czystym sianie które zostało wymienione podczas naszej nieobecności. Wtuliłam się w Niall'a i siedzieliśmy tak w ciszy. Stwierdziłam że tak mogłoby być już na zawsze. Czas mógłby stanąć w miejscu, a ja bym nie żałowała. Niczego.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
"słowniczek":
bryczesy- specjalne spodnie do jazdy konnej.
sztyblety- buty do jazdy konnej. Wykonane ze skóry do kostki.
osprzęt- siodło, czaprak itd. dla konia.
tranzelka- ogłowie dla konia
~.~.~.~.~
Hejooo! ;D 
Co tam u waas?
U mnie totalna masakra.
Szkoła. Odrabianie lekcji. Konie. Nauka.
I tak w kółko Macieju xD
Wiem że dłuuugo nie dodawałam. Niestety nie mam kompletnie i czasu, i weny.
Ale zamierzam to nadrobić. Mam nadzieję że mi się uda.



Zuza..♥

16 października 2012

Rozdział 20.

Obudził mnie zapach przyjaranej jajecznicy z szynką i szczypiorkiem. Jak tylko otworzyłam oczy zaczęło kręcić mi się w głowie. Wylazłam z łóżka i popędziłam za swądem spalenizny. Trafiłam do dużej, przestrzennej kuchni z ogromnym, ciemno drewnianym oknem wychodzącym na podwórze. Wyłączyłam gaz pod patelnią i krzyknęłam:
- Kto do jasnej ciasnej cholerci chciał spalić mieszkanie?!
Do kuchni zza drzwi, do łazienki jak dobrze pamiętam, wypadła jak poparzony Nialler. Był w samych jeansach, włosy miał zmierzwione jeszcze nie rozczesane.
- Cholera! Zabije Harry'ego. Miał tego popilnować! Ale nie musiał iść z Liam'em i Louis'em!
Nerwowo zaczął sprzątać nie mały bałagan ze stołu, blatu i patelni. Spojrzałam na niego przymrużonymi oczami. Podeszłam do niego i spokojnie wyjęłam patelnie z jego ręki i wcisnęłam się między niego a zlew. Objęłam jego twarz dłońmi zmuszając do spojrzenia mi prosto w oczy.
- Uspokój się. Wdech, wydech. Bez spiny. Co się dzieje?- spytałam głosem terapeuty którego często musiałam ostatnio używać względem mojego taty.
- Napięty tydzień. Nie mam nawet czasu żeby się spotkać z własną dziewczyną!
Uśmiechnęłam się do niego i przyciągnęłam do siebie.
- Twoja dziewczyna to rozumie- stwierdziłam z miłym uśmiechem.
Dałam mu całusa w usta. Miałam już się oderwać od jego miękkich, diabelnie idealnych ust kiedy on podsadził mnie na blat i zaczął mnie namiętnie całować. Zatopiłam swoje palce w burzy jego blond włosów a on głaskał dłońmi moje plecy. Przerwał nam żartobliwy głos:
- Moglibyście się nie miziać wszędzie gdzie popadnie? Chciałbym sobie zrobić kawę.
Tak się przestraszyłam że energicznie oderwałam się od usta Horan'a zapominając że z tyłu jest szafka którą przypieprzyłam sobie w głowę.
- Kurwa! Będę mieć guza!
- To się nie trzeba było gzić na blacie kuchennym tylko na łóżku na przykład- podpowiedział rzeczowym tonem Zayn.
- Znawca się znalazł- mruknęłam niezadowolona pod nosem dalej trzymając się za czubek głowy.
Niall zmierzył go wzrokiem mordercy i stwierdził poważnym tonem:
- Spirzaj... gniocie.
 Przewróciłam oczami z uśmiechem na ustach.
- Lepiej powiedz czy dzwoniłeś do Vi- zmieniłam temat bo wiedziałam że moglibyśmy tak bez końca. Malik zapuścił buraka i zaczął mamrotać pod nosem o "kobiecych niewyparzonych gębach" i "braku dyskrecji względem płci przeciwnej". Spojrzałam zdziwiona na niego i przycupnęłam koło Zayn'a na krześle.
- Gadaj.
Spojrzał na mnie, na Niall'a, na mnie, na Niall'a i pierdolnął czołem o stół.
- Cieńki Bolek ze mnie. Nie zadzwoniłem.
Rzuciłam okiem na Niall'a. Nic nie wiedział o naszej wczorajszej rozmowie. Powiedzmy ze nie byłam w stanie wyrecytować własnego peselu. Pomimo tego że nie wiedział wyglądał na kogoś kto  zrozumiał o co biega między ludźmi z Kacem Mordercą.
- Daj swój telefon- zakomenderowałam.
- Pojebało?- wyprostował się jak struna i podniósł tyłek do góry.
- Horan trzymaj go!- krzyknęłam. Nialler był szybszy niż sądziłam. Złapał Zayn'a za ręce tak samo jak ja chwyciłam tego gościa w klubie. Ja z kolei wyrwałam telefon z kieszeni Malik'a i wybrałam numer Vivian.
- Kliknę zieloną słuchawkę za: trzy, dwa, jeden. KLIK!- nacisnęłam zieloną słuchawkę i oddałam mu telefon w tym samym momencie w którym Blondyn puścił jego ręce. Zayn chwycił iPhone'a i wyszedł z kuchni odgrażając się pod nosem. Niestety musiał przerwać w połowie drugiej groźby bo Vivian łaskawie odebrała telefon.
- No to jedną smutną owieczkę mniej.
Zjedliśmy śniadanie. Ubraliśmy się i pojechaliśmy do mojego domu. Taty oczywiście nie było. Nie ważne że była niedziela. Weszliśmy do mojego pokoju a na moim łóżku leżała kartka z napisem "Tata".

"Wooow! Już wróciłaś? Miło że w ogóle!
Wiesz że żartuje!
Mam nadzieję że pamiętasz o karteczce,
 którą ci dałem wczoraj wieczorem?
Ubierz się wygodnie i zabierz ze sobą Niall'a jak chcesz. 
Tata"
Założyłam zwykłe czarne legginsy, białą tunikę i czerwone Converse. Wsiedliśmy do Chevrolet'a chłopaków i ruszyliśmy w nieznanym nam kierunku. Kiedy wyjechaliśmy z Londynu jechaliśmy pół godziny przez las.
Zaczęłam sięnawet zastanawiać czy tacie nie pomyliły się adresy. Lecz kiedy przejechaliśmy przez drewniany most nad spokojną rzeczką naszym oczom ukazała się piękna stara stajnia z łąkami, piękną ujeżdżalnią i piękną halą. Ale to był dopiero początek niespodzianek.
 
~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
No i mamy 20.!
Zajebioza ^^
Standardowe pytanie:
Podoba się? ;p


Zuza..♥

25 września 2012

Rozdział 19.

Było grubo po 23.00 a Niall przysłał sms'a że jest wykończony i że do nas nie dołączy. Od razu chciałam jechać do niego ale powiedział żeby się pobawiła z chłopakami. I tak też zrobiła. Siedzieliśmy przy barze na wysokich krzesłach obitych żółtą neonową skórą. Piliśmy Bóg jeden wie którego z kolei drinka. Szczerze powiedziawszy próbowaliśmy wszystkich po kolei nie patrząc nawet jak się nazywają. Kiedy Cała trójka była już na tyle wcięta że zaczęła gadać prawdę pomieszaną z pierdołami Zayn odwrócił się na krześle i zaczął przeszukiwać tłum tańczących dziewczyn do piosenki Nicki Minaj - Pound the Alarm. Równie szybko odwrócił się na krześle z powrotem twarzą do barmana i schował ją w dłonie.
- Wychodzę.
Spojrzałam na niego ze ściągniętymi brwiami. Jeszcze przed chwilą wrzeszczał że nigdy nie opuści tego klubu.
- Dlaczego?- spytaliśmy równocześnie z Hazzą który wrócił z kibla. Śmialiśmy się z Malik'iem że pierwszy paw rozpostarł skrzydła.
- Ona tu jest.
Odwróciłam się i rozejrzałam jeszcze raz szukając maje wrednej suki. Byłam wkurzona. Ale wkurzyłam się bardziej kiedy zobaczyłam że ma partnera.
- I nie jest sama.
I to był mój jedyny ale zarazem największy błąd tego stulecia niemalże. Malik gwałtownie podniósł swoje zapite dupsko i ruszył w ich kierunku. Podbiegłam do niego i złapałam za nadgarstek. Mocno szarpnęłam go za rękę.
- Wpierdolę mu! Co ja gadam, rozpierdolę go!
- Uspokój się! Po co ci to? Tylko pogorszysz sprawę...
Nawet nie zdążyłam dokończyć słowa "uspokój" a on już dopadł tego bruneta i zaczął go okładać zaciśniętymi pięściami po twarzy. Perri stała wryta w ziemię i nie była w stanie się poruszyć. Jej partner, z zalaną krwią twarzą, za to zdołał wyjść z parteru i zadać jeden cios ale za to bardzo trafny i mocny. No proszę. Obraz zaczął mi się zamazywać. Czułam się jak na karuzeli. Za dużo wypiłam. Za to Hazza dobrze się trzymał. Zaczął odciągać Zayn'a. Skończył się to tym że jemu też się oberwało. Gdzie ta cholerna ochrona kiedy są potrzebni?! Cóż trzeba zadziałać. Zdjęłam swoje czarne szpilki i podbiegłam do bruneta który zaczął bezkarnie okładać moich przyjaciół. Był chyba mniej pijany bo dawał radę im obu. Zaszłam go od tyłu i otumaniłam strzałem w ucho. Złapałam go za ręce i wykręciłam mu je do tyłu tak aby odczuwał większy dyskomfort niż to potrzebne. Czułam jak mi się zbiera na pawia ale zatrzymałam go w sobie i zamknęłam bardzo mocno powieki aby zmniejszyć szum w głowie. W końcu długo oczekiwana ochrona wywaliła nas z klubu. Zayn miał rozwalony prawy łuk brwiowy a Harry zaczerwienione oko. Oczywiście Malik już chciał wracać i dalej się bić ale oboje z Harold'em wpakowaliśmy go do najbliższej taksówki. Złapałam Zayn'a za twarz i obróciłam w swoją stronę. Byłam mocno zdenerwowana.
- Na cholerę ci to było! Przyszła sobie z kimś! Nawet nie wiesz czy to nie był jej kuzyn czy brat czy ktokolwiek nie związany z nią w ten sposób w jaki sobie umyśliłeś! Nie ty pierwszy i nie ostatni zostałeś rzucony przez szmatę!
Strzepnął moją rękę i spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Nie nazywaj jej tak!
Zacisnęłam szczękę. Postanowiłam zadziałać.
- Myślisz ze mało dziewczyn które znasz zakochał się w tobie na zabój?
- Masz na myśli moje fanki które mnie "znają" Może i mnie "znają" ale ja nie znam ich!
- Och! To zapomniałeś już jak fajnie i miło ci się gadało z Vi?!- dostałam pewne informacje od Niall'a ale miałam o nich nie wspominać. Cóż.... niestety nie wyszło.- Czemu z nią nie spróbujesz?!
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Skąd o tym wiesz? Z resztą ona nie jest mną zainteresowana.
- Ooo. A mnie wiadomo co innego.
W tym momencie taksówkarz się zatrzymał przy mieszkaniu chłopaków. Wysiadłam niby obrażona z taksówki i poszłam zostawiając Harry'ego z Malik'iem. Na schodach był ciężko myślałam że zaraz zwymiotuję na ciemne drewniane stopnie. Ale jakoś się wdrapałam do drzwi chłopaków i zapukałam głośno do drzwi. Po paru minutach, dosłownie, otworzył mi drzwi Niall krzycząc:
- Kluczy nie macie! Oo...
Czułam że zaraz zwymiotuję. Zasłoniłam ręką usta. Niall od razu zrozumiał co się dzieję.
- Pierwsze drzwi po prawej- powiedział wskazując jasne piaskowe drzwi. Pobiegłam w tym kierunku mając nadzieję że zdążę. Zdążyłam. Niestety zapomniałam zamknąć drzwi więc Niall wpakował się do środka i klęczał przy mnie głaszcząc moje plecy.
- Echh.. Idź stąd.
- Nie- powiedział twardo.
- Nie będziesz patrzeć jak wyrzyguje swoje flaki!- nie chciałam żeby na to patrzył. Nie lubię kiedy ktoś na mnie patrzy w chwilach słabości.
- Właśnie że będę- powiedział spokojnym i stanowczym tonem. Westchnęłam ciężko i nachyliłam się nad muszlą.
- Droga panno dziś śpisz u nas.
Ummmm.. Milutko. Przywarłam policzkiem do zimnej ściany pokrytej jasno zielonymi kafelkami. Niall nachylił się nade mną pocałował w czoło i zniknął za drzwiami. Wrócił po paru minutach z czerwonym T-shirt'em Reebok'a i bokserkami położył je na szafce a sam usiadł na oparciu wanny z założonymi rękoma.
- Czemu chłopacy są tacy obici?- spytał z podniesionymi brwiami.
Westchnęłam i szybko skróciłam mu naszą historię z klubu.
- Czy ty na serio się rzuciłaś na tego gościa?
- Nie nazwałabym to rzuceniem. Raczej obezwładnieniem.
Niall zaczął się śmiać.
- Moja dziewczyna uratowała tyłki moim przyjaciołom. Jak to brzmi!
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę. Poprosiłam Horan'a żeby zadzwonił do mojego taty. Ja w tym momencie umyłam zęby i przebrałam się. Na szczęście moja sukienka nie została uszkodzona w żaden sposób. Kiedy wychodziłam wpadłam na Zayn'a. Miał opuchnięty łuk brwiowy. Spojrzał na mnie i spytał z lekkim bełkotem.
- Dasz mi numer do Vi?
- A masz zamiar do niej teraz dzwonić?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie z lekkim uśmieszkiem. Udało się!
- A czemu nie?
Teraz mnie zabił. Totalnie zwalił z nóg. Zaczęłam się śmiać.
- Po pierwsze: Jeśli zrozumie twój pijacki bełkot to będzie cud numer jeden. Po drugie jeżeli odbierze i się nie wkurzy to będzie cud numer dwa. Także to ty zdecyduj czy zadzwonisz teraz czy jutro rano kiedy już może będziesz trzeźwy chociaż po tej ilości alkoholu co w siebie wlaliśmy to wątpię że wytrzeźwiejesz.
- Po pierwsze: nie mądruj się bo też zrozumiałem tylko połowę z twojej wypowiedzi. Po drugie: wole zadzwonić teraz bo mam więcej odwagi niż na trzeźwo. To dasz?
Zmierzyłam go wzrokiem. A niech ma! Zapisałam mu numer Vivian na kartce która leżała na komodzie tuż przy drzwiach.Zapytałam się Malika gdzie jest pokój Niall'a. Popędziłam we wskazanym kierunku, o ile pijackie wleczenie się można nazwać pędem. Miałam ochotę zaśpiewać. Zaczęłam nucić pod nosem "Deszcze nie spokojne" z "Czterech pancernych". Weszłam do pokoju z białymi ścianami i ciemnymi, drewnianymi meblami. Łóżko było nie złożone a na podłodze leżało parę koszulek. Rzuciłam się na niebieską kołdrę i zmieniłam repertuar na "A teraz idziemy na jednego". Niestety nie doszłam do "idziemy wódkę pić" bo wszedł do pokoju Niall i powiedział że obudziłam już pół domu i powinnam się położyć spać. Zachichotałam pod nosem. Usadowił się koło mnie i przytulił mnie do siebie.
- Kocham cię- szepnęłam cicho dając mu całusa w usta.
- Ja ciebie też.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Siemaneczko ^^
Pytanie numer jeden:
Czy zna ktoś bloga o wampirach lub coś takiego?
Pytanie numer dwa:
Co tam u was? Jak nasz ukochana szkoła? :D xD


Zuza..♥

18 września 2012

...

Cześć ;p Poważnie zastanawiam się nad zawieszeniem bloga. Zdaje mi się że coraz mniej osób to czyta. Pod ostatnim rozdziałem opublikowanym 6 dni temu jest tylko jeden komentarz. Tak jak mówiłam nie będę was "szantażować" komentarzami ale miło jest zobaczyć więcej niż 3 czy 4 pod rozdziałem. Udostępniłam nawet dod. kom. przez anonimów. Wiem że dodaję rzadko rozdziały ale chodzę też do takiego czegoś jak szkoła co zajmuje mi większość mojego czasu.

Zuza..♥

12 września 2012

Rozdział 18.

Fikuśny czarno- biały zegarek w kuchni ukazywał godzinę 10.13. Wzięłam łyk niedobrej herbaty z pokrzywy i skrzypu która miała pomóc moim włosom szybciej rosnąć. Nie wiem czy to działało ale w każdym bądź razie miałam nadzieję. Wczoraj późnym wieczorem Niall odwiózł mnie do domu. Kiedy wychodziliśmy Zayn spał w swoim pokoju. Podejrzewam że dziś będzie miał potężnego kaca któremu nie pomoże nawet, równie ohydny jak herbatą, sok pomidorowy. Na moich kolanach pochrapywała Fata która rośnie w oczach. Nic że już się nie mieści mi na kolanach ale zawsze musi się na nich położyć. Zastanawiam się jak to będzie później kiedy będzie tak duże że jak się rozłoży to zajmie pół sofy. Dopiłam gorzką herbatę i poszłam z sunią na rękach do swojego pokoju. Delikatnie położyłam ją na swoim łóżku i dałam całuska w pyszczek. Jasne włosy rozczesałam i związałam w kitkę. Ubrałam zwykłą białą koszulkę i jeansy przecierane na kolanach. Na szyi zapięłam nieśmiertelnik. Tata od czasu kłótni i pozwu o rozwód zaczął zachowywać się jak pracoholik. Musiał mieć coś w planach co zajmie mu głowę bo jak nie praca to butelka, nie jedna. Podeszłam do drewnianego, pomalowanego na biało regału z moimi ulubionymi książkami. Wzięłam do ręki "Pretty Little Liars: Kłamczuchy". Większość ludzi uważa że głupotą jest czytanie jednej książki dwa razy. Ja uważam ze za każdym kolejnym przeczytaniem lepiej rozumiemy problematykę, bohaterów czy też filozofię książki. Uwaliłam się na łóżku i zaczęłam czytać o morderstwie w Rosewood. Stwierdzam że każda z bohaterek mnie wkurza... Emily tym że próbowała przekonać samą siebie że nie jest lesbijką. Aria tym że sama nie mogła zagadać i wybrać jednego faceta. Spencer tym że ukrywała tajemnicę przed dziewczynami, a Hanna swoją bojaźliwością. Ale pomimo tego tak książka wciągała i interesowała. Kiedy spojrzałam na zegarek była już godzina 17.35 co mnie zdziwiło że zleciał mi dzień tak szybko. Co bardziej podejrzane mój brzuch nie protestował z głodu. Rzuciłam książkę pod poduszkę i pobiegłam do kuchni zrobić wielgaśną kanapkę z sałatą, serem żółtym, pomidorem, ogórkiem, rzodkiewką, szczypiorkiem i jajkiem. Wszamałam kanapkę i posprzątałam ze stołu okruchy. Spojrzałam w lustro które wisiało w salonie. Miałam wielkie cienie pod oczami jakbym miała złamany nos. Miałam nadzieję że do jutra zejdzie bo dziś i tak nigdzie nie wychodzę. Vivian zakuwa do sprawdzianu, a Niall ma dziś kupę roboty z chłopakami. Idąc po schodach wdeptałam w mokrą plamę. Wkurzyłam się co nie miara. Fata od rana ma otwarte szklane drzwi na taras, ale nie! Sika gdzie popadnie! A wdeptuję zwykle ja. Kiedy usłyszałam dzwonek telefonu rzuciłam mokry od sików papier i pobiegłam szukać iPhone. Wyświetlacz wykazywał Niall'a co mnie bardzo ucieszyło.
- Cześć, słońce!- "słońce"?? Słoooodkooooo!
- Heej! Co tam porabiasz?
- Pfff.. Jem...
- Jak zawsze- przerwałam mu ze śmiechem.
- Aj tam, mniejsza o to. Do 19.00 jestem całkowicie zajęty ale co ty na mały wypad do klubu? Z chłopakami?
- No nie wieem..- odpowiedziałam niepewnie. Ich kolega uchlał się jak dzik bo rzuciła go jakaś zdzira a oni chcą iść się bawić? Usłyszałam ciche szemranie po drugiej stronie.
- Ty mi się, kurwa tam nie zastanawiaj tylko idziemy się uchlać rozumiesz? Pierwszy raz musi być!- Usłyszałam Zayn'a. Dziś już nie bełkotał co przyjęłam z ulgą bo w końcu coś zrozumiałam od razu.
- Hahah! Okey Zayn! Z tobą zawsze!- odkrzyknęłam.
- I to rozumiem!- zaśmiał się.- Bądź gotowa na 20.30 zajedziemy po ciebie! Paa!
- Paa!
Zaczęłam bawić się telefonem. 20.30?! Za dwie i pół godziny mam być gotowa? Chyba śnią. Zaczęłam od łazienki. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Wysuszone i wyprostowane związałam w koński elegancki ogon. Gumkę zakryłam pasmem włosów oplecionych dookoła niej a grzywkę delikatnie wyciągnęłam ale nie całkowicie. Pomalowałam rzęsy i powieki eyeliner'em. Nałożyłam trochę maści korygującej sine place pod oczami. Nałożyłam na siebie (klik). Byłam gotowa a godzina wskazywała równo 20.22. Ufff.. wyrobiłam się. Spojrzałam na efekt końcowy. Muszę przyznać że całkiem ładnie ale Vi zrobiłaby to lepiej. Wyjrzałam przez okno. Akurat tata parkował swojego kabriolet'a w garażu. Zbiegłam, o ile można biegać w szpilkach, na dół.
- Cześć tato!- krzyknęłam wesoło rzucając się mu na szyję.
- Dobry! Gdzieś się wybierasz?
- Tak do klubu z Niall'em i chłopakami.
- Woow, woow, woow. Pomału. Do klubu? Z Niall'em?
O cholerka. O Niall'u to mu nie powiedziałam. Zaczęłam nerwowo skubać rąbek sukienki.
- Do klubu. Z Niall'em.
Spojrzał na mnie spode łba. Ups...
- No to zajebiście! Miłej zabawy!- powiedział ze szczerym uśmiechem.- Ach! Zapomniałbym! Jutro masz się wstawić o 11.00 pod tym adresem- powiedział, podając mi skrawek kartki wyrwanej z jego notatnika.
- Co tam jest?- spytałam zaciekawiona. Cóż on znowu wykombinował?
- Stara znajoma. Z resztą zobaczysz sama.
Gdy tata kończył mówić słowo "sama" za oknami dało się usłyszeć głośne trąbienie.
- Ja lecę! Nie wiem o której wrócę!
- Dobra! Bylebyś spała w domu a nie Bóg wie gdzie!
- Okey!
Otworzyłam drzwi a moim oczom ukazał się nie kto inny jak sam Malik we własnej osobie.
- Dzień dobry, Pani! Gotowa na uchlanie się w chuj?
- Hah! Zawsze! Ale tak na serio to gdzie jest Niall?
- Popieprzyły się mu dni dziś ma jeszcze jeden wywiad. Dołączy do nas w klubie.
Wsiedliśmy do auta. Naszym szoferem okazał się Harry.
- Cześć Hazza! Gdzie twój BooBear i Liam?
- Spędzają dzisiejszy wieczór z pięknymi oraz fascynującymi kobietami swojego życia. Podczas gdy mu będziemy rzygać i umierać przez kaca przez następny tydzień- odpowiedział zabawnie ruszając brwiami.
- A żeś jebnął tekstem, Harold!- zaśmiał się Malik.
Ruszyliśmy w kierunku centrum. Gdy w radiu leciała piosenka Cheryll "Call my name" zatrzymaliśmy się przed zatłoczonym wejściem do klubu "V.I.P.". Kiedy tylko chłopaki wyszli z samochodu wszystkie fanki zleciały się do nich prosząc o autograf, zdjęcie i tym podobne. Zajęło im to tyle czasu że nogi zaczęły mnie boleć. Zayn i Harry wzięli mnie pod ręce i weszliśmy do klubu w którym zamierzaliśmy się uchlać do nieprzytomności.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Cześć, Lejdis! :D
Co tam u was ^^ Podoba się rozdział?
Trochę długo musiałyście czekać ale myślę że warto ;p 
Złapała mnie szkoła ;/ Wkuwam dniami i nocami. Dosłownie. 
W tym roku staram się o pasek ale w mojej szkole poprzeczka jest wysoko podniesiona:
100%-96% - Bardzo dobry
95%-80% Dobry
79%-51% dostateczny
50%-35% dopuszczający
Ogólnie płacz i zgrzytanie zębami ale damy radę :D
Postaram się dodawać rozdział raz w tygodniu, może dwa.


Zuza..♥

30 sierpnia 2012

Rozdział 17.

Siedziałam u siebie na łóżku i zastanawiałam się czy powiedziałam tacie prawdę. Czy damy sobie radę? będziemy musieli się przyzwyczaić do nowego życia. Nowych porządków. Czasem będzie nas to przerastać. Ale damy sobie radę. Muszę w to wierzyć. Czekałam na transmisję wywiadu z Blondaskiem. Usiadłam przed telewizorem z pizzą w ręku w łączyłam kanał MTV. Jak zawsze redaktorka pytała się o wszystko. O trasę, o chłopaków. Nawet o Perrie co mnie zdziwiło. I ostatnie najbardziej ekscytujące pytanie.
- A więc Niall. O co tak na prawdę chodzi z piękną Kay?- Niall zaśmiał się pod nosem. Na telewizorze za sofą na której siedział Horan ukazało się nasz zdjęcie z dzisiejszego popołudnia. Trzymaliśmy się za ręce i szliśmy w kierunku parku.- Tylko nie mów że to przyjaźń!- uprzedziła ze śmiechem.
- Nie to nie przyjaźń. Jesteśmy parą.
Redaktorka uśmiechnęła się.
- Wiedziałam!
Wywiad się skończył. Nagle poczułam potrzebę żeby Niall był obok mnie. Złapałam za telefon i napazgrałam szybkiego sms'a.

"Jesteś teraz wolny? Jak tak to zapraszam do siebie ;*"

"Jestem ;* Będę za pół godziny."

Poszłam do kuchni żeby coś ugotować. Zdecydowałam że ugotuję coś szybkiego i słodkiego. Co oznacza tylko jedno. NALEŚNIKIIIII?! Kiedy były już gotowe i miksowałam truskawki ze śmietaną i cukrem Niall zapukał do drzwi. Pobiegłam w ich kierunku jak dzika łania co nie umknęło uwadze taty siedzącego w salonie.
- Kay? Co ty bierzesz?
- Wącham filetowe kwiatki, tato- odkrzyknęłam ze śmiechem.
Otworzyłam drzwi i zaprosiłam Blondaska do kuchni. Po drodze zapytałam:
- Głodny?
Odpowiedź była oczywista i prosta.
- Zawsze!
Gdy już wszamaliśmy wszystko, poszliśmy do ogrodu. Wzięłam koc i klapnęliśmy na trawce pod drzewem. Wtuliłam się w Niall'a który objął mnie ramieniem. Westchnęłam. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Niestety czasem trzeba poruszyć pewne kwestie.
- Wiesz... Jak Zayn mnie odwoził podpytałam się go trochę o Perrie. On ją kocha ale ten związek nie przetrwa. On wkłada w niego wszystko a ona zlewa. Dla niej Zayn jest bo jest. Jakby go nie było dla niej nie zrobiło by dla niej zbyt wielkiej różnicy.
- Wiem też to zauważyłem. Nawet delikatnie go o tym poinformowałem. Niestety prawie mi nie przywalił. O nie chce o tym nawet słyszeć że ona go nie kocha. Jest w nią zapatrzony.
- Trzeba...
Nie dane mi było dokończyć. Przerwał mi dzwonek telefonu Nialler'a.
- Co tam Harry?... Że co?!... Nie no nie wchodziłem jeszcze... Zaraz będziemy...
Horan pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
- O wilku mowa. Perrie zerwała z Zayn'em, a ten z kolei upił się jak dzik i zamknął się we własnym  pokoju i chłopacy się o niego martwią. Może ty coś zdziałasz po podejrzewam że jak ich nie posłuchał to mnie też nie.
Niall podniósł tyłek z koca i pomógł wstać mi. Nie chciało mi się ruszać dupska ale trzeba pomóc Malik'owi po zerwaniu. Bóg jeden wie co chce sobie zrobić. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w kierunku północnej części Londynu. Jadąc nie odzywaliśmy się, oboje martwiliśmy się co się z nim dzieje. Kiedy stanęliśmy nie miałam czasu patrzeć gdzie mieszkają teraz chłopcy. Pobiegliśmy w kierunku pokoju Zayn'a gdzie tłoczyli się wszyscy chłopacy.
- Jak długo już tam siedzi?
Spojrzeli po sobie i wzruszyli ramionami.
- Może godzinę.
- Dobra... Zayn! Otwórz drzwi i porozmawiajmy normalnie!- krzyknęłam. Brak odpowiedzi.- Zayn!...
Spojrzałam na Liam'a który patrzył na drzwi błagalnym wzrokiem.
- Kurwa mać, Zayn, otwieraj bo wyważymy te drzwi!
Po chwili usłyszeliśmy cichy bełkot.
- Wypierdalać mi kurwa bo przyjebie.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Osz to cholernik jeden.
- Kobietę uderzysz?- spytałam zaczepnie.
- Należy się wam. Wam wszystkim. Jesteście takie... podłe- kolejny ledwo zrozumiały bełkot pijaka. Podniosłam wysoko brwi ze zdziwienia. Podłe?
- Zayn... Otwórz. Wejdę tylko ja i pogadamy na spokojnie.
po chwili usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego klucza. Weszłam do pokoju ale zamurowało mnie w połowie kroku. O... cholerka. Malik musiał się zachowywać jak tornado. Na podłodze leżały jego zdjęcia z Perrie, poduszki porozwalane wszędzie. Ściany musiały być regipsowe bo nad komodą widniała dziura wielkości pięści. Na podłodze leżały już dwie puste butelki po whisky. Zayn wyglądał w miarę dobrze poza nieprzytomnymi oczami i nieułożonymi włosami które miał w całkowitym nie ładzie. Schował twarz w dłoniach.
- Ja ją kocham, Kay. Dlaczego? Nawet nie potrafiła normalnie się spotkać. Zerwała przez telefon. Rozumiesz?! SMS'em! Jakie to banalne. Niall miał rację. Kompletnie ją nie obchodziłem. Chodziło o rozgłos... Ale ja ją kocham. Nadal... nie mam po co żyć. Nie mam.
Westchnęłam i usiadłam obok niego na podłodze.
- Debilu. Nie mów tak nawet. Masz chłopaków, masz mnie! Nie ty pierwszy i nie ostatni przechodzisz przez takie coś. Musisz zacisnąć zęby i pokazać jej że masz klasę i podnieść się z tego. Przecież jest tyle innych dziewczyn które tylko czekają aż na nie spojrzysz! Na przykład Vivia...
Kurwa! Mój nie wyparzony jęzor. Zayn spojrzał na mnie kątem oka.
- Vivian co?
- Nic. Mniejsza o to nie o tym mówimy. Choć ogarniemy tutaj i położysz się spać pijaku.
Było to dość trudne. Pościeliłam mu łóżko i popodnosiłam poduszki z podłogi. Zdjęcia ustawiłam w rządku przy koszu na śmieci. Już nie będą mu potrzebne. Butelki postawiłam na komodzie. Wzięłam Zayn'a pod rękę i pomogłam położyć się na łóżku. Nie był w stanie chodzić. Był kompletnie pijany dziwiłam się że w ogóle zdołał ze mną pogadać. Kiedy pomogłam mu się wdrapać na łóżko wyszłam z pokoju zamykając drzwi. Poszłam prosto do salonu przez który wchodziliśmy z Niall'em. Gdy przekroczyłam próg pokoju wszystkie oczy spoczęły na mnie.
- Jest zalany w trupa ale zdążyłam z nim pogadać. Teraz słodko chrapie.
- Jak się czuje?- spytał Harry który był wyraźnie przybity z resztą jak my wszyscy.
- Jak chłopak który został rzucony przez dziewczynę którą kocha. Do tego w chamski sposób, przez SMS. Ale nic nie chce sobie zrobić. Chyba.
Lou westchnął i potarł sobie oczy rękoma. Zdałam sobie sprawę że zachowują się jak jedna osoba, jeden organizm. Jeden jest przybity i smuty reszta też. Od humoru jednego jest zależny humor reszty.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Hej ;p Końcówka jakaś dupna xD
Jak tam ostatnie dni wakacji.? : (
W ogóle mam suprajsa. :D
Piszę drugie opowiadanie nie związane z 1D.
Jest o wampirach:
Ciemna strona nocy..
http://opowiadanie-o-wampirach.blogspot.com/



Zuza..♥

26 sierpnia 2012

Rozdział 16.

Siedzieliśmy na ławce już spokojnie i po ludzku rozmawiając. Harry, Lou i Zayn poszli po lody. Korzystając z okazji że Malik poszedł z chłopakami zapytałam chłopaków co się z nim dzieje że jest taki nieobecny.
- Kolejna kłótnia z Perrie- odpowiedział krótko Liam.
- Kolejna?-spytałam zdezorientowana.
- Od jakiegoś czasu nie jest u nich kolorowo. Kłócą się w wyniku czego Malik chodzi przybity, nie odzywa się w ogóle jakby go nie było. Za to Perrie nic sobie z tego nie robi. Chodzi na imprezy, pije, bawi się , śmieje a on nie wychodzi w ogóle z domu. Dziś cudem wyrwaliśmy go z domu. Jeżeli szybko tego nie naprawią to koniec tego związku. Przynajmniej w moim odczuciu.
Czyli Perrie nic sobie z tego nie robi a Zayn się obwinia. Powiał zimny wietrzyk a ja automatycznie wtuliłam się w Niall'a. Przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Przyszli chłopacy z lodami. Zachowywali się dziwnie spokojnie. Może z powodu Zayn'a.
- Cholera!- krzyknął Niall- Zapomniałem! Mam wywiad za pół godziny. Chłopacy odwieziecie Kay? Ja już nie zdążę.
- Spokojnie. Jakoś sobie poradzę. Ty idź i się nie przejmuj.
Dał mi szybkiego całusa i popędził w stronę wcześniej zaparkowanego auta. Spojrzałam na chłopaków.
- To który mnie odwiezie?
Zayn machną ręką w geście żebym poszła za nim. Pożegnałam się za świrami z fontanny i Liam'em. Popędziłam za Zayn'em który szybciej iść już chyba nie mógł. Zamierzałam podpytać i jego w samochodzie. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł ale może mu ulży jak się wygada. Wsiadłam do samochodu i nie wiedziałam od czego zacząć. Zdecydowałam się na akcję prosto z mostu bez owijania w bawełnę.
- Co tam u Perrie?
Zayn uśmiechnął się krzywo pod nosem. Staliśmy w popołudniowym korku.
- Chłopacy kazali się wypytać. Wiedziałem.
Spojrzałam na niego spode łba.
- Nie. Sama się pytam bo widzę jak się zachowujesz! Chodzisz przybity, zasmucony, zamyślony i przygnębiony a to w huj do ciebie nie podobne! Martwię się o ciebie i o to ci się z tobą dzieje. Jeżeli nie chcesz to nie mów ale jeżeli ci to pomoże, możesz się nawet wypłakać mi na ramieniu.
Zayn oparł głowę na kierownicy i przymknął oczy. Westchnął głęboko. Wiedziałam ze będzie mówić.
- To się sypie, Kay. A ja nic nie mogę na to poradzić. Nie możemy się już dogadać. Nie potrafimy. Albo nie chcemy. Ciągłe kłótnie o byle gówno. Nie radzę sobie z tym. Ona nic sobie z tego wszystkiego nie robi. Imprezuje i bawi się. A ja tak nie potrafię. Nie wiem co mam robić.
Otworzył powieki nie podnosząc głowy. Miał zaszklone oczy. Jest gorzej niż myślałam nigdy nie widziałam go w takim stanie.
- Jeżeli chcesz wiedzieć co ja myślę na ten temat i co ja bym zrobił powiem ci tak. Kiedyś byłam w podobnej sytuacji. Też było mi ciężko z kolei Jemu nie. Stwierdziłam że to  nie ma sensu. Nie ma sensu tkwić w czymś czego nie ma i już nie będzie. Trzeba iść dalej chociaż bardzo boli i nie wyobrażasz sobie życia bez Niej. W tym wypadku przysłowie "Czas leczy rany." jest trafne. Tobie będzie łatwiej. Masz przyjaciół którzy ci zawsze pomogą i dużo roboty. Nie będziesz miał czasu myśleć i ubolewać. Uwierz mi, to łatwiejsze niż myślisz. Kiedyś usiądziesz i pomyślisz że było ci tak ciężko a teraz to tylko wspomnienie które... nic nie znaczy. Zrobiło cię tylko silniejszym.
- Może kiedyś...- mruknął pod nosem.
Do końca nie odzywaliśmy się już, chyba dałam mu do myślenia. Mówiłam to co czułam i co było prawdą. Im później tym łatwiej. A nawet się zapomina. Do czasu aż człowiek sobie nie przypomni że był tak lekkomyślny i zamartwia się tym czym nie trzeba. Kiedy w końcu wyjechaliśmy z korku i podjechaliśmy pod mój dom, pożegnałam się z Zayn'em. Wbiegłam do domu i wypuściłam Fate do ogrodu. Nigdzie nie było taty chociaż samochód stał na podjeździe. Salon, kuchnia, sypialnia, ogród, łazienka.. wszystko puste. Został jeszcze tylko pracownia taty. Otworzyłam po cichu drzwi i zobaczyłam ojca siedząco przy biurku. Patrzył się na długopis którym się bawił rytmicznie uderzając w deskę. Nawet nie zauważył mojego przyjścia. Miał smutny wzrok. Obok jego dłoni leżała otwarta koperta a na niej list. Podeszłam do taty który w końcu mnie zauważył. Wzięłam list do ręki. To nie list. To pismo o rozwód. Rzuciłam ja z powrotem. Przysiadłam tacie na kolanach i przytuliłam go. Poczułam łzę. Spojrzałam mu w oczy i otarłam ją.
- Damy sobie radę bez niej- szepnęłam z przekonaniem i znów go mocno przytuliłam.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Hej.! Od razu wyjaśniam.! xD 
Musiałam postawić Perrie w złym świetle :D
Tak na prawdę nic do niej nie mam ;p
Rozdział krótki bo pomysł który siedzi mi w głowie 
zajmie mi trochę czasu i zeszło by mi do pierwszej w nocy ;3
A musiałam dodać jeszcze dziś bo Nati urwałaby mi głowę xD
Ps. Anonimy mogą już dodawać komentarze ;D Proszę tylko żebyście się podpisywali ;p


Zuza..♥

23 sierpnia 2012

Ogłoszenia parafialne.!

Hmm.. Ludziska zauważyłam że na niektórych blogach autorki zamieszczają swoje zdjęcie. ;D Postanowiłam że też dodam swoje zdjęcie ;D Uprzedzam nie przestraszcie się ;p





No i moja pasja ;D



Zuza..♥

22 sierpnia 2012

Rozdział 15.

Zaprowadziłam Niall'a do swojego pokoju. Miałam mały "burdel" ale nie dbałam o to. Na łóżku leżał otwarty album. Blondasek wziął go do rąk i zaczął przeglądać. Siedziałam koło niego i patrzyłam na jego twarz. Chciałam zapamiętać każdy detal jego twarzy. Każdą małą ledwo widzialną zmarszczkę, prawdo podobnie powstałą w wyniku częstego śmiechu. Każdą niebieską plamkę w jego oczach. Wyraz twarzy Niall'a zmienił się. Zaczął się dusić ze śmiechu. Wyjął zdjęcie i pokazał mi je. Ja tylko schowałam twarz w rękach.
- Nawet nie wiesz jakiego miałam siniaka na tyłku.
Na zdjęciu znów byłam zaraz po upadku. Cała w piachu i wkurzonym wyrazem twarzy zmierzałam w kierunku Pedry, a w ręku miałam zaciśniętego bata.
- Ale tak szczerze to chyba nie użyłaś tego bata?- spytał zmartwiony Niall.
- Muszę cię zmartwić. Pedra jest koniem upartym. Czasem podczas jej pierwszych jazd pięć razy lądowałam na ziemi przez jedno godzinną jazdę. Uwielbiała się wspinać tylko jak siadałam na jej grzbiecie. Jakby tego było mało jak już się rozpędziła ciężko było ją utrzymać w ryzach. Gnała przed siebie i nie było mowy o zwolnieniu. Jakbyś jej nałożył klapki na oczy! Oczywiście nie było tak że się nad nią znęcałam i dostawała za byle co! Jak trzeba było dostała batem raz, dwa razy i była spokojna do końca lekcji. Na szczęście oduczyła się zrzucania mnie z grzbietu i gnania na oślep. Ale wspinanie się jej nie przeszło.
Niall ściągnął brwi. Już zupełnie zapomniałam że on tez jeździł. Zapytałam się go z nie małą ciekawością:
- A jaki był twój koń?
Na jego twarzy pojawił się uśmiech który pokochałam.
- Ma na imię Chester (Czester). Kasztanowaty arab. Też się wspinał ale tylko jak się denerwował. Był doskonałym skoczkiem.  Nigdy nie miał wyłamania! Zawsze przeskakiwał przez przeszkodę niezależnie od tego jakie błędy popełniałem ja! Niesamowity koń- zaczął chichotać. Nie patrzył się na mnie, tylko przed siebie z matowym wzrokiem.- Ale również bardzo złośliwy. Nie pozwolił się czyścić nikomu oprócz mnie. Dlatego po roku jazdy kupiłem go pomimo tego że mój trener mi to odradzał.
Przeanalizowałam szybko całą jego wypowiedź. Można by powiedzieć że koń idealny. więc czemu przestał jeździć.
- Więc czemu..
- Czemu przestałem jeździć? Nie mam już na to czasu. Ledwo dałem radę się dziś wyrwać z sesji. Oczywiście chłopacy mi pomogli ale nasz menadżer się wkurzy. Uwierz mi, tęsknię za tym. Sprzedałem Chestera co kosztowało mnie wiele uczuć. Cały czas przypominam sobie jego mądre, brązowe oczy.
- Wiem jak to boli- powiedziałam spuszczając głowę w dół ze smutną miną. Niall spojrzał na mnie i bez słowa obją moją twarz dłońmi składając delikatny pocałunek na moich ustach. Delikatny i czuły pocałunek moim zdaniem chamsko, bezczelnie i wrednie przerwany przez telefon głodomorka który posłał mi przepraszające spojrzenie.
- Masz wyczucie, Lou.... W którym?... Okey, zaraz będziemy. Chłopacy są w parku niedaleko redakcji pisma w którym mieliśmy sesję, zapraszają nas. Chcesz iść?
Czy chcę?!
- Głupie pytanie! Oczywiście że chce!
Zerwałam się na równe nogi ale gdy spojrzałam w dół powiedziałam że potrzebuję czasu żeby się przebrać.
- Absolutnie nie potrzebujesz! Wyglądasz oszałamiająco!
- Oczywiście! W dresach i koszulce XXL!
Nie czekając na odpowiedź podeszłam do drzwi garderoby i zaczęłam poszukiwać ciuchów. Wyjęłam jasne rurki z obniżonym krokiem, limonkową bokserkę i białe converse. Poszłam w stronę łazienki żeby się przebrać. Włosy rano prostowałam więc tylko je rozpuściłam rozczesałam i włożyłam czarną czapkę skate'rską. Pod drzwiami zaczął jęczeć Niall.
- Boże! Ile jeszcze?!
Podeszłam do drzwi o otworzyłam je zamaszystym ruchem. Niestety Blondii się o nie opierał więc w efekcie otworzenia drzwi on wylądował na mnie a ja niestety na podłodze. Zaczęliśmy się śmiać, pomimo wiedzy że będę mieć guza na głowie. Gdy wreszcie się uspokoiliśmy i zeszliśmy na dół. Przed domem stał samochód Niall'a. Ruszyliśmy w kierunku Hyde Parku. Przypomniałam sobie o pytaniu które miałam zadać już dawno temu.
- Dlaczego już was nie widuję w willi obok?
- Mieszkamy bliżej centrum. Willę właściwie wynajęliśmy tylko na czas wakacji. Teraz mam więcej pracy i spraw w centrum. Stwierdziliśmy że nie ma sensu ganiać w tę i z powrotem.
W gruncie rzeczy mają rację. Droga do szkoły, która nie leży blisko centrum zajmuję mi około 25 minut jak nie ma korków. Kiedy zajechaliśmy byłam pod wrażeniem. Przy każdym wejściu Była mozaika z kwiatów. Rozpoznawałam złocienie, lwie paszcze, portulaki, cynie, dalie, aksamitki, nachyłki nawet astry chińskie!  Niall złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku parku.
- Gdzie są chłopacy?- spytałam.
- Hmmm.. Nie wiem. Podejrzewam że ich albo usłyszymy albo zobaczymy.
Nie mylił się. Znaleźliśmy tych wariatów przy fontannie. Liam stał z załamanymi rękoma patrząc na Louis'a i Harry'ego ganiających się w fontannie. Byli przemoczeni do suchej nitki. Zayn siedział nieobecny na ławce co od razu mnie zastanowiło. Liam podszedł do Mulata i przysiadł koło niego ze zrezygnowaniem na twarzy.
- Cześć!- powiedzieliśmy z Niall'em do reszty.
Kiedy nas zobaczyli od razu ich spojrzenia powędrowały w kierunku naszych złączonych dłoni.
- Dzięki ci Boże! Nareszcie Niall zacznie normalnie wyżerać żarcie z naszej lodówki bo normalnie jest pełna, co się jeszcze nigdy nie zdarzyło!- zaczął wrzeszczeć Lou.
-Louis! Zamknij się i wyłaźcie z tej fontanny ludzie się na was gapią!
 BooBear rozejrzał się dookoła. "Emeryci i renciści" spoglądali na niego karcącym wzrokiem. Wyskoczył z wody. Lou poszedł na ławkę za to Harry niebezpiecznie zaczął się do mnie zbliżać.
- Nawet o tym nie myśl- powiedziałam patrząc zmrużonymi oczami na Harolda.
On spojrzał niewinnie.
- Zależy o czym.
- Ty już dobrze wiesz o CZYM!
Hazza uśmiechnął się cwaniacko i rozłożył ręce do uścisku. Puściłam rękę Niall'a, odwróciłam się na pięcie i zaczęłam uciekać przed goniącym mnie Haroldem. Odwróciłam się na chwilę by zobaczyć co się dzieję za moimi plecami. Chłopcy którzy zostali przy ławce pękali ze śmiechu. Nawet wcześniej nieobecny Zayn. Harry za to niebezpiecznie zaczął się do mnie zbliżać. Musiałam zrobić parę manewrów. Pobiegłam w stronę sąsiedniej ławki chłopaków, oczywiście najpierw zrobiłam parę pętli w około drzew, przeskoczyłam ją w stylu parkour. Czyli oparłam cały ciężar na lewej ręce a nogi podwinęłam jak najmocniej i przerzuciłam je bez dotykania oparcia. Kiedy tylko moje stopy dotknęły ziemi pobiegłam w kierunku pobliskiego drzewa. Było idealne do wdrapania się. Złapałam najbliższą gałąź i podciągnęłam się na niej, prawą nogę zarzuciłam na drugą gałąź i wdrapałam się wyżej tak aby być poza zasięgiem napalonego na przytulanie, mokrego Harry'ego. Spojrzałam w dół. Hazza stał ze smutną miną.
- Ja chciałem tylko przytulić!
Zaczęłam się śmiać. Zabrakło mi tchu. Słabiutko z moją kondycją.
- Haruś! ja cię zawszę przytulę ale jak będziesz suchy! A teraz obiecaj że jak zejdę to mnie nie przytulisz!
Wzruszył tylko ramionami.
- Okey!
Rzuciłam się z drzewa na "spidermen'a". Poszliśmy do chłopaków już w spokojnym tempie. Patrzyli na mnie jakby nie wiem co przed chwilą zrobiła.
- Co jest?- spytałam.
- Parkour? Wchodzenie na drzewa? Co jeszcze?- spytał Zayn.
Popatrzyłam na nich. Byli zdziwieni ale i widziałam w ich oczach szacunek.
- Cóż.. Piłka nożna, siatkówka, jazda konna, zapasy i kick boxing przez pół roku. Koleżanka mnie namówiła.
- Twój ulubiony klub?- zapytał Liam.
- FC Barcelona. I ulubiona reprezentacja Hiszpania.
Spojrzeli na mnie ze zmrużonymi oczami. Tak to jest jak ktoś woli MU.
- Masz u nas Minusa!- stwierdził groźnym szeptem Lou.- Ale oczywiście małego!-krzyknął ze śmiechem i mocno przytulił. Krzyknęłam cicho bo zapomniałam że on też tarzał się w tej cholernej fontannie. Miałam mokrą bokserkę.
- Dzięki, Louis!
- Do usług!

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Zacznę od tego iż powiem czemu tak późno :D 
przez dwa dni nie miałam prądu po cholernej burzy xD
Muszę bardzo ale to bardzo podziękować Natalii!
Bez ciebie ten rozdział nie byłby taki jaki jest! 
Pomogłaś mi przy cholernie dużym braku weny! 
 DZIĘKI.!! :***
(W nn wykorzystam twój pomysł :D)


Zuza..♥

Zapomniałam dodać co to jest wspinanie ;D xD
To coś takiego :D Kon staję "dęba" jak to niektórzy mówią xD

Zuza..♥

15 sierpnia 2012

Rozdział 14.

To się nie dzieje na prawdę. Nie dość że ktoś wysłał Niall'owi to pojebane zdjęcie z Will'em to jeszcze moja matka zdradza tatę. No pięknie. Po porostu pięknie. Świat wali mi się na głowę. A ja nic nie mogę na to poradzić. Patrzyłam się jak tępa w zachmurzone niebo. Nie zasnęłam tej nocy. Chyba tak samo jak mój tata. Siedział przy butelce John'ego Walker'a. Matka wyszła trzaskając drzwiami kiedy usłyszała od ojca że rozwodu nie dostanie. Kiedy zaczęłam przemyślenia na temat mamy z każdą minutą nienawidziłam jej coraz bardziej. Jak mogła? Ojciec spełniał każdą jej najmniejszą zachciankę, wyjechał za pieniędzmi do Szwecji. Przyjeżdżał do domu raz na pół roku. Właściwie wychowałam się bez ojca. Nie mogłam uwierzyć że zrobiła coś takiego facetowi który poświęcił ponad 15 lat dla jej komfortu. Zegarek nie ubłaganie wskazywał godzinę 6.00. W ogóle nie spałam. Miałam ochotę zostać w domu, w łóżku. Lecz miałam do załatwienia pewną sprawę. Wstałam i poszłam do łazienki. Kiedy spojrzałam w lusterko jęknęłam z przerażenia. Wczoraj zapomniałam zmyć makijażu, a teraz na mojej twarzy widoczne były ślady łez. Miałam zaczerwienione oczy i bladą twarz. Nałożyłam małą warstwę pudru i pomalowałam rzęsy. Wyprostowałam włosy i zarzuciłam na prawe ramię. Ubrałam czarne leginsy, szary sweter do połowy ud i miętowe converse. Wyszłam z domu nie szukając taty. Pewnie pojechał do pracy. Jest takim małym pracoholikiem. Nie lubi siedzieć w miejscy i nic nie robić. Zajechałam pod szkołę i zobaczyłam Will'a. Szedł sam. Wyskoczyłam jak oparzona z samochodu. Podbiegłam do niego i popchnęłam go ale nie tak mocno żeby upadł. Śliwka zrobiła się koloru bordowego. Codziennie inny kolor.
- Co ty zrobiłeś?- warknęłam do niego. Tyle się wydarzyło wczoraj że miałam ochotę wyładować złość na nim.
- O co ci chodzi?- spytał zdezorientowany.
- O co? Jak mogłeś wysłać to zdjęcie do Niall'a?
- Jakie zdjęcie do jasne cholery! Możesz mówić jaśniej?
- Zdjęcie na którym mnie całujesz, debilu.
Rysy twarzy mu stężały. Był zdziwiony. Zaskoczony.
- Kay. To nie ja. Nawet nie wiem na co miałbym wysłać poza tym jak miałbym cię całować i robić zdjęcia jednocześnie?
- Masz swoich chłopców na posyłki! Jedno twoje słowo a oni skoczą z mostu.
- Kay. To naprawdę nie ja! Jeżeli chciałbym coś takiego zrobić nie wysyłałbym mu  tego zdjęcia tylko dostarczył osobiście.
Mówi prawdę. Nie wiem skąd to wiedziałam ale byłam po prostu pewna.
- Poza tym miałbym za dużo do stracenia. Karla puściłaby takie plotki na mój temat że głowa mała. Nie wyplatałbym się z tego.
Odwróciłam się bez słowa i poszłam do szkoły. Zaczęłam "trawić"to co do mnie powiedział. Jeżeli nie on to kto? Przed lekcjami poszłam jeszcze do swojej szafki. Wyjęłam książki na następne cztery lekcje i wpakowałam do torby. Zamknęłam drzwiczki i odwróciłam się. Stanęłam jak wryta bo za mną stała Karla. Patrzyła na mnie ze wściekłością w oczach. Wyglądała jakby miała się zaraz rzucić na mnie z pazurami i wydrapać oczy. Jest mniej więcej tego samego wzrostu co ja lecz tym razem patrzyłam na nią jak na wieże Eiffla za sprawą wielkich szpilek.
- Trzymaj się z daleka od Will'a albo gorzko tego pożałujesz- warknęła do mnie.- Dostałaś już z resztą próbkę moich możliwości.
- To ty wysłałaś...
- Tak ja- przerwała mi w połowie zdania.
Ogarnęła mną wściekłość. Czysta nienawiść. Miałam ochotę posłać jej mini bombę na twarz. Nie wiem skąd tyle się wzięło u mnie agresji. Powstrzymałam się i wygłosiłam jej króciutki monolog który ją wystraszył lecz nie dała tego po sobie poznać tylko jej oczy zdradzały strach.
- Posłuchaj mnie, dziewczynko. W dupie mam twoje groźby. Słowa są dla mnie mało szkodliwe. Jeżeli byłaś świadkiem całego zajścia z Will'em to dobrze wiesz skąd ma tą śliwę. Mogę to samo zrobić z tobą. Nie boję się konsekwencji bo przyczyniłaś się do tego że straciłam jedną z ważniejszy osób w moim życiu. Mam dla ciebie pewną radę. Lepiej napraw to co spieprzyłaś w moim życiu. Nie chcę wiedzieć jak! Masz to naprawić albo twoja buźka już nigdy nie będzie taka sama.
Odeszłam żeby rzeczywiście jej nie przywalić. Ale nie mogłam się powstrzymać od pociągnięcia z "bara". Hmm... posunęłam się do groźby. Z tego co pamiętam to karalne ale w chwili obecnej nie obchodziło mnie to. Poszłam prosto pod klasę gdzie siedziała Vi. Opowiedziałam jej o całym zajściu. O mały włos znów się nie rozkleiłam. Widząc to Vi wzięła mnie za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia.
- Gdzie idziemy?- zapytałam lekko zdezorientowana. Za chwilę miały zacząć się lekcje.
- To chyba oczywiste. Ani ja, ani ty nie mamy ochoty na siedzenie w tej okropnej budzie więc idziemy na wagary.
Spojrzałam na niebo było zachmurzone. Dziś na pewno będzie padać.
- Daj spokój gdzie pójdziemy? Zaraz lunie.
Ona również spojrzała do góry.
- Ech... Kay. To zwykłe Londyńskie niebo. Dziś nie będzie padać. Możemy pójść do parku na lody. Choć pogoda nie sprzyja lodom.
Zaśmiałam się i poczochrałam ją po rudej grzywie ku jej wyraźnemu niezadowoleniu. Spojrzała na mnie spode łba grożąc mi palcem.
- Ustalmy sobie coś młoda panno! Ręce precz od grzyweczki!
- Się rozumie!
Poszłyśmy do pobliskiego parku. Park jak to park. Dużo drzew, trochę krzewów i ławek. Usiadłyśmy na jednej z nich. Rozmawiałyśmy o błahostkach. Rozmowa zeszła na tor "zakupy" i umówiłyśmy się na mini "shoping" w następną sobotę. Vivian chciała przejrzeć trzy centra handlowe! W jedno popołudnie. Szalony człowiek. Przyjrzałam się jeszcze raz ławce na której siedziałyśmy. Były na niej wydrapane kluczami (tak podejrzewam) inicjały zakochańców którzy siedzieli na tej ławce. Znów zrobiło mi się smutno a do oczu napłynęły łzy.
- Nie powiedziałam ci wszystkiego- wyszeptałam przez łzy. Vi spojrzała na mnie ze zmarszczonymi w zamyśleniu brwiami. Opowiedziałam jej o moich rodzicach. A ona o swoich. Jej rodzice też się rozwiedli. Tylko że ona miała w tedy 2 latka i nic nie pamięta. Ojciec uciekł od niej i jej mamy. Nie ma z nim najmniejszego kontaktu nawet nie wie czy żyje. Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy i nawet nie zauważyłyśmy kiedy ale pogoda zmieniła się diametralnie. Zrobiło się ciemno i zaczął wiać zimny wiatr pachnący deszczem.
- A miało nie padać, hę?
- Pff... czepiasz się- odpowiedziała Vi wzruszając ramionami. Spojrzałam na wyświetlacz iPhona. Lekcje skończyły się pół godziny temu. Poszłyśmy pod szkołę po mój samochód. Odwiozłam Vi do domu a sama ruszyłam w kierunku swojego. Nikogo w nim nie było. Poszłam do siebie. Próbowałam się czymś zająć na próżno. Próbowałam ze wszystkim. Prace domowe, książki, internet, malowanie. Bez skutku. Otworzyłam jedną z szuflad i wyjęłam mój album. Usiadłam na łóżku i oglądałam zdjęcia na których byłam ja i Pedra. Tęskniłam za moim osiołkiem. Została w Polsce. Nie chciałam jej narażać na stres. Z resztą dawno temu umówiłam się z tatą że wydatki na jazdę konno idą z mojego konta, a taka podróż nie jest tania.Znalazłam zdjęcie które uwielbiałam pomimo tego co stało się potem. Zdjęcie przedstawiało kłusującą Pedre w rzece i mnie spadającą z siodła. Pamiętam że Pera zrobiła gwałtowny zryw a ja zgubiłam strzemię i za późno zrobiłam dosiad. Byłam cała mokra. Ale za to radość Pedry niewyobrażalna. Od tamtej pory kocha kąpiele wodne. Moje wspomnienia przerwał łomot do drzwi. Spełzłam z łóżka i poszłam w stronę drzwi. Ktoś namolnie pukał coraz głośniej.
- Człowieku spokojnie bo mi drzwi rozwalisz- powiedziałam otwierając drzwi.- Oł.. Cześć.
Przede mną stał Niall. Moje małe serduszko chciało wyskoczyć z mojej klatki piersiowej.
- Kay! Ja to wszystko przemyślałem. Jestem skończonym dupkiem. Powinienem z tobą pogadać na spokojnie. Zareagowałem zbyt gwałtownie ale byłem zbyt wkurzony żeby myśleć. Przepraszam cię.
Nawet szybko mu to poszło. Patrzyłam na jego oczy pełne strachu i smutku. Nic nie powiedziałam. Zarzuciłam mu ręce na szyję i wyszeptałam do ucha:
- Nigdy więcej.
- Nigdy więcej- odszepnął.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Hej.! Na początku chcę wam podziękować za ponad 1700 wyświetleń!
Jesteście boskie ;*
Rozdział jest bardziej z przemyśleniami niż dialogami bohaterów. ;D
Oczywiście muszę zamieścić dedyczek dla nowych czytelniczek :D
Przede wszystkim dla Czarnej która jara się występem chłopaków na igrzyskach xD
Dla jednej Natalii ;D 
Dla drugiej Natalii :D
Dla Zuza Batok którą polubiłam od pierwszego komentarza :P
Dla Olivi ;D
(Jeśli o kimś zapomniałam pisać w kom. :D)

Ps. Skoro jest was tak dużo to może pobijecie ilość komentarzy? (5 kom.) Nie to żebym was do czegoś namawiała xD Luźna propozycja ;D


Zuza..♥

11 sierpnia 2012

Rozdział 13.


Nie wierzyłam w to co usłyszałam. Siedziałam z nieobecnym wzrokiem wpatrując się w telewizor. Wywiad dawno się skończył ale ja nie byłam w stanie poruszyć się. Usłyszałam dzwoniący telefon. Na wyświetlaczu wyświetlano nazwę "Vi ;*". Odebrałam po krótkim zastanowieniu.
- Kay? Może nie miał wyjścia. Nie przejmuj się.
Nie wytrzymałam. Wybuchłam płaczem.
- A mówił mi że powie prawdę. Że nie chce się ukrywać.... A może to jest prawda? Może ma mnie za zwykłą przyjaciółkę?
- Nie. Coś się musiało stać. Może stało pod scianą i nie miał innego wyjścia- powiedziała z niezłomną wiarą w głosie. Chciałabym żeby tak było.- Zadzwoń do niego. Wyjaśnijcie to sobie na spokojnie. I przestań płakać. Proszę!
- Dobra ogarnę się. Pa.
Poszłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Musiałam przemyśleć całą sprawę. Nic mi to nie dało. Nie miałam najmniejszego pomysłu na tą rozmowę. Napisałam do Niego sms'a.

"Spotkajmy się za 2 godziny w parku st.James'a."

To nie było pytanie czy prośba To zabrzmiało wręcz jak żądanie.

"Dobrze."

Nie wiedziałam jak zacząć naszą rozmowę. Nie chciałam płakać. To by było oznaką słabości. Nie chciałam mu jej pokazać. Trudno będę lecieć na spontanie. Istny spontan. Założyłam ciemne przecierane jeansy, białą bokserkę, czarną bluzę Barcelony i zwykłe białe nike. Wyszłam z domu i dokładnie zamknęłam drzwi. Wsiadłam do samochodu i pojechałam w kierunku parku. Nie było dużo ludzi. Pogoda nie sprzyjała przechadzką. Było zimno i pochmurnie kto wie może to już początek jesieni. Ruszyłam w kierunku fontanny i usiadłam na jednej z otaczających ją drewnianych ławek. Czekałam z zaciśniętymi dłońmi w pięści. Patrzyłam na parę siedzącą na sąsiedniej ławce. Byli wtuleni w siebie.. byli szczęśliwi. Nie zważali na złą pogodę. Cieszyli się własną bliskością. Moją obserwację przerwał ruch obok mnie. To Niall.
- Cześć- szepnęłam.
- Cześć. O czym chcesz gadać?- Jego ton głosu mnie zdziwił. Był spokojny ale dało się wyczuć w nim wściekłość i smutek. Mieszankę wybuchową.
- Jak to o czym? To chyba oczywiste!
Niall zmrużył oczy.
- Są dwa tematy. Moja odpowiedź podczas wywiadu albo twój pocałunek z jakimś frajerowatym gachem.
Zrobiłam oczy jak pięć złoty. Skąd on o tym wiedział?! Will by tego nie zrobił. A może jednak...
- Skąd...?- nie dokończyłam pytania, to nie było potrzebne.
On tylko wyjął swojego iPhone'a i pokazał mi zdjęcie na którym byłam oparta o szafki a Will przyciskał mnie swoim cielskiem całując mnie. Przełknęłam ślinę.
- Wiem że to najgłupsze co teraz powiem ale taka jest prawda. To nie to co myślisz.
Spojrzał na mnie oburzonym wzrokiem.
- Nie?!- niemal krzyczał ze złości.- A niby co kurwa?
Może to nieodpowiedni moment ale muszę stwierdzić że do twarzy mu z frustracją i wściekłością. Miał słodkie zaczerwienione poliki.
- Wyczujesz różnice jak powiem ci że to on całował mnie a nie ja jego?- też już niemal krzyczałam. Ale nie ze złości tylko nie mocy. "Jak mogę mu to udowodnić?" to pytanie kołatało się w mojej głowie.- Jeżeli chcesz znać przebieg całej sytuacji to powiem ci tak. Zmusił mnie do pocałunku! Który trwał może z 3 sekund! Racja o 3 sekundy za dużo ale mógł on trwać dłużej gdybym mu nie przywaliła w twarz! I masz racje to zwykły Frajer! Nie chodzi mi o ten jebany wywiad! Tylko o to że nie porozmawiałeś ze mną! Że mi nie ufasz- ostatnie zdanie szepnęłam mu prosto w twarz. Nie chciałam się upokorzyć, zachowałam resztki godności. Wstałam z ławki i powiedziałam. - Przemyśl to. Cześć.
Odwróciłam się i odeszłam. Nie przeszłam nawet dziesięciu metrów. Pobiegłam jak najszybciej mogłam w kierunku samochodu. Łzy zaczęły pomału lecieć po moich policzkach. Wsiadłam do auta i zaczęłam ryczeć jak dziecko. Zabiję Will'a. Razem ze mną zaczęło płakać niebo. Oparłam głowę o przyciemnioną, zimną szybę. Wpatrywałam się w krople deszczu spływające po szkle. Odpaliłam samochód i wróciłam do domu. Poszłam prosto do swojego pokoju. Głowa pulsowała mi niemiłosiernie. Podejrzewałam że to od płaczu. Położyłam się na łóżku i wsłuchiwałam się w ciszę. Nagle na dole usłyszałam trzask drzwi. Spojrzałam na zegarek za wcześnie na przyjście rodziców z pracy. Podeszłam do drzwi. Uchyliłam je lekko. Usłyszałam krzyk ojca.
- Jak długo mnie zdradzasz, co?!- że co?! Że mama?!
- Nagle zauważyłeś?!- spytała oskarżycielskim tonem.
- A więc to moja wina że bzykałaś się z moim najlepszym kumplem?!
No nie.. Chyba powariowali.
- Od dawna w naszym związku nie było dobrze. Chcę rozwodu- odpowiedziała mama ze spokojnym głosem. Tata nie miał na to odpowiedzi. Ja też bym nie miała. Po dziewiętnastu latach małżeństwa. Co tu się kurwa dzieje.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Hej.! Końcówka coś mi nie wyszła ale spoko xD 
Nie miałam pomysłu ;D
Dedyczek dla  dwóch "nowych":


Zuza..♥

6 sierpnia 2012

Rozdział 12.

Siedzieliśmy przytuleni do siebie i spoglądaliśmy na upstrzone gwiazdami niebo. Pojawiały się na niebie coraz to mniejsze gwiazdki które zaczęły tworzyć Drogę Mleczną. Niall zadecydował że też wybierze sobie gwiazdę. Proponowałam mu gwiazdę z gwiazdozbioru Pegaza, Byka, Panny, Lwa.. właściwie ze wszystkich zbiorów. On jednak wybrał z Oriona która była bardzo blisko mojej.
- Dużo wiesz o gwiazdach- zauważył Niall. Ja dalej wpatrywałam się w Thuban, byłą Gwiazdę Polarną.
- Kiedyś się tym interesowałam, a wiedza pozostała. Wiedziałeś na przykład że dzięki Precesji Gwiazdą Polarną nie jest jedna gwiazda? W tej chwili jest nią Alfa Ursae Minoris, w roku 7000 będzie nią Alderamin, Wega około 14000 roku, a w 24000 roku ponownie Thuban. Był już Polarną około 2400 roku przed naszą erą. Niall.... nie patrz tak na mnie.
Gapił się na mnie jakbym mu powiedziała że miałam 6 z fizyki co było totalną głupotą.
- Rozumiem że można pamiętać nazwy i tak dalej ale te wszystkie lata kolejność.. Masz niesamowitą pamięć.
- Tak do rzeczy które są bezużyteczne. Można powiedzieć "Wiedza Bezużyteczna". W nauce już nie jest tak wesoło. Chociaż też nie jest najgorzej.
Stwierdziliśmy że pora już wracać. Kiedy siedzieliśmy już w samochodzie włączyłam radio. Zaczęła lecieć piosenka Adele "Rolling in the deep". Zaczęłam mruczeć słowa piosenki.

"There's a fire starting in my heart
Reaching a fever pitch
And it's bringing me out the dark.."

- Nie wspominałaś że masz tak piękną barwę głosu. Dlaczego nie dążysz do kariery solowej?
- Proszę cię. Nie ma szans. Nie dam rady się przebić przez te wszystkie wielkie talenty. Z resztą swoją karierę zawsze wiązałam z końmi. Tylko moja mama nie potrafi tego zaakceptować.
Niall zmarszczył brwi i patrzył się przed siebie co było normalne bo kierował. Zdążyłam już poznawać jego miny. Myślał nad czymś. Planował. Nie chcąc mu przeszkadzać znów zaczęłam mruczeć piosenkę Adele. Nie panuję nad sobą kiedy ją słyszę, po prostu muszę ją nucić. Niall w drodze powrotnej także prowadził jak wariat. Spojrzałam na niego kątem oka. Dalej myślał.
- Jutro mam wywiad- wypalił ni stąd ni zowąd.- Na pewno pojawią się pytania na które nie będziemy przygotowani. Ale chcę wiedzieć co mogę powiedzieć.
- A co chcesz powiedzieć?
Zatrzymał samochód. Byliśmy już na miejscu. Zauważyłam Vi chowającą się za zasłoną w moim pokoju. Muszę jej powiedzieć że i tak ją widać.
- Prawdę. Po pierwsze to nie ma sensu. Po drugie po prostu nie chcę się ukrywać.
- Ja też nie chcę- powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
Dałam muu buziaka w usta. Miałam już wychodzić kiedy on złapał mnie za nadgarstek i powiedział:
- Ej, ej, ej! Tylko tyle?
Przewróciłam oczami. Pocałowałam go ponownie tym razem dłużej i czulej.
- I to rozumiem- powiedział z miną zadowolonego kocura.
Ja tylko zaśmiałam się cicho. Spojrzałam w jego błękitne jak niebo oczy. Ubóstwiam je.
- Do jutra.
Wyszłam z samochodu i poszłam do domu. Przy drzwiach odwróciłam się i pomachałam mu. Ze zdziwieniem stwierdziłam że nie wjechał do garażu willi obok. Jutro się go spytam.Wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi do swojego pokoju i zaczęłam krzyczeć z radości. Vi rzuciła się na mnie i też zaczęła krzyczeć. Kiedy się wreszcie uspokoiłyśmy zaczęłam opowiadać Vi o randce.
- Było niesamowicie. Od początku wiedziałam że to będzie coś oryginalnego. Nie było żadnej restauracji ani nic takiego i w gruncie rzeczy mi to odpowiadało. Niall zabrał mnie na jacht. Było tak romantycznie... patrzyliśmy w gwiazdy. Niebo wyglądało zupełnie inaczej niż w Londynie. Było na nim miliardy świecących, migających gwiazd. Było fantastycznie.
- Zapytał się ciebie o chodzenie?
Zastanowiłam się.
- Nie. Ale chyba mogę go nazwać swoim chłopakiem. No bo TAK się nie całuje koleżanki.
- Szczęściara. Ach! Zapomniałaś komórki, a twój tata napisał ci sms'a.
Odczytałam krótką wiadomość. Rodzice zostają na noc u znajomych. Poplotkowałyśmy jeszcze na parę tematów i ruszyłam do łazienki. Wzięłam długi prysznic i umyłam włosy. Dokładnie je rozczesałam i wyszorowałam zęby. Kiedy wyszłam z łazienki pokazałam Vi pokój gościnny i dałam jej piżamę. Gdy przyłożyłam głowę do poduszki pojawiły się tysiące myśli i planów. Nie mogłam zasnąć. Kręciłam się z boku na bok ze dwie godziny. Zapaliłam nocną lampkę która stała na etażerce i przysiadłam na skraju łóżka. Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak pół dupy za krzaka. Ciemne cienie pod zaczerwionymi oczami. Blade poliki. Ochlapałam twarz i kark zimną wodą. Wróciłam do łóżka i skuliłam się pod kołdrą. Powoli powieki zaczęły mi ciężyć. Zasnęłam. Kiedy się obudziłam zdałam sobie sprawę że grubo zaspałyśmy pobiegłam obudzić Vi.
- Vivian! Obudź się! Zaspałyśmy! Masz tu ciuchy, szykuj się. Nawet nie zdążymy zjeść śniadania nad czym cholernie ubolewam.
Pobiegłam do łazienki. Rozczesałam włosy i zawiązałam w wysokiego kucyka. Na rzęsy nałożyłam trochę tuszu a usta posmarowałam błyszczykiem. Założyłam ciemne przecierane rurki, białą bokserkę, czerwoną bejsbolówkę i tego samego koloru conversy.Wychodząc trafiłam na Vi. Pobiegłyśmy razem w kierunku samochodu. Na ulicach był dziwny spokój. Nie było korków. Kiedy zajechałyśmy pod szkołę rzuciłam do Vi:
- Idź już. Ja zaparkuję i biegnę do klasy. Powiedz pani że się troszeczkę spóźnię.
- Spoko.
Vivian ruszyła pędem w kierunku szkoły a ja zaparkowałam auto. Gdy wbiegłam do szkoły zwolniłam tępa szłam spokojnie. Nagle poczułam że ktoś niemiłosiernie mocno łapie mnie za nadgarstek i popycha mnie na szkolne szafki. Zamknęłam oczy licząc na to że to złagodzi uderzenie. Jednak nie przywaliłam głową tak mocno jakby się można było spodziewać. Otworzyłam oczy i doznałam szoku. Dosłownie trzy centymetry od mojej twarzy znajdowała się twarz Will'a.
- Czego chcesz?- spytałam mocno wkurzona. Co on sobie wyobrażał?
- Myślałaś że tak łatwo się mnie pozbyć?- odpowiedział kąśliwym głosem.- Wolisz tego przylizanego, sławnego blondaska?
- Hah! Tu cię boli?!
- A żebyś wiedziała.
I w tym momencie doznałam kolejnego szoku. Po prostu mnie pocałował. Jego pocałunek był gwałtowny niemal agresywny. Tak jakby włożył całą swoją złość w niego. Jednak ja nie dałam sobie w kasze dmuchać. Zacisnęłam dłoń w pięść i przywaliłam mu prosto w twarz. Obrócił się niemal o sto osiemdziesiąt stopni. Miałam nadzieję że zostanie mu śliwa.
- Trzymaj się ode mnie z daleka. Następnym razem dostaniesz między nogi. Tyle że mocniej- syknęłam mu prosto do ucha.- Zrozumiałeś?
Nie czekałam  na odpowiedź spokojnym ale pewnym krokiem poszłam prosto do klasy. Pani Scuty nic nie powiedziała. Posłała tylko w moim kierunku wzrok pełen nagany. Siedziałam z Vi. Ta spojrzała w moim kierunku z pytaniem w oczach. Wyrwałam kartkę i zeszytu i streściłam jej wydarzenia ze szkolnego korytarza. Najbardziej zdziwiło mnie jej pytanie.

"Całuje tak dobrze jak mówią?"

Żachnęłam się.

"Jak na mój gust za bardzo się ślini."

Reszta lekcji przebiegła mi wolno jak nigdy. Cała szkoła wiedziała że to ja jestem tą Blondynką. Wiele dziewczyn rzucało w moją stronę wzrok pełen nienawiści. Inne próbowały się ze mną zakolegować. Każdej dawałam do zrozumienia że nie mają na co liczyć. Nie miałam ochoty na fałszywe znajomości. Oczywiście granatowa śliwa pod okiem Will'a została zauważona a on powiedział tylko że bił się z jakimś gościem i "Tam ten jest w gorszym stanie." Karla cały czas była przy jego boku i co pięć sekund się pytała "Jak się czujesz?", "Nie boli?" i inne podobne. Po lekcjach odwiozłam Vi do domu. Gdy byłam w domu wzięłam jogurt pitny i włączyłam telewizję aby obejrzeć wywiad. Niektóre pytania były tak debilistyczne że głowa mała. W końcu pojawiło się najbardziej oczekiwane pytanie. Ot taki deserek.
- Kim jest dla ciebie Kay Maykls?
Niall miał zmieszaną i niepewną minę. Ściągnęłam brwi. Coś jest nie tak.
- Jest moją przyjaciółką.
Podniosłam wysoko brwi ze zdziwienia. ŻE CO KURWA?! Do moich oczu napłynęły łzy. Zacisnęłam zęby aby nie spłynęły po moich policzkach. Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Hejka.! Trochę długo nie dodawałam rozdziału ale nie miała kiedy :D
Jestem u kuzynów więc nie mam kiedy. ;D
Ale postaram się dodawać częściej xD
Ciaaaał. xD


Zuza..♥

31 lipca 2012

Rozdział 11.

Zaryzykować? Narazić się na ból i płacz? A może to będzie strzał w dziesiątkę? Idealny chłopak, idealny związek z idealną przyszłością. "Świat należy do odważnych." mawia moja mama. Te słowa zawsze dawały mi siły i odwagi aby zrobić rzecz szaloną. Teraz jakoś te słowa mnie nie przekonywały. Moje przemyślenia chyba trwały zbyt długo bo Niall powiedział zawiedzionym tonem słowa które zaważyły o mojej decyzji.
- Zrozumiem jeśli to dla ciebie za szybko albo jeśli w ogóle nie chcesz słyszeć o randkach.
- Nie! Po prostu zaskoczyłeś mnie tą propozycją... i to bardzo. oczywiście bardzo chętnie się z tobą spotkam.
Niall nie krył radości.
-Przyjadę po ciebie o 18.00.
- A gdzie się wybieramy?
Odpowiedź była krótka i oczywista.
- Niespodzianka.
Zachichotałam. 
- To chociaż powiedz jak mam się ubrać.
- Hmm.. Może być sukienka ale ubierz wygodne buty.
- Okey. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Sukienka ale wygodne buty? Boże. Gdzie on mnie do jasnej cholery zabiera? Szybko na stukałam sms'a do Vivian.

"ALARM! Jesteś mi potrzebna stylistko!"

Przyjechała szybciej niż myślałam. Wbiegła do domu krzycząc!
- Co się stało?! Tylko mi nie mów że TO co myślę!
- No to ci nie mówię.
- Ja pierdolę. PRZEPRASZAM! Wymskło mi się.
Zaczęłam się śmiać! Pierwszy raz usłyszałam przekleństwo z jej ust.
- Czekaj, czekaj! Który dzisiaj jest?
- 6 września. A co?
- Muszę zapisać sobie w kalendarzu że dzisiejszy dzień jest naszym osobistym dniem przekleństw!
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne nawet mi może się wymsknąć. Lepiej pokaż co masz w szafie.
Poszłyśmy do mojego pokoju i Vi zaczęła grzebać w garderobie. Po krótkim czasie stwierdziłyśmy że nie mam za wiele sukienek i że trzeba będzie zajrzeć do szafki mojej mamy. Tam też nic nie znalazłyśmy. Nagle dostałam olśnienia. Mój tata kupił mi w prezencie przepiękną białą koronkową sukienkę do połowy ud. Tata wie że uwielbiam ubrania z koronką. Vi dobrała do tego białe, wygodne (!) baleriny. Z włosów zaplotła misternego warkocza. Vi ma zwinne ręce które potrafią zrobić każde cudo z długich włosów. Zauważyłam że ona na prawdę chce mi pomóc. Nie ma w niej zazdrości czy nienawiści. Życzyła mi jak najlepiej. Kiedyś, może już niedługo, będę nazywać ją najlepszą przyjaciółką. Przypomniało mi się że nie pytałam się Vi o chłopaka z 1D. Miałyśmy trochę czasu a Vi już kończyła delikatny makijaż składający się z tuszu do rzęs, białych cieni do powiek i pudru. Zapytałam się prosto z mostu.
- Który z chłopaków ci sie podoba?
Vi uśmiechnęła się delikatnie w zamyśleniu.
- Zayn. Uwielbiam jego brązowe oczy, kruczo-czarne włosy i tę tajemniczość w jego wzroku. Jego postawę, charakter, zachowanie. Wszystko.
Kiedy o nim mówiła jej oczy świeciły jak miliard gwiazd nocą.
- Wiem że to głupie ale poczułam coś do niego podczas rozmowy w Nandos.
Pamiętałam jak ja śmiałam się z Louis'em z Harrego i Niall'a którzy kłócili się o miejsce pomiędzy mną a Vi. Vivian nie zwracała na nich uwagi. Była zajęta rozmową z Zayn'em. Z resztą on też. Zauważyłam że nie zajmował się rozmową z nami. Był zajęty obserwacją Vi i rozmyślaniem. Coś może kiedyś z tego będzie. W każdym bądź razie mam zamiar wypytać sie Niall'a  o Zayn'a.
- Kay! Już jest!- krzyknęła podekscytowana Vivian. Stała przy oknie chowając się za zasłonami.
 Automatycznie zaczęły pocić mi się ręce. Kolana ugięły się pode mną, były jak z waty. Obym nie odwaliła czegoś głupiego.
- Ja tego nie przeżyję.
- Nie pierdol.
Zrobiłam oczy jak pięć złoty. Jak Boga kocham za rok 6 września robię bibkę na cześć Vi. A hasłem przewodnim będzie "Nie pierdol, pij.". Niall zapukał do drzwi.
- Vi błagam cię! Śpij dziś u mnie! Będę musiała się komuś wygadać po randce. Błagam cię!
- Dobrze ale ostrzegam cię jeżeli nie masz nic w lodówce to wychodzę!
Podeszłam do drzwi. Byłam gotowa. Nacisnęłam klamkę i ukazał mi się Niall w czarnej marynarce i jeansach. Uśmiechnęłam się nieśmiało w jego kierunku. Odwzajemnił go uśmiechem pełnym odwagi i radości. Kiedy zobaczyłam ten uśmiech wszystkie obawy znikły. Rozpłynęły się w powietrzu.
- Wyglądasz wspaniale, Kay.
- Dziękuję.
Na twarzy miałam jednego wielkiego banana.Wzięłam z wieszaka małą białą torebkę i wyszłam z domu. Niall otworzył przede mną drzwi Chevroleta. Jechaliśmy w kierunku Gravesend. Pomijam fakt że prowadził jak szalony. Rozmowa była luźna opowiadałam o sobie. O przyjaciołach, zainteresowaniach, Pedrze, rodzinie, Polsce. Opowiadałam o polskich Directionerkach. Niall pochłaniał wszystkie informacje które mówiłam. On zadawał pytania kiedy ja chciałam zadać parę, on zadawał następne. Na początku był spięty i nerwowy teraz rozmawialiśmy jak byśmy się znali od lat. Gdy się zatrzymaliśmy i wysiedliśmy moim oczom ukazał się zaskakujący widok. Staliśmy przy molu do którego było przymocowanych kilka jachtów. Niall podszedł do mnie, złapał moją rękę i pobiegliśmy w stronę jednego z jachtów. Jak każdy jacht był biały lecz na pokładzie był luksusowy. Miał siedzenia obite skórą, drewniane detale. Płynęliśmy w kierunku wschodnim. Nagle zdałam sobie sprawę że nie wiedziałam o tej umiejętności Głodomorka.

-Nie wiedziałam że potrafisz sterować jachtem.
Niall uśmiechnął się łobuzersko i spojrzał na mnie kątem oka.
-Wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz.
Zakochałam się w tym uśmieszku.
- Spokojna twoja rozczochrana! Dowiem się bo sam mi powiesz.
Niall zatrzymał jacht tak że miałam przed sobą zachód słońca. Był przepiękny. Jakby kolory bawiły się ze słońcem mieszały się ze sobą i odbijały w morskiej tafli. Przysiadł obok mnie i zapytał:
-Co chcesz wiedzieć?
- Wszystko.
Uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy.
- Za mało czasu aby opowiedzieć wszystko ale postaram się streścić.
Opowiadał o tym o czym opowiadałam ja. O rodzinie, chłopakach, zainteresowaniach. Oczywiście wiedziałam większość ale chciałam usłyszeć to z jego ust, z jego perspektywy. Nie zauważyłam nawet kiedy a ściemniło się. Na niebie pojawiły się miliardy błyszczących, migocących gwiazd. Niall powędrował za moim wzrokiem i wyszeptał ciche "Wow!". Pokazałam mu palcem środkową gwiazdę w pasie Oriona.
- Poprzedniego lata spędzałyśmy wakacje u mojej babci. Ja, Karolina i Patrycja. Siedziałyśmy na dachu garażu każdego wieczoru i wypatrywałyśmy spadających gwiazd. Każda wybrała swoją gwiazdę ostatniego wieczoru wakacji. Ta jest moja.
Niall spojrzał mi w oczy i powiedział:
- Nic dziwnego że jest twoja. Masz takie same w oczach z jednym wyjątkiem... Te w twoich oczach są piękniejsze.
Uśmiechnęłam się delikatnie. Nikt nigdy nie powiedział mi czegoś podobnego. Niall ujął moją twarz w dłonie i zbliżył swoje usta do moich. To był delikatny i romantyczny pocałunek. Powtórzę się: NIKT, NIGDY mnie tak nie całował. Nawet Oskar (pierwszy chłopak z którym byłam ponad 1,5 roku). Blondynek błądził wzrokiem po mojej twarzy.
- Nawet nie wiesz ile na to czekałem. Ile razy się powstrzymywałem. 
- Teraz nie musisz- stwierdziłam szeptem. 
Znów zbliżyłam swoje usta do jego ust. 

 ~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Witaaam.! ;D xD Tak jak obiecałam jest 11.! Troszeczkę późno ale jest.
I jak.? Pierwsza randka ;D Przyznaję się.. trudno było. xD



Sukienka na randkę :D
(kocham koronkowe sukienki) xD












Białe balerinki :)


Arcydzieło Vi ;D


Makijaż Kay. ;P

29 lipca 2012

Ogłoszenia parafialne.!

Cześć.! Muszę was poinformować że post pojawi się później niż przewidywałam (wczoraj), gdyż iż moja inteligentna siostra usunęła Windowsa z laptopa. Nie pytajcie się mnie jak bo ja jej inteligencji szpagatowej nie znam :D Jutro idę wgrać więc jutro albo we wtorek pojawi się nowy rozdział.


Zuza..♥

24 lipca 2012

Rozdział 10.

Obudziły mnie promienie słońca które padały prosto na moje oczy. Spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 11.15 szybko policzyłam piętnastą literę w alfabecie i okazało się nią N. Zwlekłam się z łóżka. Musiałam już wstać. Nie chciałam przecież przespać wolnego w miarę słonecznego dnia. Poszłam do łazienki gdzie wyprostowałam sobie włosy a grzywkę podpięłam do góry na "york'a". Ubrałam bokserkę z flagą UK, czarne rurki i czerwone converse. Na szyi zapięłam srebrny wisiorek na czarnym rzemyku przedstawiającego konia w kłusie. Wsadziłam iPhone do kieszeni i ruszyłam na śniadanie. Wczoraj nie widziałam się z rodzicami. Zwłaszcza z mamą. Pewnie zacznie zachowywać się tak żeby pokazać mi że ona tutaj rządzi. A ja nie będę się jej kłaniać. Oooo nieeee.. to nie jest w moim stylu. Zeszłam na dół i ze zdziwieniem stwierdziłam że nikogo nie ma. Na blacie w kuchni rodzice zostawili mi króciutki liścik.

"Pojechaliśmy do znajomych na grilla.
Wiemy że nie będziesz chciała siedzieć tam z nami.
Poza tym mama jest na ciebie wkurzona. 
Wczoraj nie dostałaś ty wiec dostałem ja.
Trzymaj się i nie zaglądaj do barka :D"

Kocham tatę za to że jest tatą nowoczesnym. Pozwala mi na wiele ale zna też jakiś umiar. Z kolei mama była surowa i nadopiekuńcza zabraniała mi wielu rzeczy. Mając 17 lat (prawie 18) nie mogłam wrócić do domu później niż o 21.30. Dobra już kończę narzekać na rodziców. Skończyłam jeść śniadanie i dostałam sms'a od Vi:

"NAPISAŁ DO CIEBIEEE? xD"

Boże... ona ma fioła na tym punkcie. Wysłałam je eska że nie. Już nie odpisała. Włączyłam tv i przełączyłam na stary półfinałowy mecz Barcelony z Chelsea. Usłyszałam nutki piosenki "Stand up". Nieznany.
- Tak?
- Hej, Kay!
- Will?- tego było za wiele!
- Zgadłaś piękna!
- Bez takich. Czego chcesz?
- Ejj.. To nie było miłe. Może poszlibyśmy razem do kina?
Zaśmiałam się. Chyba cię posrało.
- Nie, dzięki. Poza tym o ile dobrze pamiętam masz dziewczynę.
- Mniejsza o Karle. To co?
- Nie. Cześć.
Rozłączyłam się zanim zdążył coś powiedzieć. Napisała Vi o zaistniałej sytuacji, powiedziała że "Jak znam życie to będzie ci się narzucać, zwłaszcza jutro w szkole." Za to ja będę na niego zlewać bo nie mam zamiaru spotykać się z takim typem. Coś przeczuwałam że ten dzień przesiedzę sama w domu oglądając telewizję i siedząc na laptopie na zmianę. Nic bardziej mylnego. Nie zdążyłam przeczytać plotki pod tytułem "Ktokolwiek widział ktokolwiek wie. Szukamy blondynki." a na FB dostałam setki zaproszeń do znajomych, komentarzy do zdjęć i postów na tablice. "Już mnie znaleźli" pomyślałam. Odświeżyłam stronę z plotkami top10 miejsce 9 zajmowała plotka "Kay Maykls tajemniczą blondynką." Znów usłyszałam słowa "From the moment i met you everything changed...". Tym razem na wyświetlaczu pojawiło się imię Niall.
- Hej!
- Hej. Widziałaś już plotki?
- Tak właśnie dostałam setki powiadomień na Facebook'u.
Chwila ciszy. Niall rozmyślał nad czymś. Nie przeszkadzałam mu. Kiedy się odezwał jego głos brzmiał pewnie.
- Mam do ciebie pytanie. Chciałabyś pójść ze mną na randkę?
Cholera. Za szybko. Moje myśli przeleciały mi przez głowę jak błyskawica. Zależało mi na nim.. Ale nie myślałam jeszcze o nim jako o moim chłopaku. Nie znałam go ani on mnie. Nie znał moich wad, ciemnych stron. Przypomniała mi się piosenka Kelly Clarkson - Dark Side.

"Everybody's got a dark side
....
Nobody's a picture perfect."

Nie wiedziałam co zrobić.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
 Hej dziewczyny! Mamy krótką 10 gdyż iż
 w tym momencie chciałam was przetrzymać :D
Nie macie mi tego za złe?
~.~.~.~
Jak to zobaczyłam to się uśmiałam ;D

22 lipca 2012

Rozdział 9.

Moje serce waliło jak oszalałe. Boże! Ale się wygłupiłam tym buziakiem.. po prostu nie mogłam się powstrzymać, albo nie chciałam się powstrzymać. Choler mniejsza o to! NIE POWINNAM! Jechałam w kierunku swojego domu i wściekałam się na siebie. Jak mogłam?! No teraz to na pewno już nigdzie mnie nie zaprosi. Debilka. Wjechałam do garażu i pobiegłam w stronę pokoju. Niestety. Nie dobiegłam.
- Stój mała panno!
- Beata! Przecież jest już prawie dorosła. Darujmy sobie te szopkę.
Tata próbował ratować sytuację. Miałam to w dupie gorzej być nie mogło. Zmieniłam kurs do salonu gdzie rodzice zajmowali się swoimi sprawami. Mama przeglądała dokumenty a tata oglądał mecz piłki nożnej.
- Co?- zwróciłam cię do mamy nieco nie odpowiednim tonem.
- Chyba słucham i nie tym tonem!
Na słowo "słucham" prawie nie wybuchłam śmiechem. Mój kolega kiedyś powiedział do mnie "Nie mów słucham bo cię wyrucham."
- Czy ty zdajesz sobie sprawę że zachowałaś się nie odpowiedzialnie...
Nie dałam jej dokończyć.
- Nie mam zamiaru tego słuchać po raz setny, mamo! Mam już dość tego że jesteś nadopiekuńcza! Nastolatki młodsze ode mnie mają więcej prywatności niż ja! Więc daruj sobie ten wykład!
Tym razem doszłam do pokoju. Wzięłam piżamę składającą się z czerwonego za dużej na mnie koszulki oraz krótkich spodenek i poszłam do łazienki wziąć dłuuugą kąpiel. Musiałam przemyśleć jak to naprawić. Nie przyszło mi nic do głowy. Włączyłam laptopa i weszłam na FB i TT aby zdać sprawozdanie Vi. Nie było jej ale i tak do niej napisałam. Na TT doznałam szoku. Niall dodał zdjęcie blondynki, czytaj mnie, idącej w stronę BMW m3. Zdjęcie było fantastyczne! Akurat zawiał wietrzyk i rozwiał moje włosy a słońce lekko rozjaśniło końcówki. Czerwona karoseria auta pięknie się świeciła. A podpis do zdjęcia był krótki ale kiedy go przeczytałam a właściwie zobaczyłam ulżyło mi.

":*"

Na stronach plotkarskich pojawiły się nowe tematy o tytułach: "Tajemnicza blondynka", "Oczekujemy zmiany statusu Horan'a" i "Poszukiwana blondynka". Byłam zdziwiona na maksa. W pierwszej chwili miałam do niego napisać i go opieprzyć ale z drugiej strony dodał zdjęcie które nie ujawniało mojej tożsamości. Ile jest takich blondynek? Setki, przepraszam, TYSIĄCE. Mniej już jest takich czerwonych kabrio. Ale kto tam napisał że to moje auto? Wysłałam mu sms'a z linkiem do plotki z tajemniczą blondynką i zmianą statusu, dopisałam:

"[link], [link]
Wywołałeś burzę. xoxo"

Automatycznie dostałam odpowiedź. Jak się okazało nie był to sms od Niall'a. Był on od Vi.

"Ty cholerna szczęściaro! Niall ma się ku tb!
Ps. Jedyny minus. Internet już huczy. Kiedyś cię znajdą."

Vivian dałam mi do myślenia. Ma rację. Znajdą mnie i nie będzie ciekawie. Niall nie odpisywał. Może jest zajęty albo nie usłyszał dzwonka. Wyłączyłam laptopa i odłożyłam na etażerkę. Przyłożyłam głowę do poduszki i już zasypiałam kiedy usłyszałam wibracje dochodzące spod mojej poduszki. Sms. Odczytałam do i na mojej twarzy pojawił się wielki banan.

"Nie bój sie, bejbeee! Zasłonię cię własnym sexi ciałkiem! Muah! ;*****************"

Wiedziałam że to inteligentny pomysł któregoś z chłopaków. Pytanie którego. Hmmm..... obstawiam Lou albo Hazza. Tylko oni mają tak zryte banie. Odpisałam:

"Konkretnie kto zasłoni? Niall, Harry czy Louis? Bo podejrzewam że to pomysł albo H. albo L."

Długo czekałam na odpowiedź ale kiedy przyszła wiedziałam że to od głodomorka.

"Przepraszam za chłopaków. Musiałem walczyć o swój telefon :D A co... boisz się burzy?"

Wiedziałam że chodziło mu o burzę plotkarską. zastanowiłam się i przemyślałam. Wysłałam krótką wiadomość której byłam 100% pewna.

"Nie. Burza nie jest w stanie mnie wystraszyć. Dobranoc ;*"

"To dobrze. Dobranoc ;**"

Zasnęłam z uśmiechem na twarzy. Gdy się obudziłam stwierdziłam z zadowoleniem że jest sobota. Dzień pachnący wolnością. Niestety jak przystało na Londyn padało a konkretnie lało. Jednak nie zwracałam na to najmniejszej uwagi. Miałam zbyt wspaniały humor żeby się przejmować deszczem.
Zeszłam na dół i stwierdziłam że nikogo nie ma w domu. Zrobiłam sobie płatki czekoladowe. Podczas gdy jadłam podbiegła do mnie Fata, której już zdjęto gips z łapki i zaczęła skomleć. Chciała na dwór. Mogłam ją wypuścić ale miałam ochotę na przechadzkę ze słuchawkami w uszach. Założyłam zwykłe ciemne jeansy, czerwoną bokserkę, granatowy sweter. Na nadgarstku zapięłam czerwony, gumowy zegarek. Na stopy naciągnęłam kalosze Huntery w biało-granatowe paski z czerwoną wstążką na samej górze. Założyłam granatowy płaszcz i w tym samym kolorze zawiązałam sobie apaszkę. Do ręki wzięłam ciemno malinową parasolkę. Zapięłam Fate i wyszłyśmy na ulewę. Nie przeszkadzał mi deszcz. Włączyłam piosenkę:

"Suavemente - Pitbull ft. Nayer &Mohombi"

Uwielbiałam takie rytmiczne basowe piosenki zwłaszcza Pitbull'a. Przeszłam się spory kawałek Fata cała zmokła a na łapach miała błoto, trzęsła się z zimna jak galareta. Wzięłam ją na ręce nie patrząc na to że się ubrudzę. Odpięłam dwa guziki i wsadziłam ją za płaszcz gdzie na pewno było jej ciepło. wystawał jej tylko pyszczek. Spojrzała na mnie swoimi oczkami jakby chciała powiedzieć "Dzięki". Kiedy skręciłam w swoją ulicę zobaczyłam chłopaków. Odbierali swoje nowe auto. Chevrolet Camaro z 2012 roku. Prawdziwe cudo koloru czarnego. Chłopcy zauważyli mnie dopiero kiedy powiedziałam:
- Chevrolet Camaro... Niezły wybór. Ale nie macie na co wydawać pieniędzy? Wasz Chevrolet Cruze nie jest najgorszy czy najstarszy.
Patrzyli na mnie szeroko otwartymi oczami. Pierwszy odezwał się Zayn:
- Tajemnicza Blondynko.... zadziwiasz mnie.
- Czym jeszcze się interesujesz?- zapytał otrząsający się z szoku Liam.
- Jestem typem chłopczycy...
wtrącił się Harry.
- Nie wyglądasz.
Zaśmiałam się.
- Dziękuję. Wracając do tematu interesuję się motoryzacją, muzyką, jazdą konną, architekturą, tańcem oraz aktorstwem.
Louis spojrzał na mnie z wysoko uniesionymi brwiami i spytał:
- Więcej tego nie mogłaś sobie znaleźć? Może jeszcze frytki do tego?
- Ach! Dobrze mówisz kulinaria i pisarstwo też mnie interesują.
- Znalazłabyś jeszcze parę- odparł z przekonaniem w głosie Niall. Spojrzałam na niego i automatycznie się uśmiechnęłam.To było silniejsze ode mnie.
- Dobra ja zawijam do domu muszę umyć Fate bo troszeczkę się ubrudziła- odchyliłam płaszczyk i pokazałam suczkę. Zrobili do niej maślane oczka i zaczęli mówić jak do niemowlaka. Słyszałam tylko "Jaka słodziutka.", "Malutka psinka." oraz "Harry! Nie ciągnij jej tak za uszy" na co Hazza odpowiedział "Sprawdzam jak mocno można je rozciągnąć!". Nawet nie wiek kiedy pies znalazł się w ich rękach. Usłyszeliśmy grzmoty. Nastawiłam uszy.
- To my się będziemy zbierać.
Chłopacy przymrużyli oczy.
- Przecież nie boisz się burzy- powiedział Niall.
- A czy ja mówiłam o prawdziwej burzy?
Zaśmiali się. Oddali mi pieska i zajęli się wstawianiem Chevroleta do garażu. Ja poszłam do domu i umyłam suczkę. Wiedziałam że Niall niedługo do mnie napisze.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Hejoooo.!
Wspaniałe wieści.! xD Pogoda na północnym-zachodzie sie poprawia :D
Wreszcie zobaczyłam większy kawałek nieba ;p
A jak u was.? Mniej deszczu więcej słońca.?
Muszę podziękować wam za ponad 600 wyświetleń.!
To dla mnie wielka radość.!
Dlatego dedykuje ten rozdział moim wszystkim czytelniczką:
 (w chwili obecnej jestem pewna tylko tej 4 ;D)
Ps. Lekko słaby ten rozdział. Przepraszam ;*



Nowy samochód chłopaków *_*










"Stary" samochód chłopaków. :D 









Zuza..♥