25 czerwca 2012

Rozdział 1.


Mama przyjechała do Londynu tydzień wcześniej, aby pomóc w umeblowaniu i dekoracji nowego domu, więc odebrał mnie z lotniska mój tata. Ma 39 lat, kruczo czarne włosy i piwne oczy. Nikt nie powiedziałby że ma tyle lat. Nie zmienił się dokąd tylko sięgam pamięcią. Podbiegłam do niego i przytuliłam się. Kochałam jego perfumy Hugo Boss'a.
- Cześć, tato- powiedziałam wtulona w jego elegancką koszulę.
- Kay! Skarbie- miał niski męski głos który kochałam. Był idealny do bajek na dobranoc które mi opowiadał gdy byłam mała.
Strasznie się cieszyłam że w końcu go widzę. Ostatni raz był w Polsce 4 miesiące temu. Kiedy wreszcie się od niego oderwałam spojrzałam mu w głęboko w oczy.
- Tęskniłam za tobą!
- Ja za tobą też! Co nie zmienia faktu ze jesteś zła za to że się przeprowadziliśmy.
- Byłam zła... teraz rozumiem że te lata życia na odległość dały wam popalić. Zmądrzałam "co nie zmienia faktu że" będę tęsknić za przyjaciółmi i Pedrą- tak nazywa się moja srokata (maść konia, umieściłam zdjęcie pod rozdziałem;D) klaczka rasy angielskiej na której jeździłam.
-Wiem. Może cię pociesze jeśli ci powiem że znalazłem stadninę koni w pobliżu. Ale opowiem ci o tym później. Chodź, mama czeka na nas z obiadem. Poza tym strasznie się niecierpliwi!
- No tak. Zapomniałam że mama jest nadopiekuńcza.
trudno ja było przekonać żebym poleciała sama tydzień później. Sądziła że COŚ mi się stanie. Na szczęście tata zdołał ją przekonać. Jestem córeczką tatusia. Pozwala mi na więcej niż mama. Moja zasada numer jeden. "Czegoś chcesz? Dzwoń do taty!"
- Z drugiej strony jakby cię zaniedbywała też by było nie dobrze.
Zastanowiłam się...
- Masz rację- jak zawsze.- Jedźmy do domu.
Podałam mu moje torby i ruszyliśmy na parking. Gdy zatrzymaliśmy sie koło nowiutkiego Mercedes sl Cabrio 2012 myślałam że padnę na kolana i zacznę całować opony tego cacka. Bardzo musiał się podobać tacie... ubóstwiał kabriolety.
-Zamknij buzię, Kay. To tylko przecudowny, przepiękny Mercedes- stwierdził z bananem na twarzy.
Kiedy w końcu zapakowaliśmy wszystkie torby, pojechaliśmy w kierunku domu. Jeżeli mam być szczera nie miałam bladego pojęcia jak wygląda ani nawet na jakim osiedlu się znajduje. Nie czułam potrzeby posiadania takich informacji. Rozmawialiśmy o różnych błahostkach. Moją uwagę odwróciło osiedle do którego wjeżdżaliśmy. Było zamieszkiwane przez dzianych ludzi, tego byłam pewna! Nowoczesne białe domy z basenami, zielonymi ogrodami w których pracowali ogrodnicy, ochrona 24h na dobę nawet kamery na lampach! Nawet nie chciałam wiedzieć jacy milionerzy tutaj mieszkali. Nagle stanęliśmy koło białego piętrowego domu z dużymi oknami. Już drugi raz dzisiejszego dnia opadła mi szczęka. Mogłam się założyć że za domem znajduje się basen. Na progu domu stała mama w niebieskiej sukience która doskonale podkreślała kolor jej oczu. Włosy zaplotła w kłosa na prawe ramię. Wyszłam z samochodu i podeszłam do mamy.
- Heej. Jak widzisz żyję!- powiedziałam z ironią w głosie. Kochałam się z nią drażnić. Robiła przezabawne miny które rozśmieszały wszystkich z poczuciem humoru.
- No widzę i nie naśmiewaj się ze mnie Kay!- powiedziała z nadąsanym wyrazem twarzy. Roześmiałam się i przytuliłam do niej wiedząc ze na prawdę się o mnie bała. Często denerwowało mnie to że tak strasznie się o mnie martwiła. Ale byłam pewna tego że to wszystko przez to zę jestem jedynaczką. Gdybym była starszą z dwojga dzieci miałabym luz a wszystkie zmartwienia przeszły by na młodsze rodzeństwo.
- Chodź bo obiad już stygnie.
Kiedy już zjedliśmy obiad przeszłam się po domu. Stwierdziłam że gdyby się postarać można by było się w nim zgubić. Mówię poważnie
Okazało się że na parterze znajduje się salon, jadalnia, kuchnia i duża łazienka. Ściany były w jasnych beżowych a meble z wiśniowego drewna. Z kolei na piętrze znajdowało się pięć (!) sypialni, trzy łazienki. Kiedy weszłam do swojego pokoju oniemiałam. Ściany były koloru błękitnego a meble białe. Po lewej stronie stało łóżko z białą pościelą i stosem błękitnych poduszek za nim były drzwi prowadzące do niewielkiej łazienki. W prawym rogu stała toaletka z lustrem już stały na niej moje ulubione perfumy, kosmetyki i szczotki. A po prawej były regały z książkami które przetransportowali moi rodzice. Parapet okna był szerszy i wyłożony miękkim materiałem.
- Tak jak zawsze chciałaś- szepnęła za moimi plecami mama.
- Tak... Jest idealny.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Ten rozdział jest krótki ale mam zamiar pisać dłuższe.
Powiedziałam że będzie około 18.00 ale jest "troszeczkę" później.
Przepraszaaam ;* 
Dedykuje ten rozdział MissMalinka124 
Prawdopodobnie jedynej czytelniczce tego blogga :D

  Tak wygląda Pedra. ^ ^

Zuza..♥

3 komentarze:

  1. Heh dziękuję ci kochana za dedykację ale jestem pewna że nie ja tylko czytam twoje opowiadanie które jest takie wciągające..;D Z chęcią i niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.. Jesteś boska i widać że masz talent do pisania..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powiem ci szczerze.. miałam go napisane dużo wcześniej ale był taki suuuuhcy, bez emocji. Wczoraj wieczorem o 22 naszła mnie wena ;D

      Usuń
  2. mi się podoba ;]
    przepraszam ,że tak późno tu zajrzałam...ale już jestem i nadrabiam zaległości ;***

    OdpowiedzUsuń