15 sierpnia 2012

Rozdział 14.

To się nie dzieje na prawdę. Nie dość że ktoś wysłał Niall'owi to pojebane zdjęcie z Will'em to jeszcze moja matka zdradza tatę. No pięknie. Po porostu pięknie. Świat wali mi się na głowę. A ja nic nie mogę na to poradzić. Patrzyłam się jak tępa w zachmurzone niebo. Nie zasnęłam tej nocy. Chyba tak samo jak mój tata. Siedział przy butelce John'ego Walker'a. Matka wyszła trzaskając drzwiami kiedy usłyszała od ojca że rozwodu nie dostanie. Kiedy zaczęłam przemyślenia na temat mamy z każdą minutą nienawidziłam jej coraz bardziej. Jak mogła? Ojciec spełniał każdą jej najmniejszą zachciankę, wyjechał za pieniędzmi do Szwecji. Przyjeżdżał do domu raz na pół roku. Właściwie wychowałam się bez ojca. Nie mogłam uwierzyć że zrobiła coś takiego facetowi który poświęcił ponad 15 lat dla jej komfortu. Zegarek nie ubłaganie wskazywał godzinę 6.00. W ogóle nie spałam. Miałam ochotę zostać w domu, w łóżku. Lecz miałam do załatwienia pewną sprawę. Wstałam i poszłam do łazienki. Kiedy spojrzałam w lusterko jęknęłam z przerażenia. Wczoraj zapomniałam zmyć makijażu, a teraz na mojej twarzy widoczne były ślady łez. Miałam zaczerwienione oczy i bladą twarz. Nałożyłam małą warstwę pudru i pomalowałam rzęsy. Wyprostowałam włosy i zarzuciłam na prawe ramię. Ubrałam czarne leginsy, szary sweter do połowy ud i miętowe converse. Wyszłam z domu nie szukając taty. Pewnie pojechał do pracy. Jest takim małym pracoholikiem. Nie lubi siedzieć w miejscy i nic nie robić. Zajechałam pod szkołę i zobaczyłam Will'a. Szedł sam. Wyskoczyłam jak oparzona z samochodu. Podbiegłam do niego i popchnęłam go ale nie tak mocno żeby upadł. Śliwka zrobiła się koloru bordowego. Codziennie inny kolor.
- Co ty zrobiłeś?- warknęłam do niego. Tyle się wydarzyło wczoraj że miałam ochotę wyładować złość na nim.
- O co ci chodzi?- spytał zdezorientowany.
- O co? Jak mogłeś wysłać to zdjęcie do Niall'a?
- Jakie zdjęcie do jasne cholery! Możesz mówić jaśniej?
- Zdjęcie na którym mnie całujesz, debilu.
Rysy twarzy mu stężały. Był zdziwiony. Zaskoczony.
- Kay. To nie ja. Nawet nie wiem na co miałbym wysłać poza tym jak miałbym cię całować i robić zdjęcia jednocześnie?
- Masz swoich chłopców na posyłki! Jedno twoje słowo a oni skoczą z mostu.
- Kay. To naprawdę nie ja! Jeżeli chciałbym coś takiego zrobić nie wysyłałbym mu  tego zdjęcia tylko dostarczył osobiście.
Mówi prawdę. Nie wiem skąd to wiedziałam ale byłam po prostu pewna.
- Poza tym miałbym za dużo do stracenia. Karla puściłaby takie plotki na mój temat że głowa mała. Nie wyplatałbym się z tego.
Odwróciłam się bez słowa i poszłam do szkoły. Zaczęłam "trawić"to co do mnie powiedział. Jeżeli nie on to kto? Przed lekcjami poszłam jeszcze do swojej szafki. Wyjęłam książki na następne cztery lekcje i wpakowałam do torby. Zamknęłam drzwiczki i odwróciłam się. Stanęłam jak wryta bo za mną stała Karla. Patrzyła na mnie ze wściekłością w oczach. Wyglądała jakby miała się zaraz rzucić na mnie z pazurami i wydrapać oczy. Jest mniej więcej tego samego wzrostu co ja lecz tym razem patrzyłam na nią jak na wieże Eiffla za sprawą wielkich szpilek.
- Trzymaj się z daleka od Will'a albo gorzko tego pożałujesz- warknęła do mnie.- Dostałaś już z resztą próbkę moich możliwości.
- To ty wysłałaś...
- Tak ja- przerwała mi w połowie zdania.
Ogarnęła mną wściekłość. Czysta nienawiść. Miałam ochotę posłać jej mini bombę na twarz. Nie wiem skąd tyle się wzięło u mnie agresji. Powstrzymałam się i wygłosiłam jej króciutki monolog który ją wystraszył lecz nie dała tego po sobie poznać tylko jej oczy zdradzały strach.
- Posłuchaj mnie, dziewczynko. W dupie mam twoje groźby. Słowa są dla mnie mało szkodliwe. Jeżeli byłaś świadkiem całego zajścia z Will'em to dobrze wiesz skąd ma tą śliwę. Mogę to samo zrobić z tobą. Nie boję się konsekwencji bo przyczyniłaś się do tego że straciłam jedną z ważniejszy osób w moim życiu. Mam dla ciebie pewną radę. Lepiej napraw to co spieprzyłaś w moim życiu. Nie chcę wiedzieć jak! Masz to naprawić albo twoja buźka już nigdy nie będzie taka sama.
Odeszłam żeby rzeczywiście jej nie przywalić. Ale nie mogłam się powstrzymać od pociągnięcia z "bara". Hmm... posunęłam się do groźby. Z tego co pamiętam to karalne ale w chwili obecnej nie obchodziło mnie to. Poszłam prosto pod klasę gdzie siedziała Vi. Opowiedziałam jej o całym zajściu. O mały włos znów się nie rozkleiłam. Widząc to Vi wzięła mnie za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia.
- Gdzie idziemy?- zapytałam lekko zdezorientowana. Za chwilę miały zacząć się lekcje.
- To chyba oczywiste. Ani ja, ani ty nie mamy ochoty na siedzenie w tej okropnej budzie więc idziemy na wagary.
Spojrzałam na niebo było zachmurzone. Dziś na pewno będzie padać.
- Daj spokój gdzie pójdziemy? Zaraz lunie.
Ona również spojrzała do góry.
- Ech... Kay. To zwykłe Londyńskie niebo. Dziś nie będzie padać. Możemy pójść do parku na lody. Choć pogoda nie sprzyja lodom.
Zaśmiałam się i poczochrałam ją po rudej grzywie ku jej wyraźnemu niezadowoleniu. Spojrzała na mnie spode łba grożąc mi palcem.
- Ustalmy sobie coś młoda panno! Ręce precz od grzyweczki!
- Się rozumie!
Poszłyśmy do pobliskiego parku. Park jak to park. Dużo drzew, trochę krzewów i ławek. Usiadłyśmy na jednej z nich. Rozmawiałyśmy o błahostkach. Rozmowa zeszła na tor "zakupy" i umówiłyśmy się na mini "shoping" w następną sobotę. Vivian chciała przejrzeć trzy centra handlowe! W jedno popołudnie. Szalony człowiek. Przyjrzałam się jeszcze raz ławce na której siedziałyśmy. Były na niej wydrapane kluczami (tak podejrzewam) inicjały zakochańców którzy siedzieli na tej ławce. Znów zrobiło mi się smutno a do oczu napłynęły łzy.
- Nie powiedziałam ci wszystkiego- wyszeptałam przez łzy. Vi spojrzała na mnie ze zmarszczonymi w zamyśleniu brwiami. Opowiedziałam jej o moich rodzicach. A ona o swoich. Jej rodzice też się rozwiedli. Tylko że ona miała w tedy 2 latka i nic nie pamięta. Ojciec uciekł od niej i jej mamy. Nie ma z nim najmniejszego kontaktu nawet nie wie czy żyje. Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy i nawet nie zauważyłyśmy kiedy ale pogoda zmieniła się diametralnie. Zrobiło się ciemno i zaczął wiać zimny wiatr pachnący deszczem.
- A miało nie padać, hę?
- Pff... czepiasz się- odpowiedziała Vi wzruszając ramionami. Spojrzałam na wyświetlacz iPhona. Lekcje skończyły się pół godziny temu. Poszłyśmy pod szkołę po mój samochód. Odwiozłam Vi do domu a sama ruszyłam w kierunku swojego. Nikogo w nim nie było. Poszłam do siebie. Próbowałam się czymś zająć na próżno. Próbowałam ze wszystkim. Prace domowe, książki, internet, malowanie. Bez skutku. Otworzyłam jedną z szuflad i wyjęłam mój album. Usiadłam na łóżku i oglądałam zdjęcia na których byłam ja i Pedra. Tęskniłam za moim osiołkiem. Została w Polsce. Nie chciałam jej narażać na stres. Z resztą dawno temu umówiłam się z tatą że wydatki na jazdę konno idą z mojego konta, a taka podróż nie jest tania.Znalazłam zdjęcie które uwielbiałam pomimo tego co stało się potem. Zdjęcie przedstawiało kłusującą Pedre w rzece i mnie spadającą z siodła. Pamiętam że Pera zrobiła gwałtowny zryw a ja zgubiłam strzemię i za późno zrobiłam dosiad. Byłam cała mokra. Ale za to radość Pedry niewyobrażalna. Od tamtej pory kocha kąpiele wodne. Moje wspomnienia przerwał łomot do drzwi. Spełzłam z łóżka i poszłam w stronę drzwi. Ktoś namolnie pukał coraz głośniej.
- Człowieku spokojnie bo mi drzwi rozwalisz- powiedziałam otwierając drzwi.- Oł.. Cześć.
Przede mną stał Niall. Moje małe serduszko chciało wyskoczyć z mojej klatki piersiowej.
- Kay! Ja to wszystko przemyślałem. Jestem skończonym dupkiem. Powinienem z tobą pogadać na spokojnie. Zareagowałem zbyt gwałtownie ale byłem zbyt wkurzony żeby myśleć. Przepraszam cię.
Nawet szybko mu to poszło. Patrzyłam na jego oczy pełne strachu i smutku. Nic nie powiedziałam. Zarzuciłam mu ręce na szyję i wyszeptałam do ucha:
- Nigdy więcej.
- Nigdy więcej- odszepnął.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Hej.! Na początku chcę wam podziękować za ponad 1700 wyświetleń!
Jesteście boskie ;*
Rozdział jest bardziej z przemyśleniami niż dialogami bohaterów. ;D
Oczywiście muszę zamieścić dedyczek dla nowych czytelniczek :D
Przede wszystkim dla Czarnej która jara się występem chłopaków na igrzyskach xD
Dla jednej Natalii ;D 
Dla drugiej Natalii :D
Dla Zuza Batok którą polubiłam od pierwszego komentarza :P
Dla Olivi ;D
(Jeśli o kimś zapomniałam pisać w kom. :D)

Ps. Skoro jest was tak dużo to może pobijecie ilość komentarzy? (5 kom.) Nie to żebym was do czegoś namawiała xD Luźna propozycja ;D


Zuza..♥

5 komentarzy:

  1. super rozdział :D
    miezy naiellwm a kay juz w porządku ? mysle ze tak .

    czekam na kolejny zarąbisty rozdzialik :***

    OdpowiedzUsuń
  2. mmm i jest zgoda!
    je je je jaram sie ;p

    kocham to opowiadanie ,że normalnie nie wiem... ;p
    plisss szybko następny! poproszę ;d

    zapraszam do mnie http://fefa-opowiadaniaoonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę dodaj jak najszybciej kolejny rozdział! Opowiadanie jest mega!!

    Kocham ten blog!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. FAJNY ROZDZIAŁ . : 3 KIEDY KOLEJNY ? *O* WEJDZIESZ I SKOMENTUJESZ ? ----> http://violetta-castio.blog.pl/ MOJ BLOG . *_* MAM NADZIEJE ZE CI SIE SPODOBA . DOPIERO ZACZYNAM MOŻE JAKIES RADY ? c :

    OdpowiedzUsuń