22 sierpnia 2012

Rozdział 15.

Zaprowadziłam Niall'a do swojego pokoju. Miałam mały "burdel" ale nie dbałam o to. Na łóżku leżał otwarty album. Blondasek wziął go do rąk i zaczął przeglądać. Siedziałam koło niego i patrzyłam na jego twarz. Chciałam zapamiętać każdy detal jego twarzy. Każdą małą ledwo widzialną zmarszczkę, prawdo podobnie powstałą w wyniku częstego śmiechu. Każdą niebieską plamkę w jego oczach. Wyraz twarzy Niall'a zmienił się. Zaczął się dusić ze śmiechu. Wyjął zdjęcie i pokazał mi je. Ja tylko schowałam twarz w rękach.
- Nawet nie wiesz jakiego miałam siniaka na tyłku.
Na zdjęciu znów byłam zaraz po upadku. Cała w piachu i wkurzonym wyrazem twarzy zmierzałam w kierunku Pedry, a w ręku miałam zaciśniętego bata.
- Ale tak szczerze to chyba nie użyłaś tego bata?- spytał zmartwiony Niall.
- Muszę cię zmartwić. Pedra jest koniem upartym. Czasem podczas jej pierwszych jazd pięć razy lądowałam na ziemi przez jedno godzinną jazdę. Uwielbiała się wspinać tylko jak siadałam na jej grzbiecie. Jakby tego było mało jak już się rozpędziła ciężko było ją utrzymać w ryzach. Gnała przed siebie i nie było mowy o zwolnieniu. Jakbyś jej nałożył klapki na oczy! Oczywiście nie było tak że się nad nią znęcałam i dostawała za byle co! Jak trzeba było dostała batem raz, dwa razy i była spokojna do końca lekcji. Na szczęście oduczyła się zrzucania mnie z grzbietu i gnania na oślep. Ale wspinanie się jej nie przeszło.
Niall ściągnął brwi. Już zupełnie zapomniałam że on tez jeździł. Zapytałam się go z nie małą ciekawością:
- A jaki był twój koń?
Na jego twarzy pojawił się uśmiech który pokochałam.
- Ma na imię Chester (Czester). Kasztanowaty arab. Też się wspinał ale tylko jak się denerwował. Był doskonałym skoczkiem.  Nigdy nie miał wyłamania! Zawsze przeskakiwał przez przeszkodę niezależnie od tego jakie błędy popełniałem ja! Niesamowity koń- zaczął chichotać. Nie patrzył się na mnie, tylko przed siebie z matowym wzrokiem.- Ale również bardzo złośliwy. Nie pozwolił się czyścić nikomu oprócz mnie. Dlatego po roku jazdy kupiłem go pomimo tego że mój trener mi to odradzał.
Przeanalizowałam szybko całą jego wypowiedź. Można by powiedzieć że koń idealny. więc czemu przestał jeździć.
- Więc czemu..
- Czemu przestałem jeździć? Nie mam już na to czasu. Ledwo dałem radę się dziś wyrwać z sesji. Oczywiście chłopacy mi pomogli ale nasz menadżer się wkurzy. Uwierz mi, tęsknię za tym. Sprzedałem Chestera co kosztowało mnie wiele uczuć. Cały czas przypominam sobie jego mądre, brązowe oczy.
- Wiem jak to boli- powiedziałam spuszczając głowę w dół ze smutną miną. Niall spojrzał na mnie i bez słowa obją moją twarz dłońmi składając delikatny pocałunek na moich ustach. Delikatny i czuły pocałunek moim zdaniem chamsko, bezczelnie i wrednie przerwany przez telefon głodomorka który posłał mi przepraszające spojrzenie.
- Masz wyczucie, Lou.... W którym?... Okey, zaraz będziemy. Chłopacy są w parku niedaleko redakcji pisma w którym mieliśmy sesję, zapraszają nas. Chcesz iść?
Czy chcę?!
- Głupie pytanie! Oczywiście że chce!
Zerwałam się na równe nogi ale gdy spojrzałam w dół powiedziałam że potrzebuję czasu żeby się przebrać.
- Absolutnie nie potrzebujesz! Wyglądasz oszałamiająco!
- Oczywiście! W dresach i koszulce XXL!
Nie czekając na odpowiedź podeszłam do drzwi garderoby i zaczęłam poszukiwać ciuchów. Wyjęłam jasne rurki z obniżonym krokiem, limonkową bokserkę i białe converse. Poszłam w stronę łazienki żeby się przebrać. Włosy rano prostowałam więc tylko je rozpuściłam rozczesałam i włożyłam czarną czapkę skate'rską. Pod drzwiami zaczął jęczeć Niall.
- Boże! Ile jeszcze?!
Podeszłam do drzwi o otworzyłam je zamaszystym ruchem. Niestety Blondii się o nie opierał więc w efekcie otworzenia drzwi on wylądował na mnie a ja niestety na podłodze. Zaczęliśmy się śmiać, pomimo wiedzy że będę mieć guza na głowie. Gdy wreszcie się uspokoiliśmy i zeszliśmy na dół. Przed domem stał samochód Niall'a. Ruszyliśmy w kierunku Hyde Parku. Przypomniałam sobie o pytaniu które miałam zadać już dawno temu.
- Dlaczego już was nie widuję w willi obok?
- Mieszkamy bliżej centrum. Willę właściwie wynajęliśmy tylko na czas wakacji. Teraz mam więcej pracy i spraw w centrum. Stwierdziliśmy że nie ma sensu ganiać w tę i z powrotem.
W gruncie rzeczy mają rację. Droga do szkoły, która nie leży blisko centrum zajmuję mi około 25 minut jak nie ma korków. Kiedy zajechaliśmy byłam pod wrażeniem. Przy każdym wejściu Była mozaika z kwiatów. Rozpoznawałam złocienie, lwie paszcze, portulaki, cynie, dalie, aksamitki, nachyłki nawet astry chińskie!  Niall złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku parku.
- Gdzie są chłopacy?- spytałam.
- Hmmm.. Nie wiem. Podejrzewam że ich albo usłyszymy albo zobaczymy.
Nie mylił się. Znaleźliśmy tych wariatów przy fontannie. Liam stał z załamanymi rękoma patrząc na Louis'a i Harry'ego ganiających się w fontannie. Byli przemoczeni do suchej nitki. Zayn siedział nieobecny na ławce co od razu mnie zastanowiło. Liam podszedł do Mulata i przysiadł koło niego ze zrezygnowaniem na twarzy.
- Cześć!- powiedzieliśmy z Niall'em do reszty.
Kiedy nas zobaczyli od razu ich spojrzenia powędrowały w kierunku naszych złączonych dłoni.
- Dzięki ci Boże! Nareszcie Niall zacznie normalnie wyżerać żarcie z naszej lodówki bo normalnie jest pełna, co się jeszcze nigdy nie zdarzyło!- zaczął wrzeszczeć Lou.
-Louis! Zamknij się i wyłaźcie z tej fontanny ludzie się na was gapią!
 BooBear rozejrzał się dookoła. "Emeryci i renciści" spoglądali na niego karcącym wzrokiem. Wyskoczył z wody. Lou poszedł na ławkę za to Harry niebezpiecznie zaczął się do mnie zbliżać.
- Nawet o tym nie myśl- powiedziałam patrząc zmrużonymi oczami na Harolda.
On spojrzał niewinnie.
- Zależy o czym.
- Ty już dobrze wiesz o CZYM!
Hazza uśmiechnął się cwaniacko i rozłożył ręce do uścisku. Puściłam rękę Niall'a, odwróciłam się na pięcie i zaczęłam uciekać przed goniącym mnie Haroldem. Odwróciłam się na chwilę by zobaczyć co się dzieję za moimi plecami. Chłopcy którzy zostali przy ławce pękali ze śmiechu. Nawet wcześniej nieobecny Zayn. Harry za to niebezpiecznie zaczął się do mnie zbliżać. Musiałam zrobić parę manewrów. Pobiegłam w stronę sąsiedniej ławki chłopaków, oczywiście najpierw zrobiłam parę pętli w około drzew, przeskoczyłam ją w stylu parkour. Czyli oparłam cały ciężar na lewej ręce a nogi podwinęłam jak najmocniej i przerzuciłam je bez dotykania oparcia. Kiedy tylko moje stopy dotknęły ziemi pobiegłam w kierunku pobliskiego drzewa. Było idealne do wdrapania się. Złapałam najbliższą gałąź i podciągnęłam się na niej, prawą nogę zarzuciłam na drugą gałąź i wdrapałam się wyżej tak aby być poza zasięgiem napalonego na przytulanie, mokrego Harry'ego. Spojrzałam w dół. Hazza stał ze smutną miną.
- Ja chciałem tylko przytulić!
Zaczęłam się śmiać. Zabrakło mi tchu. Słabiutko z moją kondycją.
- Haruś! ja cię zawszę przytulę ale jak będziesz suchy! A teraz obiecaj że jak zejdę to mnie nie przytulisz!
Wzruszył tylko ramionami.
- Okey!
Rzuciłam się z drzewa na "spidermen'a". Poszliśmy do chłopaków już w spokojnym tempie. Patrzyli na mnie jakby nie wiem co przed chwilą zrobiła.
- Co jest?- spytałam.
- Parkour? Wchodzenie na drzewa? Co jeszcze?- spytał Zayn.
Popatrzyłam na nich. Byli zdziwieni ale i widziałam w ich oczach szacunek.
- Cóż.. Piłka nożna, siatkówka, jazda konna, zapasy i kick boxing przez pół roku. Koleżanka mnie namówiła.
- Twój ulubiony klub?- zapytał Liam.
- FC Barcelona. I ulubiona reprezentacja Hiszpania.
Spojrzeli na mnie ze zmrużonymi oczami. Tak to jest jak ktoś woli MU.
- Masz u nas Minusa!- stwierdził groźnym szeptem Lou.- Ale oczywiście małego!-krzyknął ze śmiechem i mocno przytulił. Krzyknęłam cicho bo zapomniałam że on też tarzał się w tej cholernej fontannie. Miałam mokrą bokserkę.
- Dzięki, Louis!
- Do usług!

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Zacznę od tego iż powiem czemu tak późno :D 
przez dwa dni nie miałam prądu po cholernej burzy xD
Muszę bardzo ale to bardzo podziękować Natalii!
Bez ciebie ten rozdział nie byłby taki jaki jest! 
Pomogłaś mi przy cholernie dużym braku weny! 
 DZIĘKI.!! :***
(W nn wykorzystam twój pomysł :D)


Zuza..♥

Zapomniałam dodać co to jest wspinanie ;D xD
To coś takiego :D Kon staję "dęba" jak to niektórzy mówią xD

Zuza..♥

4 komentarze:

  1. OMG! ten rozdział jest zarąbisty...

    - Dzięki ci Boże! Nareszcie Niall zacznie normalnie wyżerać żarcie z naszej lodówki bo normalnie jest pełna, co się jeszcze nigdy nie zdarzyło!- zaczął wrzeszczeć Lou.-a to jest genialne !!!!
    kocham to ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. stęskniłam się za tobą :( a tak po za tym to z rozdziału na rozdział jesteś coraz lepsza:)

    OdpowiedzUsuń