18 lipca 2012

Rozdział 8.

Vi zamaszystym ruchem rąk otworzyła moją szafę. Wybrała kremową, koronkową spódniczkę do połowy ud z brązowy paskiem, czarną prostą bokserkę , czarne balerinki, srebrno-czarne bransoletki i czarny naszyjnik serduszko. Włosy rozpuściła i zrobiła loczki. Widziałam jak się cieszy że poprosiłam ją o pomoc i kompletnie jej zaufałam w wyborze ubrań. Byłam tak zdenerwowana że trzęsły mi się ręce i nic nie mogłam utrzymać w ręce. Jeżeli zrobię z siebie debilkę to sobie tego nie wybaczę. Kiedy moja "stylistka" skończyła swoje dzieło usiadła naprzeciwko mnie i powiedziała z rozbrajającym wzrokiem:
- Teraz jesteś gotowa na randkę.
Nagle oprzytomniałam.
- To zwykłe spotkanie koleżeńskie. Nie mogę myśleć że to jest randka. To słowo w ogóle nie padło. Nie chcę sobie robić nadziei na coś czego nigdy nie będzie.
Vi na te słowa pokiwała głową jakbym właśnie oświadczyła że zaczynam regularnie ćwiczyć co byłoby śmieszne.
- Kay... czy ty wiesz gdzie jest ten park?
W tym momencie uświadomiłam sobie swoją głupotę. W chwili obecnej wiem gdzie się znajduje mój dom, centrum handlowe, szkoła, MSC i Nandos. Wiedziałam że nie będzie problemu z dojazdem do parku. W końcu w garażu od rana stoi mój nowiuśkie BMW m3 cabrio. Nie zdążyli przywieść go przed moim wyjściem do szkoły. Za to jutro zajadę nim pod szkołę.
- Nieee.. Ale wierzę że ze mną pojedziesz.
- Dobra! W gruncie rzeczy będę blisko mojego domu więc zwinę się. Ale jak tylko przyjdziesz napiszesz mi co się działo!
- Oczywiście!
 Spojrzałam na zegarek. 17.27. Czas ruszać. Weszłyśmy do garażu i naszym oczom ukazał się czerwieniutki kabriolecik. Vi przystnęła i spytała.
- Jak bardzo jesteś dziana?
- Jeżeli mam być szczera to sama nie wiem.
Wsiadłyśmy do mojego cudeńka i ruszyłyśmy. Doskonale się prowadziło.Vi doskonale orientowała się w mieście. Nawet gdybym mieszkała tutaj jak ona od urodzenia i tak nie zapamiętałabym nazw tych wszystkich uliczek. Kiedy zajechałyśmy moim oczom ukazał się piękny widok. Z racji tego że nadchodziła jesień niektóre drzewa miały już pożółkłe liście. Centralnym punktem parku była fontanna która była ogrodzona. Przypominał mi on park w Krakowie. Różniły się tylko wielkością.
- To ja spadam. Dam ci trzy rady: oddychaj, myśl i nie daj się zwariować.
- Zachowujesz się jak mój osobisty psycholog.
Vi wyszczerzyła zęby. 
- Bo tak się czuję.
Wyszłyśmy z auta i pożegnałyśmy się. Vivian bardzo mocno mnie ścisnęła szepcząc mi do ucha "trzymaj się". Ruszyłam w stronę fontanny z uśmiechem na twarzy. usiadłam na jednej z ławek i pogrążyłam się we własnych myślach i wspomnieniach. Przypomniałam sobie Polskę. Kraków. Przyjaciół. Rodzinę. Karolinę. Od razu zrugałam się za to że odkąd tutaj jest nie napisałam do niej ani jednej wiadomości. Dziś siądę i naskrobie do niej na gg albo na facebook'u. Wiedziałam że będzie jej ciężko beze mnie ale jeżeli ja dałam sobie rade to tym bardziej ona sobie da. Myślałam ogólnie o przyszłości co bym chciała robić. Zawsze myślałam o karierze aktorki, piosenkarki czy pisarki. Lecz najbardziej realistycznym zawodem była praca z końmi. Jakby nie patrzeć już od 10 lat z nimi "pracuję". Rozmawiałam nawet kiedyś o tym z tatą. Powiedział że jeżeli jest to moim marzeniem on mi pomoże w realizacji. Mama za to stwierdziła że to nie jest poważny zawód. Zawsze pchała mnie w kierunku medycyny i prawa. Ale mnie to nie "rajcowało". Ktoś kto stał za mną wyciągnął tuż przede mnie rękę w której trzymał przepiękny mały bukiecik kolorowych wiosennych (choć była końcówka lata) kwiatków. Zauważyłam stokrotki, tulipany, lilie, biały bez i znikome ilości róż. Zakochałam się w tej kompozycji. Wzięłam ją do rąk i przystawiłam do nosa. Wciągnęłam powietrze. Pachniały ogródkiem babci. Były cudowne.
- Wiem że ci się podoba- odezwał się Niall. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, wstałam i odwróciłam się do niego. Był ubrany w beżowy sweter i jasne spodnie, do tego białe converse. Stwierdziłam że wolę chodzić bo w miejscy nie usiedzę.
- Skąd ta pewność?
Zarumienił się. Niall, ten niebieskooki blondyn, który na scenie, w wywiadach, w telewizji wydaje się odważnym chłopakiem teraz był wręcz onieśmielony! Czy to ja tak na niego działam? Tak słodko wyglądał z rumieńcami. KAAY!!! Ogarnij się! Nie możesz tak myśleć! Jeszcze się zabujasz!
- Wczoraj po naszym wspólnym wypadzie do Nandos zamknąłem się w pokoju i szukałem jakichkolwiek informacji na twój temat na tak banalnych stronach jak Face, Twiter czy nawet Google- zaśmiałam się. Jakie to banalne! Szukał informacji w sieci. Ja pierdziele.
- I co znalazłeś?- spytałam z lekkim przestrachem. OBY żadnej głupoty.
- Cóż znalazłem polską stronę photoblog na której wspominałaś że bukiety z róż uważasz za przereklamowane. W Google znalazłem wiadomość że jesteś mistrzynią Polski w skokach konnych do lat 12. Oraz że wygrałaś Ligę talentów w swoim gimnazjum, ze swoją koleżanką która grała na pianinie, śpiewając piosenkę One Republic Secrets.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałam że można znaleźć tyle informacji w Google. Cóż dla chcącego nic trudnego.
- Widzę że jesteś zdziwiona.
- Jestem i to bardzo. Nigdy nie domyśliłabym się ze szukałbyś informacji na mój temat.
- Mam nadzieje że to ci nie przeszkadza- powiedział ze spuszczonym wzrokiem.
- Nieeee! W gruncie rzeczy ja wiem o tobie tyle samo co ty o mnie.
Rozmowa potoczyła się tak swobodnie że aż mnie to przeraziło. Okazało się ze Niall jeździł kiedyś konno ale to było tak dawno temu że nie pamięta. Postawiłam sobie za cel że nauczę jego i Vi jeździć konno. Zauważyłam że na początku był strasznie spięty a teraz rozluźnił się i stał się odważniejszy. Zrozumiałam czemu dopiero trzy godziny temu do mnie zadzwonił. Po prostu zbierał się na odwagę. Mogłam się szybciej domyślić. Naszą rozmowę o ich albumie przerwał dzwonek mojego telefonu. Automatycznie się zaczerwieniłam, nie można nazwać tego zarumienieniem bo byłam po prostu czerwona jak burak, to solówka blondaska z Moments. Odebrałam telefon z prędkością światła.
- Tak?
- Kay? Gdzie ty jesteś?
- W parku st. James.
- Czy ty wiesz która godzina? 21.00!- o cholerka. Rzeczywiście było już ciemno ale jakoś tego nie zauważyłam.
- Spokojnie mamo. Już wracam.
- No ja mam nadzieję. Aha i dla twojej informacji Fata zlała ci się na dywan w pokoju.
- Ech... Okey.
Niall miał ogromnego banana na twarzy chociaż nie mógł rozumieć rozmowy która była prowadzona po polsku. Przypomniałam sobie o dzwonku.
- Zapomnij- powiedziałam z błagalną miną.
- Absolutnie nie zamierzam tego zrobić.
Westchnęłam głęboko i pokręciłam głową. Ale "siara".
- Muszę już wracać.
- Okey. Na jakiej ulicy zaparkowałaś zaparkowałaś?
- Czego ty ode mnie wymagasz?- odparłam ze śmiechem.- Na przeciwko kawiarni "Valerin".
- Saint James's Square o ile dobrze pamiętam.
- Zapamiętam.
Kiedy dotarliśmy do mojego auta odwróciłam się przodem do Niall'a i dałam mu buziaka w policzek.
- Do zobaczenia- szepnęłam.
- Do zobaczenia.

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~
Czeeeść!
I jak? Podoba się?
Siedziałam od rana i próbowałam napisać najlepiej jak potrafię
i mam nadzieje że mi się udało! :D


Park st. James'a.













Zestaw ubrań Kay na "przechadzkę". Nie nazywajmy tego randką! :D













BMW m3 cabrio. Cudoo *_*










Bukiet który dostała Kay od Niall'a. ;D 
(Ja osobiście nie uważam róż za przereklamowane xD)

10 komentarzy: